W Ekstraklasie nie zabawił długo. Wyróżnił się w zasadzie tylko tym, że nie gryzł się w język i – w przeciwieństwie do większości trenerów – nie szczędził swoim piłkarzom słów krytyki w publicznych wypowiedziach. Wystarczyło. Antyjedenastka Ekstraklasy sezonu 2015/16 nie mogła mieć innego patrona. Oto najgorsi, którym wbijamy szpileczkę – lub sprzedajemy fangę prosto w nos – w stylu Thomasa von Heesena.
DZIUGAS BARTKUS (Górnik Łęczna)
Piłka piłką, ale takich chłopaków mi zwyczajnie, tak po ludzku żal, bo problemy z łapaniem to nic przyjemnego. Bartkus nawet gdyby miał okazję złapać za wielki jak stodoła tyłek Kim Kardashian, to nie dałby rady. Co gorsza, istnieje uzasadniona obawa, że jego stopień koncentracji jest tak niski, że już wstając rano z łóżka myje zęby musztardą i widelcem. Nie będę się nad nim dłużej rozckliwiał, bo czuję nadchodzący wczorajszy obiad w okolicach przełyku. Był najgorszy, znaczy wszyscy byli najgorsi, ale on to już zupełnie.
VLADISLAVS GABOVS (Korona Kielce)
Przegrał rywalizację z Rymaniakiem… A to jak przerżnąć na setkę z Wojciechem Mannem, w kalambury ze Steviem Wonderem, napisać dyktando gorzej od Smudy czy sędziować nie lepiej niż Paweł Gil. W zasadzie można kończyć karierę.
KRYSTIAN NOWAK (Podbeskidzie Bielsko-Biała)
Wyobraźcie sobie film, do którego scenariusz napisałby gość od Kac Wawy, nakręciłby go reżyser Hiszpanki, główne role zagraliby Natasza Urbańska i Michał Milowicz, a za muzykę odpowiedzialni byliby Popek z Norbim. Już? Prawdopodobnie i tak wyglądałoby to lepiej niż gra Krystiana Nowaka w tym sezonie.
KRISTIAN KOLCAK (Podbeskidzie Bielsko-Biała)
Gdy byłem piłkarzem, naprawdę uwielbiałem mieć w drużynie takich kolegów jak on. Jak mi nie szło, to grałem na takiego na treningu i pewność siebie od razu wracała. Żywy pachołek. Chyba tylko po to zatrzymali go w Podbeskidziu.
TOMASZ CYWKA (Wisła Kraków)
Jego gry obronić się po prostu nie da, przypadek beznadziejny. Z moich informacji wynika, że nawet gość, który w Wiśle odpowiadał za oświadczenia, zrezygnował z pracy, gdy go o to poproszono!
MICHAŁ JANOTA (Górnik Zabrze)
Praktycznie codziennie gdy idę do sklepu, spotykam lepszych kandydatów na piłkarzy od niego. Mieszkam obok Domu Seniora, przy którym na trawniku zorganizowano coś na kształt boiska dla pensjonariuszy.
MIŁOSZ PRZYBECKI (Pogoń Szczecin)
Można się śmiać z Miłosza, ale prawda jest taka, że perspektywy na porządną robotę ma większe niż cała ta ferajna razem wzięta! Niech zostanie listonoszem na najgorszym rejonie, przed każdym wściekłym psem i złodziejem na pewno spierdoli. Tylko błagam – nie dawajcie mu wtedy piłki!
MICHAŁ MASŁOWSKI (Legia Warszawa)
Wiem, że Legia chętnie angażuje się we wszelkie akcje charytatywne, inwestuje, ale ta akcja z Masłowskim to chyba jednak lekka przesada. Równie dobrze można było wysłać ten hajs do Radomia, żeby lotnisko rozbudowali. Z tak silną psychiką chłop nie mógłby być nawet przedszkolanką. Słyszałem, że jego hobby to sen i yoga, choć po twarzy wnosiłbym raczej, że ostatni raz kimał w ubiegłym roku. Dlaczego cierpi na bezsenność? Moim zdaniem boi się presji związanej z koniecznością wstawania rano z łóżka prawą nogą.
SŁAWOMIR PESZKO (Lechia Gdańsk)
Gdy patrzę na te wszystkie memy ze Sławkiem, to myślę sobie, że to jednak dobrze, iż kiedyś narobił wiochy w jakiejś taksówce. No gdyby nie to, to dziś mówilibyśmy tylko o tym, jaki jest beznadziejny. Takich tematów zastępczych nie mają nawet reżimowe media!
ALVARINHO (Jagiellonia Białystok)
Powiedziałbym, że to typowy student, który do Białego wpadł na Erasmusa, ale wybaczcie, każdy z tych gości ma lepszą skuteczność od niego. Álvaro Ricardo Faustino Gomes – kurwa, chłop ma więcej imion niż udanych zagrań w ostatnim w sezonie! Nawet jak w FIFIE chciałem podkręcić jego staty, to padła mi konsola…
JOSE KANTE (Górnik Zabrze)
Tak jak w przypadku Bartkusa – szkoda mi chłopaka! Tamten nie mógł złapać tyłka Kardashian, ten by bankowo w niego nie trafił. Swoją drogą, z takim duetem napastników mógłbym spokojnie rozwiązać problem przeludnienia w dowolnym miejscu świata – ich piłkarska bezpłodność odbiera chęć do czegokolwiek, więc z tego co wiem i w Białymstoku, i w Zabrzu spadła liczba urodzeń.
Fot. FotoPyK
