Nie zdziwcie się, jeśli dziś w kontekście Górnika Zabrze usłyszycie argument pod tytułem: “liczby nie grają”. Komuś pewnie wymsknie się też, że “statystyka jest jak latarnia w dzień”. Gdyby bowiem beznamiętnie ufać cyferkom, procentom i statystycznym ciekawostkom właśnie, można by już było w Zabrzu odgrywać marsz pogrzebowy, a klubowy kierowca mógłby powoli sprawdzać, którędy najszybciej na Chojnice i jak ominąć korki w drodze do Bytowa.
Gdyby nie ostatnich kilka wyników, gdyby nie seria bez porażki i siedem punktów w ostatnich trzech meczach, pisalibyśmy dziś o Górniku z Zabrza jako o niemal stuprocentowo pewnym spadkowiczu. Jadąc do Łęcznej nic nie przemawiałoby bowiem za magicznym wybawieniem w ostatnich kolejkach. Ba, każda deska ratunku, której można poszukiwać w liczbach, okazywałaby się kamieniem ciągnącym na dno.
No bo patrząc na wyniki z sezonu zasadniczego – to po prostu nie miałoby prawa się udać. Górnik nie wygrał ŻADNEGO z sześciu spotkań z rywalami, przeciwko którym będzie się mierzyć na przestrzeni najbliższego tygodnia.
Górnik Łęczna (wyjazd):
Górnik Łęczna – Górnik Zabrze 2:1, Górnik Zabrze – Górnik Łęczna 1:1
Korona Kielce (dom):
Górnik Zabrze – Korona Kielce 0:1, Korona Kielce – Górnik Zabrze 2:1
Termalica Nieciecza (wyjazd):
Termalica Nieciecza – Górnik Zabrze 3:0, Górnik Zabrze – Termalica Nieciecza 0:0
Sprawdzając wyniki na konkretnych boiskach (podkreślone) okazuje się, że z Górnikiem w Łęcznej, Koroną w Zabrzu i Termalicą na wyjeździe (bo jeszcze wtedy w Mielcu), Górnik nie zdobył choćby punktu, zbierając w cymbał za każdym razem.
Tak z kolei szanse na utrzymanie przed tą kolejką oszacował portal 90minut.pl:
Wisła – ok. 100%
Korona – ok. 100%
Jagiellonia – ok. 100%
Śląsk – 99%
Termalica Bruk-Bet – 85%
Górnik Ł. – 49%
——————————
Górnik Z. – 40%
Podbeskidzie – 28%
Podbeskidzie zdobyło wczoraj punkt, a więc, co logiczne, ich procentowe szanse rosną, natomiast Górników – i jednych i drugich – maleją.
Jakby tego było mało, z Łęczną pożegnał się jeden z tych trenerów, którzy z zabrzańską drużyną nie wiążą szczególnie miłych wspomnień. Na sześć prób, Jurij Szatałow tylko raz ograł Górników z Zabrza – właśnie w obecnym sezonie, po 2:1 na własnym stadionie. Poza tym – pięć meczów, cztery porażki i remis. Minimalnie wyższą średnią punktów na mecz rosyjski trener wykręcał nawet z Legią, czy z Lechem.
źródło: Transfermarkt
Wszystko to jednak pozostaje bez znaczenia, bo (uwaga, truizm!) “wszystko zweryfikuje boisko”. Fakty są bowiem takie, że od kiedy od zespołu odstawieni zostali odsunięci Golański, Korzym i Madej, Górnik zanotował najlepszą serię tej wiosny. I tutaj wkracza jedyna statystyka, która “Trójkolorowym” daje cień szansy. Szarżę porównywalną z końcówką rundy jesiennej, gdy pozostawał niepokonany w sześciu kolejnych spotkaniach (trzy wygrane i trzy remisy), jeśli chce się poważnie marzyć o utrzymaniu, zwyczajnie trzeba powtórzyć.
Fot. 400mm.pl