Niezwykle długo – w porównaniu z poprzednimi sezonami – kazał swoim kibicom czekać monachijski Bayern, by ci z czystym sumieniem mogli wystrzelić korkami od szampanów. Tym razem po mistrzowską paterę FCB sięgnęło dopiero w przedostatniej kolejce pokonując 2:1 Ingolstadt. Ten mecz był niezwykle ważny dla Roberta Lewandowskiego, bo Polak nie dość, że jest już na wyciągnięcie ręki od tego, by zgarnąć koronę króla strzelców, to wyrównał jeszcze dwa, przez długi czas niedoścignione, rekordy.
Podopieczni Pepa Guardiola już po jesiennej konfrontacji z Ingolstadt powinni wiedzieć, że ten beniaminek to drużyna, która nie zna takich słów jak szacunek i respekt do rywala. O zawodnikach Ralpha Hasenhüttla przez cały sezon w sumie niewiele się mówiło, ale niewiele drużyn potrafiło w tak imponujący sposób stawiać opór nawet ekipom z czołówki. Dziś Bayern wygrał skromnie, raptem jednym golem, ale też żadna goleada do szczęścia mu nie była potrzebna. Goście swój plan zrealizowali, skompletowali trzy punkty i po raz czwarty z rzędu, a dwudziesty szósty w historii, zostali najlepszą drużyną w Niemczech. To nie oznacza jednak, że na tym szanse na kolekcjonowanie trofeów przez Guardiolę się kończą, bo Bawarczyków czeka jeszcze starcie w finale Pucharu Niemiec z Borussią Dortmund.
Robert Lewandowski zachwycał w Bundeslidze już niejednokrotnie. Wcześniej wyczynem, o którym mówiło się najwięcej, a który na zawsze pozostanie na kartach historii, było rąbnięcie pięciu goli w dziewięć minut. Dziś Polak wyrównał kolejne dwa rekordy, a biorąc pod uwagę, że za tydzień będzie mierzył się jeszcze z obrońcami Hannoveru, który z hukiem spadł w drugoligową otchłań, jest spora szansa, że swoje osiągnięcia jeszcze poprawi. Lewy dzięki dzisiejszemu doppelapckowi stał się pierwszym od 1981 roku zawodnikiem FCB, który w sezonie dobił do 29 trafień. Wtedy tej sztuki dokonał Karl-Heinz Rumenigge, więc towarzystwo ma Polak całkiem zacne. Co więcej – jeśli ukłuje za tydzień to stanie się pierwszym obcokrajowcem w historii Bundesligi z 30 golami w sezonie. Raczej też nie ma już co się oglądać za siebie, bo w wyścigu po koronę króla strzelców zdystansował Aubameyanga na cztery gole.
Po raz pierwszy Robert wpisał się dziś na listę strzelców po rzucie karnym, zaś drugi raz trafił do bramki wykańczając arcymistrzowskie podanie Xabiego Alonso. W tej akcji, przyznać trzeba, wszystko dograne było na milimetry.
***
Prawdziwe emocje mieliśmy jednak w pozostałych ośmiu spotkaniach. Tam toczyła się jednocześnie walka o to, by przetrwać i do ostatniej kolejki wydłużyć swoje nadzieje na utrzymanie oraz o prawo gry w Lidze Mistrzów.
Wszystkie boje na dnie tabeli toczyły się równolegle. W Kolonii Werder ostatecznie zremisował 0:0, ale w totalnie niezrozumiały sposób – podobnie jak wczoraj Wisła Kraków – został okradziony z ewidentnej jedenastki. Tym samym za tydzień, w ostatniej serii gier, bremeńczycy zagrają bezpośredni mecz o życie na własnym stadionie z Eintrachtem, który dziś niespodziewanie ograł Borussię Dortmund.
Jakby tego było mało: Darmstadt odwrócił losy meczu w Berlinie i mimo, że przegrywał 0:1, to ostatecznie wywozi ze stolicy trzy oczka. To oznacza, że najbiedniejszy z klubów w pierwszoligowej stawce (budżet w wysokości 15 mln euro) wyszarpał sobie utrzymanie już w przedostatniej kolejce. Hertha natomiast spokojnie może zostać określona mianem frajerów nie tyle sezonu, co ostatniego miesiąca. “Stara Dama” imponowała od początku rozgrywek, podczas gdy inni konkurenci w walce o Ligę Mistrzów gubili w głupi sposób punkty, zawodnicy Pala Dardaia punktowali z niezwykłą regularnością. Aż wreszcie, na samym finiszu, parę razy spektakularnie wyrżnęli o własne nogi i niewykluczone, że koniec końców owszem, będą grać w eliminacjach, ale Ligi Europy.
Stuttgart dziś podejmował u siebie Mainz i jeśli nie chciał do minimum ograniczyć swoich szans na utrzymanie, to zwyczajnie musiał wygrać. Prowadził 1:0, ostatecznie zebrał oklep, a to rozwścieczyło fanów, którzy wpadli na murawę i postanowili poszarpać trochę zawodników.
#matchday #VfBM05 Während #Mainz05 Europapokal-Einzug feiert, eskaliert die Situation in der Fankurve von #Stuttgart pic.twitter.com/FjeQGPlAl4
— BILD FSV Mainz 05 (@BILD_mainz05) May 7, 2016
Jak wspominaliśmy – z walki o CL wykluczyła się Hertha, ale jeszcze bardziej bolesne popołudnie musi to być dla fanów Schalke. Dlaczego? W samej końcówce meczu do siatki Augsburga trafił Huntelaar i kiedy wydawało się, że szanse na pierwszą czwórkę są całkiem spore, to przed samym końcem wyrównali goście, a tym samym lokatę dającą prawo gry w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów otrzymała Borussia Mönchengladbach.
W górze tabeli wszystkie najważniejsze miejsca są już w zasadzie porozdzielane, za to walka w dolnych rejonach szykuje się naprawdę pysznie. Przed ostatnią serią gier sytuacja wygląda następująco:
Werder vs. Eintracht, Hoffenheim vs. Schalke i Wolfsburg vs. Stuttgart. Oj będzie się działo.