Bartosz Białkowski udowadnia, że wyrobił sobie na Wyspach Brytyjskich markę. Praktycznie całą jesień przesiedział na ławce rezerwowych, wrócił do gry dopiero w lutym, ale te kilka tygodni wystarczyło, by pozbierał furę nagród, a kibice Ipswich wybrali go Piłkarzem Roku. Czapki z głów.
Na początek – parę słów wyjaśnień, by odświeżyć sprawę. Białkowski zaczynał ten sezon jako „jedynka”, ale po trzech meczach stracił miejsce w składzie. Ze względu na śmierć ojca poprosił w klubie o kilka dni wolnego, pojechał do Polski, początkowo – jak potem przyznał – miał problemy, by skupić się na piłce. Ale mijały kolejne tygodnie i ligowe mecze, a jego sytuacja się nie zmieniała.
– Trzeci mecz beze mnie przegraliśmy z Reading 1:5, a hat-tricka strzelił Orlando Sa. Trener wezwał mnie do biura i w drodze myślałem, że wracam do składu. Zamiast tego usłyszałem, że zamierza dać obecnemu bramkarzowi szansę rehabilitacji. Powiedziałem, że decyzję akceptuję, ale w każdej chwili jestem gotowy – i sportowo, i psychicznie. Czułem frustrację, czułem złość, bo chciałem grać. Tym bardziej, że obiecałem tacie, że dam z siebie wszystko i będę grał między innymi dla niego – opowiadał ostatnio w wywiadzie dla Weszło.
”Czego chcieć więcej? Tylko Premier League” – przeczytaj wywiad z Białkowskim
Białkowski w rozmowie rzucił też zdanie, które utkwiło nam w pamięci: „Co prawda kibice cały czas dopominali się o mnie w składzie, ale wybierał trener”. Tak, historia uczy, że w takich sytuacjach lepiej być szczególnie uważnym. Polaków w zagranicznych klubach zwykli nie lubić trenerzy, a nie grają, mimo że wywołują ich przed szereg dziennikarze, kibice, działacze, tylko nie ten przeklęty trener.
Ale ta historia jest inna – Białkowski faktycznie cieszy się bardzo dużym szacunkiem wśród kibiców. Wrócił do gry w lutym i od razu po świetnych występach zebrał nominację na Piłkarza Miesiąca w Championship, potem wygrywał w głosowaniach sympatyków Ipswich. I jeszcze teraz wyróżnienie dla Piłkarza Roku. W klubowej historii było przed Białkowskim tylko trzech bramkarzy, w których ręce taka nagroda trafiła (1981, 1995, 2009). To też pokazuje, jak duże to osiągnięcie.
Dla potwierdzenia, próbka możliwości Polaka:
Bialkowski was in inspired form yesterday as he helped #ITFC secure a 1-0 win over #HTAFC. Here’s his highlights.https://t.co/ah0PMRWIDR
— The One Glove Co (@TheOneGloveCo) February 28, 2016
Bartosz Bialkowski @Official_ITFC brilliant save👌 pic.twitter.com/aXW6dTbwau
— Robb (@footballcrazy70) February 14, 2016
Nie będziemy ukrywali: z miłą chęcią zobaczylibyśmy Białkowskiego w Premier League. On sam mówi, że to jego marzenie, że tata też tego bardzo chciał. A teraz są faktyczne przesłanki, by na ten najwyższy poziom spróbować wskoczyć. Problem jednak w tym, że Ipswich zajmuje dziś ósme miejsce, do szóstego – które uprawnia do gry w play-off – pięć kolejek przed końcem sezonu traci osiem punktów. Dużo.
Czyli albo transfer, albo kolejna próba za rok.