Reklama

Nie samym Lechem i Legią człowiek żyje. Czy Rumak przekonał piłkarzy?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

19 marca 2016, 11:42 • 3 min czytania 0 komentarzy

Co dziś w Ekstraklasie ma pełnić rolę głównego dania, doskonale wiecie. Ale wcześniej na stół wjeżdżają dwie przystawki. Na pierwszy rzut oka – nie powalają z nóg. Już się jednak przyzwyczailiśmy do tego, że takie pojęcie jak “logika” w Ekstraklasie zwyczajnie nie istnieje. Skoro Wisła potrafiła w dwóch meczach zdobyć dziewięć bramek, wydarzyć się może wszystko.

Nie samym Lechem i Legią człowiek żyje. Czy Rumak przekonał piłkarzy?

Czy obejrzymy dziś mecz… dwóch spadkowiczów?

W przerwie zimowej dokładnie tak wynikało z tabeli. Po pierwszym tegorocznym meczu, kiedy Górnik Zabrze przegrał 0:3 na Cracovii, a Podbeskidzie 0:5 w Gdańsku – wciąż mogliśmy otrzymać odpowiedź twierdzącą. Ale podopieczni Roberta Podolińskiego zaraz potem odpalili, ograli i Lecha, Wisłę, i Górnik Łęczna. Zyskali trochę spokoju i choć dziś już oczywistym kandydatem do spadku bynajmniej nie są, to w dalszym ciągu muszą mieć się na baczności. To i tak o wiele lepiej niż w Zabrzu.

Czy w ostatnich minutach Podbeskidzie straci gola?

Straci. Do 85. minuty prowadziło z Koroną, ale wyrównał Przybyła. Do 79. minuty prowadziło też w Gliwicach z Piastem, ale najpierw wyrównał Barisić, a w doliczonym czasie kropkę nad „i” postawił Vacek. Podoliński musi uczulić swoich piłkarzy na końcówki, w których bielszczanie niweczą to, co wypracowali przez cały mecz.

Reklama

Czy w ostatnich minutach Górnik strzeli?

Strzeli, zwłaszcza że gra z Podbeskidziem. Jeśli nie pamiętacie, to przed tygodniem oglądaliśmy futbolowe jaja: kompletnie zepchnięty i zdominowany Górnik oddał pod koniec meczu jedno celne uderzenie i zremisował z Lechią.

Czego brakuje Podbeskidziu?

Trener przyznaje, że zdrowego rozsądku, wyrachowania i szacunku do osiąganego wyniku. Marek Sokołowski, kapitan, dodaje: pewności siebie, świadomości, że można spokojnie pograć piłką i spokoju, by w końcówce się nie bronić. Czyli – jeśli chodzi o głowy – to brakuje sporo.

2

Czy Śląsk będzie równie przekonujący co Mariusz Rumak?

Reklama

Jeśli Śląskowi nie jest spieszno do pierwszej ligi – oby nie.

Czy do kogokolwiek trafiły wartości przekazywane przez Rumaka?

Oczywiście. Narwany marketingowiec wymyślający te hasła od piątej rano siedzi na stadionie i wyczekuje na mecz. I tylko on.

Czy Śląsk musi być przekonujący?

Oczywiście, z kilku powodów. Po pierwsze, jest przedostatni w tabeli i sportowo ma nieciekawą sytuację. Po drugie, za dużo ostatnio zawirowań wokół klubu: okrzyki „Szukiełowicz wypierdalaj”, kolejna zmiana trenera, zabieranie koszulek piłkarzom, wystawianie jednej z nich na Allegro, apel grupy Ultras Silesia, by odebrać dziennikarzom Wyborczej akredytacje. Za dużo tego ostatnio. A sposób, żeby oczyścić atmosferę jest tyko jeden: wyniki.

Czy Ryota Morioka odpali?

Japończyk miał być rewelacją ligi, błyszczeć już na starcie, tymczasem rozegrał 372 minuty i nie ma na swoim koncie ani gola, ani asysty, ani nawet asysty drugiego stopnia. Ostatnio zaczął nawet na ławce rezerwowych. Jeśli Morioka zamierza pomóc Śląskowi w grze o utrzymanie, to już czas najwyższy.

Jak Stępiński zareaguje na brak powołania?

Powiedzmy sobie szczerze: miał prawo liczyć, że Adam Nawałka zaprosi go do kadry. W listopadzie był powoływany na mecze reprezentacji Polski, nie najlepiej rozpoczął ten rok, marnował wiele sytuacji, ale strzelił dwa gole. Nemanji Nikolicia już w tym sezonie nie dogoni, ale idzie równo z Cabrerą i brakuje mu tylko dwóch trafień, by dogonić Rakelsa. Pytanie tylko, czy po braku nominacji od Nawałki zareaguje pozitiwnie.

babiarz

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...