Detale, detale, detale. Każdy nowoczesny fachowiec z lepiej zorganizowanego klubu europejskiej klasy powtórzy to słowo przynajmniej kilka razy w każdej rozmowie. Szczegóły, dbałość o to, co pozornie niewidoczne, przywiązywanie wagi do rzeczy, na które nikt przeciętny uwagi nie zwraca. Nic dziwnego, że w Realu Madryt jest dokładnie tak samo.
Dieta, spersonalizowany trening, suplementacja, regeneracja, odnowa. Ale do tego przecież również marketing, PR, azjatyckie tournee i amerykańskie sparingi przed sezonem. To jednak wciąż mało. Prawdziwy profesjonalista – na przykład Gareth Bale – nie poprzestaje na takich oczywistościach.
Sięga głębiej. Sięga tam, gdzie inni nie sięgają. Robi to, o czym inni nie myślą, automatycznie zwiększając nad nimi przewagę. Czesze włosy.
Tak, dobrze widzicie. To Gareth Bale, skrzydłowy Realu Madryt, podczas bardzo zaciętego meczu z Las Palmas. Przez dwadzieścia pięć sekund tego starcia, Walijczyk wypracowuje sobie przewagę nad wszystkimi przeciwnikami pieczołowicie układając swoją bujną fryzurę. Gdy inni skupiają się na jakichś banałach jak walka o piłkę czy realizacja założeń taktycznych – Bale toczy bój z kłakami.
Profesjonalizm zaczyna się od wstawania z łóżka odpowiednią nogą i układania się do snu w pozycji najmniej obciążającej stawy. To co pomiędzy tymi dwiema czynnościami – a więc także dbanie o nienaganną fryzurę w ligowych potyczkach – to równocenne składowe kariery profesjonalnego futbolisty.
Gareth, dziękujemy za inspirację, za wyznaczanie drogi, za prowadzenie młodych adeptów. Perfekcjonizm w każdym calu. Tego szukamy u idoli. Tak trzymaj.
