Za nami prawdopodobnie najlepsza kolejka Ekstraklasy w tym sezonie. Pewności nie mamy, zresztą to i tak subiektywna ocena, a jak wiadomo – jeden lubi jak mu cyganie grają, a drugi jak mu nogi śmierdzą, ale znajdujemy kilka przesłanek mówiących: było naprawdę dobrze. Gdyby liga co tydzień dostarczała tylu emocji, można by ją pokazywać ludziom z bardziej cywilizowanych piłkarsko krajów, bez ryzyka spalenia się ze wstydu…
To, że poziom był przyzwoity, widzimy chociażby po naszych notach. Jeszcze się w tym sezonie nie zdarzyło, byśmy wystawili w trakcie jednej kolejki aż trzy “dziewiątki”. Do tego również np. cała masa siódemek, a to u nas też stosunkowo wysoka ocena. Z drugiej strony – co szczególnie musi cieszyć graczy w Ustaw Ligę – wlepiliśmy rekordowo mało (osiem) dwój i nie było żadnej lufy! A scenariusz, w którym stajemy się zbyt wyrozumiali, raczej nie wchodzi w rachubę.
W związku z tym były lekkie ciężary przy wyborze jedenastki kozaków i badziewiaków. Do pierwszej kandydatów zbyt wielu, do drugiej kolejki chętnych nie było.
Padło sporo bramek, bo aż 27 (tylko Górnik Łęczna po chamsku się nie dorzucił!). Jednak wbrew pozorom taki a nie inny dorobek strzelecki nie oznacza słabości ekstraklasowych bramkarzy. Przeciwnie – gole padały nie przez golkiperów, a często pomimo ich dobrej dyspozycji – stąd kilka z nich będzie pewnie kandydować to tytułu trafienia sezonu. Generalnie wszystkich bramkarzy należałoby umieścić w przedziale “poprawnie-genialnie”. Oczywiście wspominamy o tym po to, by wytłumaczyć się z obsady bramki w jedenastce badziewiaków. Krzysztof Pilarz. Zarzuty? Po pierwsze – przepuścił najwięcej strzałów, po drugie – nie pomógł drużynie, przy ostatnim trafieniu trochę się przeliczył. Kogoś między słupki trzeba było wstawić, a on dał pretekst.
Ale – jeśli to jakieś pocieszenie – towarzystwo ma całkiem zacne. Na przykład taki Arkadiusz Głowacki, który z reguły sprawia, że to napastnicy lądują w tej jedenastce. Tym razem jednak to Wojciech Kędziora potwierdził wysoką formę i trochę zabawił się z doświadczonym stoperem. A nie wystarczyło to, by wskoczyć do jedenastki kolejki – braliśmy pod uwagę napastnika Termaliki, ale konkurenci byli zbyt mocni. Oczywiście był też problem bogactwa z bramkarzami, na końcu pozostał dylemat: Kudła czy Kasprzik? Padło na starszego, uchronił Zabrze przed kolejną stypą.
Fot. FotoPyK