Reklama

Dwa lata koszar albo Tractor. Witajcie w Iranie

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2016, 13:21 • 5 min czytania 0 komentarzy

Jeśli jesteś Irańczykiem i przypadkiem grasz w piłkę, ale nie na tak wybitnym poziomie jak swego czasu Mehdi Mahdavikia, pewnego dnia do twoich drzwi zapukają smutni panowie. W ręku będą trzymać dokument, który przez dwadzieścia cztery długie miesiące nie pozwoli ci kopnąć futbolówki na zawodowym poziomie.

Dwa lata koszar albo Tractor. Witajcie w Iranie

Konieczność odbycia służby wojskowej, na którą wzywany jest każdy mężczyzna po osiągnięciu pełnoletności, hamuje zresztą nie tylko piłkarskie kariery. Podpora siatkarskiej reprezentacji Iranu, środkowy Mohammad Mousavi miał w wieku osiemnastu lat doskonałą ofertę z włoskiej Serie A. Zapowiadał się na świetnego zawodnika, widziano w nim potencjał osiągnięcia absolutnego topu na swojej pozycji. Jednak obowiązek dwuletniej służby wojskowej spowodował, że Mousavi musiał swoje plany odłożyć na później. Dużo później, jak widać, bo do teraz nie wyściubił nosa poza swój kraj. W tym roku zdmuchnie 29 świeczek na torcie.

Można oczywiście próbować uciekać przed wezwaniem, ale na dłuższą metę brak certyfikatu ukończenia takiego obowiązkowego przeszkolenia jest w życiu ogromną przeszkodą. Bez niego nie można między innymi kupić domu czy wziąć ślubu. Spora część zawodników decyduje się więc na jego podrobienie, wierząc w to, że przeznaczenie irańską papierkologię można oszukać. Niektórym udawało się to robić przez dłuższy czas. Tuż przed wyjazdem reprezentacji na Mistrzostwa Świata w Brazylii urzędnicy zakasali jednak rękawy i skompletowali długą listę nazwisk, których certyfikaty są warte tyle, co paragon z Żabki. Przed turniejem sprawę zamieciono pod dywan, obawiając się jej negatywnego wpływu na zawodników. Gdy wrócili do domów po fazie grupowej, pierwszym co musieli zrobić, było odszukanie siebie w opublikowanym spisie piłkarzy z podrobionymi dokumentami.

Rzecz miała uderzyć nawet w najbardziej kluczowe ogniwa reprezentacji, jak choćby Mehrdad Pooladi. – Jeśli Pooladi nie spełni swojego obowiązku wobec ojczyzny, może pożegnać się z grą w narodowych barwach – nie pozostawiał złudzeń generał Moussa Kamali odpowiedzialny za pobór do wojska. Ugiął się jednak przed Pucharem Azji rozgrywanym rok temu w Australii, gdy o udział stopera katarskiej Al-Shahanii osobiście poprosił selekcjoner Carlos Queiroz.

Jedynym piłkarzem w historii, dla którego zrobiono wyjątek i którego za szczególne zasługi zwolniono z obowiązku dwuletniej służby, był Mehdi Mahdavikia. Mniej szczęścia mieli gracze, którzy o kadrę się nawet nie ocierali, ale i tacy znani na całym świecie. Dość powiedzieć, że właśnie powinność wobec ojczyzny sprawiła, że poczekać z podbojem Europy musiała żywa legenda irańskiej piłki, Ali Daei. Nie było litości – dwa lata w koszarach, albo całkowity zakaz wykonywania zawodu.

Reklama

Chyba, że…

***

20. września 2015. Qom. Spotkanie 1/8 prestiżowego Hafzi Cup, krajowego pucharu, którego zwycięzca, inaczej niż w Europie, ma zapewnioną grę w najbardziej prestiżowych kontynentalnych rozgrywkach – AFC Champions League. Miejscowa Saba podejmuje Tractor Sazi Tabriz, klub tureckiej ludności w Iranie, ale też, co w tym przypadku najistotniejsze, klub w którym 70 procent udziałów posiada lokalna fabryka traktorów, a pozostałe 30 – ministerstwo obrony. W barwach Tractora na boisko wybiega były zawodnik Saby Qom, uważany w kraju za spory talent Farid Karimi. Komentatorzy są zgodni – od kiedy Karimi opuścił Qom, ten zespół permanentnie ma problem z brakiem klasowego piłkarza w ataku. Gdyby wiązało się to z konkretną sumą za transfer gwiazdy gospodarzy tamtego meczu, pewnie wszystko byłoby w porządku.

Image and video hosting by TinyPic
Farid Karimi w walce z Aqelem Al-Sahbim z saudyjskiego Al Ahli

To jednak drobnostka, którą w Tebrizie nie muszą zaprzątać sobie głów. Jak wspominaliśmy, część akcji klubu spoczywa w rękach ministerstwa obrony, które warunkowo zezwala piłkarzom na grę w piłkę podczas obowiązkowej dwuletniej służby. Haczyk? Mogą to robić tylko w klubach, które są w taki czy inny sposób powiązane z wojskiem. Najbardziej renomowanym z nich jest właśnie Tractor.

Przed jakim wyborem stanął więc klub z Qom? Opcje były dwie:

Reklama

a) puścić Karimiego za darmo na „wypożyczenie”, nadal płacąc mu pensję, by przez dwa lata mógł grać w piłkę
b) opierać się i posłać zawodnika na dwa lata do wojska i odzyskać w postaci jednego wielkiego znaku zapytania

Bezradnie załamywać ręce musiał nawet szkoleniowiec Saby, Ali Daei: – Powiedzcie mi, w jakiej normalnej lidze zawodnik, którego klub sobie wychował, który formalnie należy do niego i któremu ten klub płaci, nagle gra przeciwko niemu?

Takim sposobem Tractor może przebierać w krajowych talentach jak w ulęgałkach. Niezwykle komfortowa sytuacja – menedżer przedstawia listę życzeń, następnie sprawdza się, kto z wypisanych tam zawodników nie odbył jeszcze przeszkolenia i pach. Parę dni później staje przed prostym wyborem: przeprowadzka na Sahand Stadium albo koszary.

***

Image and video hosting by TinyPic

Transfery Tractora w sezonie 13/14. Pięciu zawodników „wypożyczonych”. Ansarifard został w tych rozgrywkach najlepszym strzelcem Tractora (14 goli w 28 meczach), Ahmadzadeh odgrywał kluczową rolę w drugiej linii. Trzej pozostali sprawdzili się średnio, ale i ryzyko było żadne.

Image and video hosting by TinyPic

Transfery rok później, w sezonie który Tractor zwieńczył zdobyciem wicemistrzostwa. Dwa „wypożyczenia” – wspomniany Karimi oraz Ali Hamoudi z Sepahanu.

***

Sytuacja, przyznacie, dość osobliwa. No bo z jednej strony kibice pozostałych klubów mają wszelkie podstawy ku temu, by żywić urazę do lepionej za darmo z zawodników ich klubów ekipy, tak jak było to swego czasu w Polsce, gdy za podobne praktyki znienawidzono warszawską Legię. Ale z drugiej – gdyby rąk nie wyciągnął po nich Tractor, czy inny wojskowy klub jak choćby nieco niżej notowany Fajr Sepasi, w zasadzie mogliby się żegnać z nadziejami na poważniejszą karierę, a co za tym idzie, osłabić swój klub na stałe.

Na zmianę prawa o długiej tradycji nie ma raczej co liczyć, dlatego kluby w Iranie muszą się pogodzić z tym, że w każdej chwili ich młode gwiazdy mogą przywdziać na dłuższy czas koszulkę Tractora Sazi. To, czy w takich warunkach można w ogóle mówić o duchu sportu, to dla ludzi u władzy sprawa absolutnie drugorzędna.

SZYMON PODSTUFKA

Najnowsze

Polecane

Rożek: Body positivity? W szpitalu z zawałem nie powiesz, że ci się podobało

Paweł Paczul
0
Rożek: Body positivity? W szpitalu z zawałem nie powiesz, że ci się podobało

Komentarze

0 komentarzy

Loading...