Reklama

Kibice wygrali z Liverpoolem. Ich protest odniósł sukces

redakcja

Autor:redakcja

17 lutego 2016, 16:26 • 3 min czytania 0 komentarzy

Siedemdziesiąt siedem funtów za mecz Liverpoolu na trybunie głównej. Ta cena musiała oburzyć, skoro mowa o klubie, który i tak zarabia krocie w lidze pławiącej się w forsie. Fani “The Reds” zorganizowali więc efektowny protest #WalkOutOn77: ponad dziesięć tysięcy osób wyszło w siedemdziesiątej siódmej minucie meczu z Sunderlandem. Hasło “love the team, hate the prices”, zadziałało, kibice wygrali. Włodarze Liverpoolu nie tylko wycofali się z drakońskich cen za bilety, ale też oficjalnie przeprosili.

Kibice wygrali z Liverpoolem. Ich protest odniósł sukces

_88207966_liverpoolfans

Podnoszenia cen nie będzie, zostają aktualne, albo nawet mniejsze: na The Kop, duszę Anfield, ma być w przyszłym sezonie taniej o kilka funtów. Jest to wielki sukces kibiców, pokazujący dobitnie, że nawet w tak skomercjalizowanej lidze, pełnej zagranicznych inwestorów i potężnych wpływów stacji telewizyjnych, jest miejsce na racje zwykłego fana.

Szacunek dla kibiców za skuteczny protest, ale też trzeba docenić szefostwo, że miało odwagę przyznać się szybko do błędu i wycofać ze ścieżki prowadzącej do wojny domowej. W otwartym liście włodarze napisali: “Mamy nadzieję, że pokazujemy wam w ten sposób naszą wolę uważnego słuchania. Unikalna i święta więź pomiędzy Liverpool FC a jego kibicami zawsze jest najważniejsza. Reprezentuje duszę tego wyjątkowego klubu piłkarskiego”.

Reklama

Wielu uważa, że to może być punkt zwrotny dla całej ligi, w której od lat podnoszony jest temat rosnących cen za bilety. Rok w rok wpływy z dnia meczowego są mniej istotne ze względu na rosnące błyskawicznie zyski z tytułu praw telewizyjnych i umów sponsorskich, a przecież za chwilę wejdzie w życie kolejna rekordowa umowa z TV, więc naprawdę nie trzeba wyduszać z wiernych fanów absurdalnych kwot by zbilansować budżet. Można iść na taki kompromis, na jaki poszedł Liverpool, bez wielkiej szkody dla klubu. A raczej: większą szkodą byłby konflikt z kibicami, niż trochę mniej mamony w kasie i tak wypełnionej po brzegi.

Być może ta udana akcja będzie nowym otwarciem dla „Twenty’s plenty” – to głos fanatyków z całej Anglii dotyczący przede wszystkim biletów na mecze wyjazdowe. Według pomysłodawców z różnych organizacji kibicowskich – którzy momentalnie otrzymali poparcie bardzo licznych autorytetów ze świata futbolu – dwadzieścia funtów za bilet to i tak zbyt wiele. Inicjatywa ma na celu powstrzymanie podwyżek i ustalenie górnej granicy, na razie chociaż na ceny wejściówek dla kibiców gości.

croppedimage613299-Fans-in-London-May-3

Fani mają zresztą istotne argumenty stojące za ich sprawą z komercyjnego punktu widzenia: atmosfera Anfield jest “sprzedawana” przez klub na każdym kroku. To zdjęcia trybun, flag, zapełniają oficjalną witrynę Liverpoolu, są na wielu gadżetach. To wszystko jest natomiast “produkt”, który wnoszą na stadion kibice. Nie jest to więc jakiś gest łaski, a docenienia wkładu fanów w siłę i wielkość klubowej marki. Nie są oni wyłącznie – by użyć biznesowej nowomowy coraz częściej wykorzystywanej w piłce – “klientami”, ale też producentami.

Reklama

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
0
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
0
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...