Lewy jest autorem sześciu z siedmiu goli strzelonych przez Bayern w 2016. Na pierwszą bramkę kogoś innego niż Polak, Pep musiał czekać ponad trzysta minut. Co tu kryć: może skauci Juve nie bieleją ze strachu oglądając ostatnie popisy monachijczyków, ale akurat Robert Lewandowski zaczął rok wyśmienicie, w ich notesach jest opatrzony dziesiątkami wykrzykników.
Bayern’s first 5 goals of 2016, scored by:
Robert Lewandowski
Robert Lewandowski
Robert Lewandowski
Robert Lewandowski
Robert Lewandowski— Squawka Football (@Squawka) luty 10, 2016
Dzisiaj Bayern grał z Bochum w DFB Pokal, a więc miało być lekko, łatwo i przyjemnie. 3:0 by na to wskazywało, ale prawda jest taka, że Bochum trzeba pochwalić: początek mieli wyśmienity. Trzy doskonałe okazje w pierwszym kwadransie gry, w tym co najmniej jedna stuprocentowa – oni naprawdę przeważali, naprawdę wierzyli, że coś tu można ugrać. Bayernowi nie dawali pograć, ale, rzecz jasna, do czasu, bo takiej siły nie da się powstrzymać przez cały mecz. Tuż przed przerwą po ładnym rozegraniu trafił Robert, chwilę później czerwona kartka dla Simunka i rzut karny – co z tego, że Muller zmarnował? Ekipa 2.Bundesligi mająca odrabiać stratę gola do Bayernu w osłabieniu? Wolne żarty, bajki, baśnie. Emocje wymaszerowały ze stadionu ramię w ramię ze zmierzającym do szatni Simunkiem.
Druga połowa była przewidywalna, ostatnie minuty pierwszej narzuciły scenariusz. Bayern przeważał, spokojnie zmierzał po zwycięstwo. Bochum imponowało sercem do walki i ofiarnością, ale to po prostu nie mogło wystarczyć w takiej sytuacji. Wreszcie Alcantara udowodnił, że jednak ktoś potrafi strzelać w Bayernie poza Lewym, ale kropkę nad i postawił Polak – 3:0, odnotujmy, że ze świetnego podania Robbena.
Może niektórzy fani Bayernu będą kręcić nosem na aktualną formę zespołu, obawiać Juve, ale my o formę Lewandowskiego możemy być spokojni. Bundesliga: dziewiętnaście goli na dziewiętnaście meczów, Liga Mistrzów – 7/6, DFB Pokal 4/3, a jeszcze kadra.
Co. Za. Sezon.