Reklama

Wyrachowany jak Inter. Twierdza San Paolo zdobyta

redakcja

Autor:redakcja

19 stycznia 2016, 23:47 • 3 min czytania 0 komentarzy

Przez godzinę nie oddajesz żadnego celnego strzału, w pierwszej połowie co chwila musi ratować cię bramkarz, a koniec końców wygrywasz 2:0? Brzmi jak dość fartowne zwycięstwo, ale jeśli tak wygrywa Inter, jest inaczej: przecież dla nich to rutynowy scenariusz. Przerabiany tak mniej więcej co drugi tydzień. Teraz w swoim ulubionym stylu przejechali się po Napoli i to w Neapolu, wtarabaniając się z hukiem do półfinału Coppa Italia. Jutro uważnie będą oglądać Lazio – Juventus, zwycięzca tej pary będzie rywalem w jatce o finał.

Wyrachowany jak Inter. Twierdza San Paolo zdobyta

Screen Shot 01-19-16 at 11.49 PM

Napoli przed pierwszym gwizdkiem wysłało czytelną wiadomość: naszym absolutnym priorytetem jest scudetto, sukcesy na innych frontach są tylko przy okazji. Skład gospodarzy był daleki od optymalnego, na ławie usiedli Hamsik, Higuain, Insigne, Jorginho czy Albiol, innymi słowy: kręgosłup drużyny, która zachwyca w Serie A, został nie tyle połamany, co wyjęty z ciała i odłożony na ławę. Inter? Nie było Icardiego, ale poza tym mocna ekipa, co szczególnie nie dziwi: powstającemu z kolan klubowi potrzeba trofeów udowadniających, że powrót na właściwy szlak stał się faktem, a przecież Nerazzurri nie grają też w Europie. Motywacja znacznie większa.

Ale na boisku nie było tego widać, szeroko pojęty drugi skład Napoli przeważał, stwarzał okazje, nie pozwalał Interowi na praktycznie jakiekolwiek ofensywne akcje. Goście skupili się na defensywie, a czego nie udało im się zatrzymać, to fantastycznie łapał Handanović, najbardziej niedoceniany golkiper Europy.

Paradoksalnie obraz gry zmienił się dopiero wtedy, gdy Sarri wysłał na boisko armię zaciężną. Wchodzą Hamsik, Jorginho i Higuan, zabójcy mający poderżnąć meczowi gardło, a tymczasem Inter wtedy właśnie się obudził i wyszedł na prowadzenie. Błysk geniuszu zaprezentował Jovetić: uderzyć zza pola karnego tak, by bramkarz nawet nie próbował się rzucać, a za co trudno go winić, bo naprawdę interwencja nie miała sensu – duża sztuka. Piłka posłana precyzyjnie, a podkręcona jak w japońskiej bajce.

Reklama

Zrobiło się nerwowo w obozie Napoli, co dobrze obrazuje zachowanie Higuaina: miał największą ochotę na strzelanie, szarpał raz po raz, mobilizował, ale też wściekał się i za kłótnie z arbitrem dostał żółtą kartkę. Gorzej w skutkach skończyła się próba wymuszenia karnego, jakiej dokonał Mertens: w jego przypadku chodziło o drugie żółtko, więc wyleciał z boiska znacznie ograniczając szanse kolegów na odrobienie strat. Idiota tygodnia panie i panowie, a my się cieszymy jak zwykle, gdy ukarany dotkliwie zostaje boiskowy oszust. Wkrótce przewagę zawodnika Inter wykorzystał kontrując na 2:0, strzelcem Ljajić.

Czy dla Napoli to dotkliwa porażka? No cóż, wtop z Interem zawsze w Neapolu wpienia, nigdy nie będzie czymś, co przyjmowane jest łatwo. Ale jeśli Sarri wystawiał taki a nie inny skład, to musiano się liczyć z pesymistycznym scenariuszem. W obozie Nerazzurri szampany strzelać nie będą, ale takie zwycięstwo było im bardzo potrzebne – przestali ostatnio regularnie punktować w Serie A, tymczasem triumf nad liderem na jego stadionie (w lidze Napoli u siebie nie przegrało) znowu może podłączyć szatni prąd.


Trzeba też wspomnieć zajściu między Mancinim a Sarrim. Ten pierwszy zapytał dlaczego sędzia doliczył aż pięć minut, a ten drugi… Cóż, co dokładnie odpowiedział Sarri nie wiemy (podobno wyzwał Manciniego między innymi od pedałów), ale wiemy, że Mancini za wypowiedziane słowa nazwał go rasistą i homofobem, dla których nie ma miejsca w piłce nożnej. Szkoleniowcowi Napoli faktycznie było wstyd, poszedł później i przeprosił – co jednak wzbudzenia Manciniego wcale nie złagodziło.

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...