Piątek trzynastego listopada przyniósł piłkarskiemu światu debiut niezwykle utalentowanego dzieciaka. W Paryżu międzynarodowej reprezentacyjnej publiczności został przedstawiony Leroy Sane. Mecz przeciwko Francji nie był być może najlepszym w jego wykonaniu, ale to dopiero pierwszy krok w kierunku prawdziwej kariery w niemieckiej kadrze.
19-latek jest jednym z tych zawodników, których kibice kochają od pierwszego meczu. Z jednej strony nie boi się wchodzić dryblingi i robi to nad wyraz skutecznie, a z drugiej nie jest samolubnym Robbenem budującym atmosferę frustracji. Dołóżmy do tego znakomitą szybkość (wedle stacji Sport1, ex-aequo z Ginczkiem i Aubameyangiem uzyskał największą prędkość w Bundeslidze tego sezonu – 35 km/h), zwłaszcza z piłką przy nodze, totalną pewność siebie czy luzacki uśmiech przyklejony do twarzy, a dość łatwo zrozumiemy dlaczego stał się jednym z gorętszych nazwisk w Bundeslidze. W świecie Sane wszystko wydaje się proste. Po meczu z Wolfsburgiem, gdzie zdobył bramkę po rajdzie rozpoczętym jeszcze z własnej połowy stwierdził:
– Po prostu biegłem, mając przy tym sporo szczęścia, gdy straciłem kontrolę nad piłką tuż przed tym, jak wróciła ona pod moje nogi i wpakowałem ją do siatki.
Ot, chłopak po prostu biegł. Najwyraźniej większych problemów nie sprawia mu również dieta:
– Nie powinieneś pić dwóch litrów Coli dziennie. To nie jest dla mnie żaden problem. Moje ulubione danie to makaron Carbonara, to dobre dla sportowców co nie?
Dzień dobry, jestem Leroy Sane
Najwidoczniej wystarczająco dobre by pomóc zagrać idealnie w debiutanckim występie w Lidze Mistrzów. Przypadkiem przeciwko Realowi Madryt. Przypadkiem na oczach milionów telewidzów. Przypadkiem gasząc swojego vis a vis, Garetha Bale’a. Sam występ zaczął się dość… przypadkowo. Młodzieniec miał w ogóle nie pojawić się na murawie, ewentualnie spróbować szarpnąć kilka razy skrzydłem po wejściu w okolicach 75. minuty jak to z reguły bywało w ligowych starciach. Na szczęście dla Leroya w 29. minucie kontuzji doznał Choupo-Moting, a Roberto Di Matteo rzucił krótką informację „szykuj się, wchodzisz”.
Grający dotychczas głównie w juniorskich rozgrywkach Sane nie miał wątpliwości – odpalił wszystko co miał najlepsze.
Do tego bardzo dobre statystki. Celność podań na poziomie 93 %? Proszę bardzo. Asysta? Jest. Zdecydowana większość zagrań do przodu i na połowie przeciwnika – owszem. Dołóżmy same udane dryblingi (choć fakt, że w liczbie trzech), spokój, dużą aktywność, czy inny groźny strzał z dystansu z trudem obroniony przez Casillasa. Tak właśnie rozpoczął się marsz na szczyt Leroya Sane. W końcu ledwie mecz później znów zdobył piękną bramkę. Liczby z tego sezonu potwierdzają talent młodzieńca. Cztery bramki i cztery asysty w siedemnastu meczach Bundesligi jako 19-latek? Dziesięć dryblingów na mecz w tym 57 % udanych. Cztery próby odbioru na mecz, w tym większość skutecznych. Przyznacie, że nie najgorzej? Szybko w samych peanach zaczęli wypowiadać się wszelcy eksperci:
– Leroy robi świetne wrażenie, gdy ma sporo miejsca, szczególnie jego prędkość jest bardzo dobra. Podczas meczów Bundesligi, które obserwowaliśmy przekonał nas. On jest zawodnikiem ze szczególnym darem: prędkość w połączeniu z techniką – i to w wieku 19 lat. Sane może wykonać duży skok w najbliższej przyszłości – tak charakteryzował go selekcjoner Loew.
Rodzinna przypadłość
Mało jednak brakowało by to debiutancki rywal, Francuzi, mogli cieszyć się utalentowanym pomocnikiem (określanie go skrzydłowym byłoby zbyteczną szufladką). Ojciec Leroya, Souleyman Sane (również piłkarz) w wieku czterech lat, jako syn senegalskich dyplomatów trafił właśnie do Francji. Kiedy dorósł upomniała się o niego armia, jednak jako utalentowany sportowiec miał przywilej stacjonowania blisko domu, wystarczyło jedynie wypełnić kilka formularzy. Niemcy mogą być wdzięczni, iż Sane senior nie dorastał w XXI wieku – wyjechał na wakacje i przez brak możliwości kontaktu przegapił moment na dostarczenie dokumentów. Nie trafił, więc do jednostki koło Paryża, a prosto do Schwarzwaldu.
Przez to niedopatrzenie reszta kariery ojca Leroya została związana z naszymi zachodnimi sąsiadami. Nie była to zwykła przygoda z piłką, a całkiem udane występy. Kilkadziesiąt goli, tytuł króla strzelców drugiej Bundesligi, czy rewelacyjny wynik (10,7 sekundy) na 100 metrów. Dzięki popisom na boisku zyskał też żonę, Ragine Weber. Dlaczego to tak istotne w kontekście Leroya? Ponieważ ciężko wyobrazić sobie lepszych dawców genów dla zawodnika o takim stylu. Weber nie była w końcu zwykłą WAG, a niemiecką gwiazdą gimnastyki. To właśnie „kocie ruchy” odziedziczone po brązowej medalistce olimpijskiej w połączeniu z prędkością uzyskaną po ojcu stanowią największy atut Sane.
Souleymanowi zawdzięcza jednak nie tylko geny. Może on mieć również wiele wspólnego z luźnym podejściem do życia, połączonym z żelazną dyscypliną i świadomością celu zauważalnym u juniora. Pamiętacie Daniego Alvesa zjadającego banana rzuconego z trybun? Souleyman robił to zanim było to modne.
– Nigdy nie chciałem być astronautą. Kiedy miałem 16 czy 17 lat nie chodziłem na imprezy. Miałem tylko jedno hobby, piłkę – Leroy mówił by tak dla Suddeutche Zeitung, gdyby nie miał w domu namacalnego autorytetu o tym samym hobby?
– Wielu graczy nie potrafi utrzymać się na ziemi ponieważ wiedzą, że mogą szybko zarobić duże pieniądze. Leroy nie jest taki. On twardo stąpa po ziemi. Najpierw chce pokazać swoją walkę, a dopiero później zasłużyć na dobre miejsce – za to tak charakteryzuje go właśnie ojciec.
Kiedy następny krok?
Zestawiając te wszystkie cechy, superlatywy, sporo niezłych zagrań, rodzi się pytanie: kiedy klub z Gelsenkirchen stanie się zbyt wąski? Póki co, by zatrzymać swój talent Schalke przedłużyło z nim kontrakt dwukrotnie w dość krótkim czasie. Najpierw w marcu związał się kontraktem do 2017 roku, jednak po serii imponujących występów, w lecie zaoferowano mu umowę do 2019 roku, co jasne na zdecydowanie lepszych warunkach. Nikt nie ma wątpliwości, że to jedynie gra o wyższą sumę transferową – w końcu już pojawiły się zapytania, a nawet oferty od klubów Premiership.
Horst Heldt, dyrektor Schalke poinformował oficjalnie o ofercie z Liverpoolu, Sane miał jednak nieszczególnie ochoczo podejść do przeprowadzki. Jak mówił wówczas Heldt:
– Liverpool był gotowy by zapłacić od razu, ale my nie chcieliśmy tracić naszego ważnego zawodnika. – Propozycja Anglików miała sięgnąć 15 mln euro. Poza tym wiele mówi się o zainteresowaniu Arsena Wengera, a także innych wielkich. Jak długo Schalke zdoła trzymać swój skarb? Realnym celem wydaje się promocja podczas francuskiego turnieju i sus w kierunku wielkich klubów.