W Chelsea najwyraźniej historia lubi się powtarzać. W 2009 po zwolnieniu Luisa Felipe Scolariego, zadanie dokończenia sezonu powierzono Hiddinkowi, teraz też Holender ma za cel doprowadzić do brzegu podziurawiony okręt „The Blues”, a latem oddać go w ręce nowego kapitana. Wspomnienia sprzed sześciu lat pozostają na Stamford Bridge żywe, a wtedy Guus poradził sobie fantastycznie, ale z drugiej strony – ponad pół dekady w futbolu to niemal epoka. A on sam od tamtego czasu Hiddink notował niemal wyłącznie mniejsze bądź większe katastrofy.
Wróćmy do 2009 roku. Scolari był niewypałem totalnym – stracił szatnię, stracił fanów, mylił się w kwestiach transferowych, taktycznych, wyniki były więcej niż słabe. Jego zwolnienie było kwestią czasu – wskaźnik zwycięstw miał na poziomie 56%, czyli gorszy od Avrama Granta, a ogółem najgorszy na tamtą chwilę w erze Abramowicza. I pojawił się Hiddink, związany z reprezentacją Rosji, którą doprowadził do półfinału EURO 2008. Bliski przyjaciel właściciela Chelsea, a Abramowicz na pewno potrafił za kulisami załatwić, by w rosyjskiej federacji piłkarskiej nie kręcili nosem na lukratywne „wypożyczenie” Guusa. Ten wszedł do szatni i dokonał prawdziwego cudu. Wiosna pod jego rządami – raptem jedna porażka! Na koncie wygranie Pucharu Anglii. Rajd po trzecie miejsce w Premier League. W Champions League półfinał i kontrowersyjne odpadnięcie z Barcą w 93 minucie, po którym Drogba krzyczał do kamery „fucking disgrace…”.
Procentowo wskaźnik zwycięstw skoczył do 73%, statystyczne podkreślenie fantastycznej roboty Guusa. Kibice śpiewali mu pod koniec sezonu “We want you to stay” and “Roman, sign him up”, piłkarze prosili, by został. Ale on obiecał wrócić do rosyjskiej kadry i słowa dotrzymał.
A potem jego kariera zaczęła się sypać. Półfinalista EURO 2008, Rosja, nie dał rady Słowenii w barażach i nie dostał się na mistrzostwa świata do RPA. Hiddink został zwolniony, poszedł do Anży, gdzie miano budować potęgę, ale które wkrótce okazało się finansową bańką. Czy brązowy medal ligi rosyjskiej i wiosna w Lidze Europy to sukcesy? Na pewno nie była to robota całkowicie spartaczona, ale jak na ówczesne ambicje i finanse klubu z Dagestanu różnie można to postrzegać. Można nawet powiedzieć: samo pójście do tego klubu było błędem Hiddinka. Oczywiście ani Rosja ani Anży nawet nie równają się z klapą, jakiej dokonał przed chwilą. Pół Europy jedzie na mistrzostwa, ale nie Holandia.
Czasy, gdy zostawał honorowym obywatelem Seulu, a w Australii wypuszczano znaczki z jego wizerunkiem, dawno minęły. „Fartowny Guus” przeżywa chude lata. Prawda jest taka, że gdyby nie doświadczenia na Stamford Bridge sprzed paru lat i przyjaźń z Abramowiczem nie miałby szans objąć takiej fuchy, nawet na kilka miesięcy.
Choć oczywiście tym razem można podejrzewać, że Guus zrobi wszystko, aby nie skończyło się na samej wiośnie. Skoro mówi o konkretnych transferach, Vardy’ego i Berahino, to przecież takie decyzje mają dalej idące konsekwencje, niż tylko na kilka miesięcy. To jest jedyny pewnik: Guus zrobi wszystko, by utrzymać stołek. Wszystko inne pozostaje zagadką.