Reklama

Długie susy sarny czyli Moskwa, ischias, inkwizycja i brontozaur

redakcja

Autor:redakcja

03 grudnia 2015, 12:02 • 9 min czytania 0 komentarzy

Kolejka za kolejką, mecz za meczem, strzały celne za całami strzelnymi i 660 podań Cracovii w meczu z Podbeskidziem. Lider niespodziewanie wtopił w Zabrzu, dzięki czemu jego dwa następne mecze (z Cracovią i z Legią) zyskują na pieprzu, Górnik Zabrze się przebudził, Wisła Kraków chwieje się i osuwa, Śląsk grzęźnie, Termalica migocze wesoło światełkami, a statystycy zakładają się, czy Nemanja Nikolić pobije ligowy rekord strzelecki Henryka Reymana, a jeśli tak – czy zrobi to jeszcze w sezonie zasadniczym. Następna kolejka już za tydzień jutro.

Długie susy sarny czyli Moskwa, ischias, inkwizycja i brontozaur

TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA – ŚLĄSK WROCŁAW 1:1

Do Moskwy, ach, do Moskwy – wzdychała Irina Siergiejewna, spoglądając przez okno na szarą rosyjską prowincję.
Do Mielca, ach, do Mielca – wzdychała pani Irenka z Niecieczy – Tutaj nam nie idzie…
Poprawiła się nasza gra – cieszył się trener Pawłowski przed meczem – Umiemy się utrzymać przy piłce, stwarzamy sobie sytuacje…

Pani Irenka obejrzała sytuację z 82 minuty i już nie tęskniła za Mielcem, tylko płakała ze śmiechu.

A poza tym stadion w Niecieczy ma ładniejsze światełka.

Reklama

RUCH CHORZÓW – KORONA KIELCE 2:1

Asekuruj! – zawołał obrońca Korony do kolegi.
Spoko, to przecież Pączek – uspokoił kolega obrońcę.

Maciej Iwański strzelił gola.

Rozumiesz, co ten facet robi? – zapytał obrońca Ruchu swojego przyjaciela z boiska, wskazując na Bartłomieja Pawłowskiego, który rozpaczliwie próbował uniknąć zabicia się o plączącą mu się pod nogami piłkę.
Zdaje się, że ma ischias – odparł zapytany.
A może jest jak Emilia ze „Szpitala kosmicznego” – analizował drugi z obrońców – Ma dwa mózgi: jeden odpowiada za głowę, a ten drugi za nogi i…
Jeeeeee! – ucieszył Bartłomiej Pawłowski, gdy chwyciwszy się słupka, odzyskał wreszcie równowagę.
Jeeeeee! – ucieszyli się jego koledzy, widząc piłkę w siatce. Po chwili zobaczył ją także Pawłowski i ucieszył się po raz drugi.

Trzeciego gola strzelił Mariusz Stępiński. Normalnie.

GÓRNIK ZABRZE – PIAST GLIWICE 5:2

Reklama

Pan Stanisław Sękowski zwykł wręczać po meczu najlepszemu zawodnikowi Górnika koguta lub indyka. Po tym, co wykręcił we wtorek, Roman Gergel zasłużył na dorodnego, tłuściutkiego strusia. A Piłkarze Piasta zasłużyli na wszystko, co wymyśli dla nich trener Latal i przynajmniej dwie rzeczy wybrane przez kibiców z „Practica Inquisitionis Haereticae Pravitatis” autorstwa znanego i nielubianego Bernard Gui. Jak można było pozwolić Górnikowi wrócić do gry? Jak można było dać sobie strzelić cztery bramki? Jak można było przegrać tak bardzo wygrany mecz?

Ambicja i wola walki zabrzanwyliczał Głos WewnętrznyMotywacja…

ZAGŁĘBIE LUBIN – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 0:2

Góral, podejdź wyżej! – darł się trener Probierz (całkiem logicznie, bo skoro Góral, to wiadomo, że wyżej, a poza tum w dół się schodzi, a nie podchodzi).
Obróć się, Jarek – przekrzykiwał gościa trener Stokowiec.

Jarek się nie obrócił i było 0:1

Za nisko idziesz, Taras! – instruował trener Probierz.

Igors Tarasovs podskoczył.

Dawaj! Dawaj! Dawaj! – nie ustawał trener Stokowiec.

Karol Świderski dał zwycięstwo Jagiellonii.

Zgłaszam formalny wniosek o rozgrywanie przynajmniej jednego meczu w kolejce bez udziału publiczności.

Golaaaa, golaaaa, golaaaa! – niosło się z innego stadionu ligowego – Strzelcie kurwom gola!

Dwóch meczów. Co najmniej.

POGOŃ SZCZECIN – LECHIA GDAŃSK 1:0

Najpierw grała Lechia. Nieskutecznie. Potem też grała Lechia i też nieskutecznie. Następnie Lechia się zniechęciła i zaczęła grać Pogoń, ale tylko przez chwilę, a w dodatku jeden z jej piłkarzy sam zrobił sobie krzywdę, więc reszta biorących udział w meczu stwierdziła, że może lepiej nie ryzykować i przestała grać całkiem. Wszyscy spoglądali na zegarki i wzdychali ciężko, a co jakiś czas rozlegało się płaczliwe „Enopaniesędzioooo” – to kolejny zawodnik turlał się po murawie i żebrał o rzut karny.

Mnie się wydaje na pewno, to znaczy, na pewno mi się nie wydaje – mruczał Paweł Stolarski, a publiczność kiwała głową, bo miała takie same odczucia.

A na koniec przyszedł Rafał Murawski i pozamiatał.

LEGIA WARSZAWA – GÓRNIK ŁĘCZNA 2:1

„Co wyliczę, to wyliczę, ale zawsze wtedy powiem, że najbardziej mi żal…”

– że między 30 a 70 minutą nic się nie działo (obroniony przez Prusaka strzał Vranješa pomijam, bo mi nie pasuje do tezy);
– że Dušan Kuciak nie strzelił gola Łukaszem Broziem;
– że pan sędzia Złotek nie dał Guilherme żółtej kartki oraz solidnie do zrozumienia;
– że Radosław Pruchnik nie wyrównał w końcówce;
– że Górnik Łęczna nie grał w całym meczu tak, jak w ostatnim kwadransie;
– że reporterzy ciągle pytają zawodników Legii o tweety prezesa, choć zdają sobie sprawę z niezręczności tej sytuacji i z tego, że jeśli wyciągnęliby z któregoś gracza szczerą wypowiedź, to w tym samym momencie sadzają go na ławce. Rezerw.

LECH POZNAŃ – WISŁA KRAKÓW 2:0

Wyobraźmy sobie ring… W lewym narożniku podskakuje żwawy bokser w niebieskim trykocie. Do prawego narożnika zmierza bokser w czerwonym – zataczając się lekko, bo w szatni wyrżnął głową w futrynę i ciut go zamroczyło. Po pierwszych minutach walki bokser w czerwonym potyka się o własne nogi i wali głową w… yyy… jak się nazywa ten taki słup, do którego przyczepione są liny?… No, to w to wali. Po chwili rusza gwałtownie o ataku, próbuje wymierzyć straszliwy cios… ale przeciwnik robi unik, nasz bokser w czerwonym wylatuje z ringu na główkę… i tak dalej, i tak dalej… Mniej więcej tak wyglądała wczoraj Wisła: już przed meczem po zawodnikach było widać, że zwolnienie Kazimierza Moskala nie przeszło gładko, potem kontuzja Pawła Brożka, zaćmienie Macieja Sadloka… To, co było dalej, było smutne bardzo. I to mimo tego, że Wisła się nie poddawała, kontrowała, próbowała powalczyć. A może właśnie dlatego, bo wszyscy przecież widzieli, że nic z tego nie wyjdzie, że to tylko taka rozpaczliwa szarpanina… 2:0 to najłagodniejszy wymiar nieszczęścia.

CRACOVIA – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 4:1

Bramka kolejki
Oczywiście, Dawid Plizga: raz, bo pięknie, dwa – bo nie do obrony, trzy – bo na wagę punktu, cztery – bo w takim momencie. Wyróżnienie specjalne za połączenie burleski z wysokimi umiejętnościami technicznymi otrzymuje Bartłomiej Pawłowski.

Kiks kolejki
Miało wygrać SuperDuło: Paixao-Kiełb, ale przecież to nie był klasyczny kiks, tylko rzeczna rozpacz umysłowa. Wobec czego wygrywa Marcin Listkowski za próbę strzału, przy której a) zrobił sobie krzywdę, b) musiał zejść z boiska, c) a wszystko to psu w du^H^H^budę, bo i tak był na spalonym. Dušan Kuciak? Nie, Kuciak nie – przecież nie strzelił gola, prawda? Trójkę medalową uzupełnia suicydalny Mariusz Pawełek.

Asysta kolejki
Miejsce trzecie: Roman Gergel do Rafała Kosznika w 29 minucie meczu z Zabrzu. Miejsce drugie: Bartłomiej Pawłowski do Łukasza Sierpiny w 60 minucie meczu w Chorzowie. Miejsce pierwsze, ochy, achy, apłodismienty – Intercity Leandro podający do Grzegorza Bonina przed golem na 2:1.

Interwencja kolejki
Wśród bramkarzy wygrywa Mariusz Pawełek za interwencje z 27 i 47 minuty, a wśród obrońców Martin „zawsze tam, gdzie trzeba” Konczkowski.

GY5Q0791.JPG - Free Image Hosting by imgup.net

Ranking sędziowsko-okulistyczny

Pan sędzia Marciniak (TBBN-ŚW) karnego odgwizdał słusznie, nad Mariuszem Pawełkiem się zlitował, ale idealnie nie było (m.in. Flavio powinien dostać żółtą kartkę). Minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Gil (RCh-KK) nie wiem, czy pod wpływem chorzowskiego powietrza, czy sztuki aktorskiej Piotra Fronczewskiego, ale poprowadził mecz wzorowo. Zero dioptrii.

Pan sędzia Raczkowski (GZ-PG) karny ewidentny, a żółta kartka dla Łukasza Madeja za reakcję może mniej, ale też. Plus parę „innych takich”. Minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Krasny (ZL-JB) rzeczywiście wzoruje się na Tomaszu Musiale – Jacek Góralski zasłużył na żółtą kartkę co najmniej dwa razy, ale z drugiej strony kilka innych starć odgwizdanych jako faule, było co najmniej dyskusyjnych, jeśli nie absolutnie czystych. Minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Wajda (PSz-LG) minus dwie dioptrie za niekonsekwencję przy gwizdaniu fauli i uznanie za odporność na piłkarzy żebrzących o rzuty karne.

Pan sędzia Złotek (LW-GŁ) – że pozwalał na grę twardą (czytaj: ostrą), trudno, taki ma styl, choć Guilherme i Jodłowiec zasłużyli na żółte kartki. Ale zachowanie Igora Lewczuka wobec Macieja Szmatiuka w 23 minucie i Macieja Szmatiuka wobec Nemanji Nikolicia w 39 minucie wyczerpywało znamiona, paragrafy i wytyczne: powinny być dwa rzuty karne. Minus dwanaście punktów.

Pan sędzia Stefański (LP-WK) – karny słuszny, brak żółtej kartki dla Dariusza Dudki nie słuszny, parę decyzji dyskysyjnych, ale chyba nie uzbierało się ich na dwie dioptrie. Ale na zero też nie… Minus jedna zatem.

Pan sędzia Przybył (C-PBB) minus trzy dioptrie za wiele niepotrzebnych gwizdków, bo jeśli nawet komentatorzy zżymają się na ich jednostronność, to coś naprawdę jest nie tak.

Cytat kolejki

Piotr Mandrysz: „Piłka! Piłka! Piłka! Piła!”
Dobrze, że tylko piłka.

Rafał Dębiński: „Pamiętam sytuację Kamila Bilińskiego, który mógł wykorzystać swoich partnerów, ale tego nie zrobił”
… bo do szatni wszedł trener i powiedział, że trzeba już iść na mecz.

Kazimierz Węgrzyn: „Świetną zmianę dał Juhar i trzeba też powiedzieć, że ten piłkarz dał świetną zmianę”
Nie zapomnijmy również nadmienić o znakomitej zmianie Juhara.

Remigiusz Jezierski: „Niczym sarna – ma te susy takie długie, potrafi połykać powietrze…”
Sarny to raczej florę… i najpierw żują.

Jakub Tosik: „Wiadomo, że są emocje czasem”
„Opisz Ekstraklasę jednym zdaniem”, odcinek 1635

Paweł Stolarski: „Mnie się wydaje na pewno, to znaczy, na pewno mi się nie wydaje”
Kiedyś mi się wydawało, że mi się wydawało, ale okazało się, że tylko mi się wydawało.

Krzysztof Mączyński: „Taki mamy zawód, niestety”
Bo kto ma w głowie olej, ten… idzie w politykę. Tam nie trzeba mieć żadnego zawodu – zawód odczuwają wyborcy.

„Poligon” w „Ustaw Ligę”

Defensywa ze Szmatułą, Mrazem i Hebertem tylko dlatego nie okazała się kompletną katastrofą, że nie zagrał Hebert. Oczywiście, możemy się pocieszać, że gdyby Hebert zagrał, wynik byłby odwrotny, ale to tylko takie niesprawdzalne bajanie – wymierne jest to, że na Szmatule i Mrazie wtopiliśmy minus osiem punktów. Ale na braku Heberta LZS Poligon zarobił siedem punktów, bo za niego wskoczył z ławki do składu Jarosłw Fojut. Za to nie zarobił LZS Poligon na Krzysztofie Janusie (2 punkty to żaden zarobek), Kasparze Hamalainenie (0 punktów i brak kolejnych punktujących rezerwowych), a 28 punktów Nikolicia to mucha, bo przecież Nikolicia „na kapitanie” ma 90 procent grających w „Ustaw Ligę”.

LZS Poligon spadł na 623 miejsce w klasyfikacji generalnej, na 154 miejsce w lidzie „poligonowej” (kod: 726135177), ale na pocieszenie utrzymał trzecie miejsce w lidze fanów siatkówki. Prowadzone przez panią Jadzię rezerwy ugrały 3 punkty mniej niż LZS Poligon, ale wystarczyło to do awansu o dwa miejsca w lidze „poligonowej” (kod: 726135177) i o 86 w „generalce” – żeby się pani Jadzi po trwałą ondulacją nie poprzewracało, w lidzie kibiców Chojniczanki jej drużyna spadło o jedną pozycję.

Bonus kolejki: poranne zdziwienie prezesa LZS Poligon, który był święcie przekonany, że kontuzjowanego Zwolińskiego wymienił we wtorek na Rakelsa.

W lidze „poligonowej” (kod: 726135177) zmiany niewielkie: prowadzi wciąż StandartŚwięcany (powracający też na podium klasyfikacji generalnej”, na drugim AFC KFC (18 punktów straty), na trzecim FC MKPW, na czwartym FC Falencia, na piątym – Lokomotiv Bałuty. Nowością w pierwszej dziesiątce jest LZS Huragan (pewnie przeszedł rano) prezesa Michała Kalamata. W drugiej dziesiątce kotłuje się i gotuje, pierwszej setce walka idzie na ostre, a w drugiej setce gra zespół o nazwie bardzo na czasie: Dajcie Nam Wygrać.

Na czasie, bo w klasyfikacji lig prywatnych znowu spadliśmy na miejsce ósme.

#smuteczek – napisał jeden z „poligonowych” prezesów
#podrażnionaambicja – odpowiedział mu drugi.
#transferygupku – samokrytycznił się inny.

Nic to – jutro nowa kolejka. #odegramysie Zwłaszcza, że znowu nas przybyło – w lidzie „poligonowej” gra 2291 drużyn. #ojacie

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Powrót do przeszłości. Śląsk przestał dziadować [KOZACY I BADZIEWIACY]

Szymon Piórek
18
Powrót do przeszłości. Śląsk przestał dziadować [KOZACY I BADZIEWIACY]
Piłka nożna

Karol Świderski i Mateusz Bogusz zapisali trafienia, Sebastian Szymański nie przestaje błyszczeć [STRANIERI]

Piotr Rzepecki
8
Karol Świderski i Mateusz Bogusz zapisali trafienia, Sebastian Szymański nie przestaje błyszczeć [STRANIERI]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...