Spokojny środowy wieczór. Trwa Copa del Rey. Wszystko toczy się z grubsza tak jak powinno. Real jedzie do trzecioligowego Cadiz, szybko wychodzi na prowadzenie, gola w trzeciej minucie strzela Czeryszew, święto wśród lokalnych kibiców – ogólnie pełna sielanka. Przyjechać, pyknąć rywala, zapomnieć i wrócić myślami do ligi. Nic jednak bardziej mylnego. Wszystko wskazuje, że 2 grudnia zostanie zapamiętany jako najbardziej kompromitujący wieczór dla kibiców „Królewskich” w tym roku. Rafa Benitez wystawił bowiem do gry nieuprawnionego zawodnika, rzeczonego Czeryszewa i – mówiąc kolokwialnie – wszystko poszło się paść. Walkower i do widzenia. Isco może sobie strzelać. Drużynie Beniteza nic to już nie da.
Tak, tak, choć przez dobrych kilkadziesiąt minut brzmiało to jak science-fiction, wszystko stopniowo się potwierdzało. Czeryszew – w sierpniu federacja wysłała zresztą wszystkim klubom przypomnienie – nie miał prawa dziś wystąpić. Powinien odcierpieć karę za kartki, które otrzymał grając na wypożyczeniu w Villarrealu. Jakim cudem Real to przeoczył? Zawalił prawdopodobnie Chendo, który odpowiada za pilnowanie rejestrów. Na stadionie doszło do takiej tragikomedii, że kibice Realu zaczęli skandować: „Benitez, sprawdź Twittera”, a ten w panice… zdjął Czeryszewa. Absurd gonił absurd.
Pomyłka Beniteza i całego sztabu to automatyczne wykluczenie z rozgrywek Copa del Rey. Czyli – jakkolwiek brutalnie to brzmi – Real za mecz z trzecioligowym rywalem, gdzie niedawno gole strzelał Cabrera z Korony, traci szansę na potrójną koronę. Teoretycznie wszystko ma zależeć od tego, czy przeciwnicy przedstawią oficjalną skargę do federacji, ale… oni już potwierdzili, że to zrobią. – Szanujemy Real, ale skoro wystawili nieuprawniony skład, zgłosimy to. Proszą o to nasi kibice – powiedział prawnik doradzający klubowi. Co ciekawe – i jeszcze bardziej absurdalne – Benitez popełnił tak chory błąd już po raz drugi. Hiszpański Twitter nie zna litości – odkopano, że kiedy w 2001 roku prowadził Valencię, odpadł w niemal identyczny sposób z Noveldą. Wówczas nie uszanował limitu zawodników spoza Unii Europejskiej.
Chcielibyśmy to jakoś sensownie skomentować, ale przychodzi nam do głowy jedynie cytat z Kuby Koseckiego. To jest po prostu, kurwa, niemożliwe. Na stadionie w Kadyksie trwa tymczasem fiesta, kibice skandują „Czeryszew, Czeryszew, kocham cię”, Gerard Pique rozsypuje po Twitterze emotikonki płaczące ze śmiechu, a kibice Realu… Oni chyba po prostu tylko się modlą, żeby ten rok dla nich się skończył. Ostatnie tygodnie to jedno wielkie pasmo nieszczęść na wszystkich polach, jednak to, co wydarzyło się dziś, przynajmniej na moment zepchnie w cień fochy Jamesa i Cristiano, seks-aferę Benzemy czy milion kontuzji mięśniowych.