Który z obrońców Ekstraklasy popełnił w tym sezonie najwięcej błędów przy bramkach? Kto jest liderem tabeli błędów krytycznych, czyli takich, które należy uznać za kompletne partactwo? Wszystko to i wiele innych ciekawostek znajdziemy w naprawdę szczegółowym i pracochłonnym raporcie niezawodnych chłopaków z portalu Ekstrastats.pl. My pozwolimy sobie wyciągnąć samą esencję. Cały owoc ich pracy znajdziecie pod TYM linkiem.
Błędy, które skutkowały utratą bramki, podzielono na trzy kategorie. Pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia. Do tego wisienka na torcie, czyli błąd krytyczny, czyli coś na kształt piłkarskiego grzechu śmiertelnego. Na przykład Marko Marić w meczu Lechii z Legią. Królów baboli jest kilku. Jeśli pod uwagę weźmiemy wszystkie zaniedbania, od pierwszego do trzeciego stopnia, łeb w łeb idzie aż piątka. Piątka, przyznamy, z perspektywy rozegranych meczów dość zaskakująca. Sebastian Madera, Krystian Nowak, Adam Kokoszka, Piotr Polczak i Tomas Kadar uzbierali po dziesięć błędów. Nowak i Kokoszka dodatkowo sprowokowali po jednym rzucie karnym, które zakończyły się utratą gola.
Co ciekawe, w czołówce znajdziemy też kilku piłkarzy, których w zasadzie trudno byłoby o to podejrzewać. Jakub Czerwiński, który uważany jest za jeden z najlepszych letnich transferów i który wypracował sobie markę jednego z solidniejszych obrońców naszej ligi, błędów pierwszego stopnia, czyli tych najpoważniejszych, zaliczył aż cztery. Razem z mniej znaczącymi, w sumie ma ich siedem. Sporo. To tylko jeden błąd mniej niż Jakub Rzeźniczak, który – mówiąc delikatnie – nie gra najlepszej rundy w życiu. Legioniście trzeba jednak zaliczyć jeszcze dwa błędy krytyczne. W tej klasyfikacji jest na pierwszym miejscu w tabeli. Tyle samo co Czerwiński zawalił też Rafał Janicki. Rzut okiem na tabelę, w której czołowe pozycje nie są powodem do dumy.
Rzeźniczak niepodzielnie króluje natomiast w klasyfikacji błędów pierwszego stopnia. Zaliczył ich aż siedem. W praktyce oznacza to, że jak już się mylił, to na całego. Co ciekawe, siedem błędów zaliczył też wychwalany Jacek Góralski z Jagiellonii, a do tego raz przyczynił się do utraty gola poprzez sprezentowanie przeciwnikom rzutu karnego. Jeszcze jakieś ciekawostki? Dusan Kuciak na przykład popełnił zaledwie jeden błąd drugiego stopnia. I to wszystko. Taki sam stosunkowo chlubny dorobek mają chociażby Michał Pazdan, Vladislavs Gabovs czy Zbigniew Małkowski. Temu ostatniemu raz przydarzyło się jednak sprokurować rzut karny.
To tylko creme de la creme, ale maniaków zachęcamy do przewertowania całości, bo smakowitych wniosków można wyciągnąć znacznie więcej.
Fot. FotoPyK