Jeszcze kilka tygodni temu w naszej głowie kiełkował tekst o zupełnie innym wydźwięku. Że Bartosz Salamon chyba w końcu trafił na odpowiednią ścieżkę, analogiczną do tej, którą kilka lat temu zrobił Kamil Glik. Że jest pewniakiem w drużynie, która na 90 procent lada chwila znów zamelduje się w Serie A, że zbiera dobre opinie. Wstrzymaliśmy się i w sumie słusznie, bo sytuacja zmieniła się od 180 stopni. Cagliari wciąż gra nieźle, wciąż jest bardzo mocnym graczem o awans, ale nasz rodak od trzech meczów nie podnosi się z ławki rezerwowych.
A jeśli trener odsuwa od pierwszej jedenastki zawodnika drużyny, która gra naprawdę nieźle i zajmuje drugie miejsce w Serie B, to wiedz, że coś jest na rzeczy. Z Ceseną zagrał jeszcze przyzwoicie, ale przegrany mecz z Novarą zawalił i to dość ewidentnie. Lokalne media oceniły go najsłabiej w całej drużynie. Zarzuciły mu przegrywanie pojedynków fizycznych i nonszalancję, objawiającą się niemal samymi wykopami na chaos, z pominięciem drugiej linii. W kolejnym meczu Salamon usiadł na ławce i siedzi na niej do dziś, a perspektywy na szybki powrót do pierwszego składu są raczej marne. Dlaczego?
Bo jego miejsce na pozycji stopera zajął 21-letni Słoweniec, Luka Kranjić. Też nowy nabytek, sprowadzony latem za 2 miliony euro. Młodszy, bardziej perspektywiczny. Niedawno otrzymał powołanie do dorosłej reprezentacji, a włoskie media wybrały najlepszym piłkarzem ostatniego spotkania z Perugią. Mówiąc krótko: na tę chwilę chłop jest nie do ruszenia, bo wakat, który stworzył mu Salamon, wykorzystuje z solidną nadwyżką.
Minął może miesiąc, a status Bartka kompletnie się zmienił. Był pewniakiem, jest rezerwowym. Po bardzo dobrym debiucie był na ustach kibiców, którzy zbierali od niego autografy, kiedy został zaproszony na promocję do klubowego sklepiku. Opowiadał patetyczne historie o tym, że Cagliari to klub z wielkimi tradycjami w Serie A i pragnie przywrócić mu blask. Cóż. Nie chcemy niczego przesądzać. Może ktoś złapie kontuzje, może ktoś zagra słabszy mecz, ale sytuacja nie do pozazdroszczenia.
Tym, którzy spóźnili się na pociąg, pragniemy uświadomić, że Salamon nie jest już młodym talentem. Facet jest tylko rok młodszy od Grzegorza Krychowiaka, trzy lata starszy od Arka Milika czy Piotrka Zielińskiego i sześć (!) lat starszy od Dawida Kownackiego. Różnica polega na tym, że Bartka od reprezentacji dzielą lata świetlne. Szkoda, bo to inteligentny gość. W którym miejscu coś poszło nie tak?
fot. FotoPyk