Reklama

Zieliński pod lupą: bez fajerwerków, ale z zadowalającą powtarzalnością

redakcja

Autor:redakcja

30 października 2015, 00:04 • 2 min czytania 0 komentarzy

Zachwyceni ostatnim występem Piotra Zielińskiego, kiedy zdobył bramkę i zaliczył asystę, postanowiliśmy przetestować jego powtarzalność. Rzuciliśmy więc okiem na dzisiejszy mecz z Sampdorią (1:1). Wnioski? Powtarzalność zachowana, ale tylko w pewnym stopniu. Ktoś pod tekstem z ostatniej kolejki, napisał: niech zagra dwadzieścia takich meczów, wtedy będzie można go chwalić. Dzisiejszy można uznać za udany, ale bez nadmiernego hurraoptymizmu.

Zieliński pod lupą: bez fajerwerków, ale z zadowalającą powtarzalnością

Mamy po prostu wrażenie, że Piotrek najzwyczajniej dojrzał. Nabrał pewności siebie, czuje się ważną postacią w drużynie. Nie jest już tym małym, grzeczniutkim Piotrusiem, który – jeśli tylko nadarzyła się okazja – ukrywał się za plecami starszych kolegów. Tak bywało w Udinese, tak samo było i w tamtym sezonie w Empoli. Zieliński dorasta piłkarsko, ale też mentalnie. Widać luz, widać pewność siebie. Pokrzykuje, dyryguje, gestykuluje. To sprawy, które zwykle umykają, ginąc w meczowym ferworze, ale to detale bardzo istotne, które można śmiało interpretować.

Dziś było na poziomie. Bez fajerwerków, bez tragedii. Po prostu przyzwoicie. Pierwsza połowa lepsza, zagrana na większym luzie. Luzie, którego – powtórzymy raz jeszcze – wcześniej Piotrkowi ewidentnie brakowało. Niektórzy świetnie czują się będąc rzucanymi na głęboką wodę. Zieliński przeszedł chrzest bojowy w Udine, ale dopiero w Empoli naprawdę możemy dostrzec jego atuty. Co prawda zaliczył dziś kilka strat, ale zanotował też kilka odbiorów. W drugiej połowie raczej skupił się na zadaniach defensywnych, był mniej widoczny. Mimo wszystko jego występ został oceniony raczej pozytywnie, a formułka “grande Zieliński” padła przynajmniej kilkakrotnie. Widać było, że ewidentnie ciągnie go do kolejnych goli. Oddał kilka strzałów, ale nie na tyle kunsztownych, żeby zaskoczyć Emiliano Viviano. Noty we włoskiej prasie wahają się między sześć, a siedem. My, w naszej weszlackiej skali, z czystym sumieniem wlepilibyśmy mu szósteczkę.

Nie w każdym meczu musi zdobywać bramki. Nie w każdym też asystować, ale niech w każdym trzyma taki poziom, jaki zaprezentował dziś. Wtedy o środek pola w kadrze będziemy jeszcze bardziej spokojni.

Najnowsze

Polecane

Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Sebastian Warzecha
0
Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...