Za nami jedenaście kolejek, ponad jedna trzecia sezonu zasadniczego, więc powoli można pokusić się o pewne podsumowania. Na przykład letnich transferów. Czy jest piłkarz, który był strzałem jeszcze lepszym niż Nemanja Nikolić? Transfery którego klubu były najgorsze, a który z klubów przy okienku transferowym może postawić zieloną fajeczkę i uznać go za udany? To wszystko w naszym małym raporcie, który przygotowaliśmy na podstawie wystawianych przez nas ocen.
Raz możecie się z nimi zgadzać, innym razem nie do końca, ale prawda jest taka, że nasze noty są najbardziej obiektywne w kraju. U nas na siódemkę czy ósemkę trzeba napracować się naprawdę solidnie. Dziewiątkę daje mecz życia, a dziesiątkę boskie objawienie. Pod uwagę wzięliśmy piłkarzy, którzy powąchali murawę chociaż w sześciu meczach, czyli wykręcili 50 procent normy. Ale do rzeczy. Najpierw najlepsze transfery. Piłkarze, którzy stosunkowo niedawno trafili do nowych klubów i indywidualnie konkurencję kładą na kolana.
Pierwsze miejsce bezapelacyjnie dla Jarosława Fojuta. Szczerze mówiąc w momencie, kiedy trafił do ligi norweskiej, trudno było wróżyć mu wielką przyszłość. W Tromso grał nawet po spadku do drugiej ligi, co z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się kompletnym, ale to kompletnym absurdem. Potem jednak odbudował się w szkockim Dundee i do Ekstraklasy wrócił jako piłkarz znacznie lepszy niż przed wyjazdem. Zdaje się, że telefon od Adama Nawałki to tylko kwestia czasu. Skoro może Thiago Cionek, piłkarz włoskiego trzecioligowca, to dlaczego nie jeden z najlepszych na tę chwilę piłkarzy Ekstraklasy?
Dalej? Nikolić, co chyba też nikogo nie zaskakuje. Wciąż zastanawiamy się, jakim cudem tak dobry piłkarz przez tyle sezonów obijał się w bardzo przeciętnej, żeby nie powiedzieć słabej lidze węgierskiej. Mało tego. On chciał tam zostać, ale po jego propozycji – 20 tys. dolarów miesięcznie – nie tylko w klubie, ale i w całym środowisku, uznano go za szaleńca.
Trzy nazwiska, które wcześniej kojarzyliśmy tylko ze słyszenia i sporadycznych, egzotycznych wycieczek do pierwszej ligi: Góralski, Czerwiński i Janus. Dziś, jak widać, absolutna czołówka. Ciekawe, że jedynym nowym piłkarzem z zagranicy, oprócz Nikolicia, w najlepszej dziesiątce jest Marko Marić, który w Lechii, mimo pojedynczych potknięć, jako jeden z niewielu utrzymuje równy, wysoki poziom. Na duży i zaskakujący plus, gra Emilijus Zubas, który na tle marnego Podbeskidzia, notę ma kosmiczną.
O najgorszych krócej, bo daleko nam do skłonności sadystycznych. Z ciekawości zerknęliśmy na statystyki Macieja Iwańskiego z poprzedniego sezonu. Zdecydowana większość w wyjściowym składzie, osiem bramek, cztery asysty, trzy kluczowe podania. Teraz, po jednej trzeciej sezonu, jest zero goli, zero asyst, jedno kluczowe podanie i miano najgorszego transferu ligi. Na podium załapał się też super zakup Lecha Poznań – Denis Thomalla. – Ma ogromny potencjał i w związku z tym pewnie nie będzie chciał kończyć kariery w Lechu – mówił zaraz po jego transferze wiceprezes Kolejorza, Piotr Rutkowski.
Czy miał rację? Dziś z przekąsem można powiedzieć, że na tę chwilę do Lecha pasuje jak ulał. Wkomponował się wręcz idealnie.
fot. FotoPyk