Poprzedni sezon był w jego wykonaniu majstersztykiem. Setki pochwalnych artykułów, jedenastka sezonu w Marce i coraz więcej głosów łączących go z transferem do Arsenalu. Krychowiak błyskawicznie wyrobił sobie markę w Sevilli do tego stopnia, że wielu do dziś uważa go za jednego z najlepszych defensywnych pomocników Primera División. Zalew pozytywnych informacji był tak potężny, że wszystkim do dziś wydaje się, iż pozycja „Krychy” na Estadio Sanchez-Pizjuan jest niepodważalna. Takie są też fakty – Unai Emery ufa mu jak nikomu, ale czy sam Polak to zaufanie spłaca?
Jeszcze przed miesiącem większość newsów dotyczyła negocjacji nowego kontraktu Krychowiaka lub jego wartości, która w ciągu sezonu skoczyła o 400 procent. Więcej mówiło się o jego pozycji na rynku transferowym niż o aktualnej formie. A ta – ujmując to delikatnie – jest naprawdę daleka do ideału. Krychowiak to wciąż jednak jedyny insustituible, czyli niezastąpiony w drużynie Sevilli. Rozegrał w tym sezonie wszystkie mecze od dechy do dechy. I to na każdym froncie – w Primera División, Lidze Mistrzów i Superpucharze Europy. Podobny poziom utrzymuje jedynie Coke, ale on w ostatnim meczu z Rayo został zmieniony w 73. minucie. Grzegorz natomiast wytrzymał do końca.
„Marca” już w poprzednim tygodniu jednak sygnalizowała: „martwi przypadek Tremoulinasa i Krychowiaka”. – Pozycja Polaka w Sevilli jest nie do podważenia. W meczach, w których występował na środku obrony, dało się odczuć jego brak w pomocy, bo brakuje do destrukcji drugiego zawodnika o jego charakterystyce. Krychowiak nie znajduje się jednak w najlepszej formie. Jest spóźniony do prawie wszystkich bezpańskich piłek i rzadko się zdarza, żeby nie obejrzał kartki. Widać, że brakuje mu komfortu w grze. Nie czuje się najlepiej fizycznie i dostosował się do poziomu drużyny – pisze „Marca”, w której Krychowiak zbiera w tym sezonie naprawdę przeciętne noty.
Hiszpanie mają specyficzny sposób oceniania piłkarzy – mówiąc wprost: trzeba spisywać się beznadziejnie, żeby zostać ocenionym na 4 w skali 1-10. Sama „piątka” to już bardzo, bardzo przeciętny występ, co kolejkę oglądamy natomiast wysyp siódemek i ósemek. Czyli zupełnie inaczej niż na Weszło. Ale do brzegu – jakie noty zebrał w tym sezonie Krychowiak? Lecimy po kolei:
Barcelona – Sevilla 5:4. Nota: 4,5.
Malaga – Sevilla 0:0. Nota: 6. Zawsze na poziomie, ale brakowało go w środku pomocy.
Sevilla – Atletico 0:3. Nota: 5. Dość dyskretny.
Levante – Sevilla 1:1. Nota: 5. Na początku nieźle, potem gorzej.
Sevilla – Monchengladbach 3:0. Nota: 7. Kolos w starciach ciało w ciało.
Sevilla – Celta 1:2. Nota: 4. Nie jest w formie, co wyłącza go z gry.
Las Palmas – Sevilla 2:0. Nota: 5. Wyczerpany, mógł strzelić gola.
Sevilla – Rayo 3:2. Nota: 5. Nie prezentuje poziomu z poprzedniego sezonu.
Osiem meczów i tylko jeden naprawdę udany występ. Jasne, Krychowiak z Barceloną i Malagą musiał wystąpić na nie swojej pozycji, a z Las Palmas był bliski trafienia do siatki, co zapewne podwyższyłoby mu notę o stopień. Nie zmienia to jednak faktu, że Polak dostosował się do poziomu Sevilli, która rozpoczęła ten sezon na drugim biegu i tylko raz zagrała w swoim dawnym stylu – z Monchengladbach. W La Liga mamy natomiast obraz nędzy i rozpaczy, czego nie zamaże ostatnie, wyszarpane zwycięstwo nad Rayo. Skąd taka obniżka? Powody wydają się oczywiste. Krychowiak – jako że zupełnie nie dotyczą go rotacje – może być zwyczajnie zajechany. Gra też na wyjątkowo niewdzięcznej pozycji, gdzie wiele zależy od dyspozycji kolegów. Kiedy brakuje Banegi, a skrzydła są bez formy, to i „Krycha” nie ma z kim pograć, bo daleko mu do zawodników, którzy zrobią różnicę jakimś dryblingiem czy prostopadłym podaniem.
A to przed najbliższymi meczami nie zwiastuje najlepiej. Dziś Juventus, w sobotę Barcelona. Grzesiek, pobudka! Czas najwyższy!
Fot. FotoPyK