Reklama

„Chorwacja to dziki kraj”? Pod względem futbolu z pewnością…

redakcja

Autor:redakcja

10 września 2015, 16:49 • 4 min czytania 0 komentarzy

Czasem myślimy sobie o polskiej reprezentacji – kurczę, zbyt wcześnie się jaramy, zbyt mocno w nich wierzymy, za moment grzmotną nami o ziemię. Ale potem przychodzą takie mecze jak ten z Niemcami, po którym wypada tylko zapytać – skoro w teorii jest tak źle, nasi kadrowicze nie grają albo są po kontuzjach, brakuje rozgrywającego – to dlaczego jest tak dobrze? Dlaczego ludzie są z nich dumni, dlaczego im ufają, dlaczego znów kadra wywołuje raczej radość niż obrzydzenie?

„Chorwacja to dziki kraj”? Pod względem futbolu z pewnością…

Potem patrzymy na Chorwatów i… kompletne przeciwieństwo. Luka Modrić. Ivan Rakitić. Mario Mandżukić. Skład naszpikowany gwiazdami, do tego na krajowym podwórku Dinamo Zagrzeb, które rokrocznie wypuszcza w świat kolejnych utalentowanych Chorwatów, dodatkowo zaznaczając w ten czy inny sposób obecność w europejskich pucharach. W eliminacjach do Euro 2016 też bardzo długo wszystko szło brylantowo, Chorwaci dawali sobie radę z Włochami, a resztę stawki po prostu bezlitośnie obijali.

I tu z kolei wypada zapytać – skoro jest tak dobrze, czemu jest tak źle?

Właśnie HNS, chorwacki związek piłki nożnej, zwolnił Niko Kovaca, selekcjonera, któremu powierzono misję wprowadzenia Chorwacji na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. W samym środku eliminacji, tuż przed dwoma najważniejszymi spotkaniami, które zadecydują o tym, czy Chorwaci będą musieli męczyć się w barażach, czy też mogą już spokojnie szukać bazy we Francji.

Dziwna. Nie ma innego określenia na decyzję chorwackiej federacji, która postanowiła wylać trenera „za pięć dwunasta”. Okej, rozumiemy na innym etapie eliminacji, po pięciu-sześciu meczach, gdy pozostają jeszcze dwa tygodniowe zgrupowania, podczas których można przemeblować skład, odświeżyć szatnię, zmienić ustawienie i taktykę. Rozumiemy jesienią, przed przerwą zimową, gdy selekcjoner ma mnóstwo czasu na odwiedzenie każdego z zawodników i ułożenie swojej strategii działania. Ale tak? W połowie września, po ośmiu rozegranych meczach, gdy już za trzy tygodnie mają się odbyć kolejne spotkania?

Reklama

Naszkicujmy może sytuację Chorwacji. Obecnie zajmuje trzecie miejsce w grupie, do którego przyczyniła się jedna, trwająca dokładnie tydzień, zadyszka. Remis z Azerbejdżanem, 0:2 z Norwegią. Wcześniej Chorwaci nie przegrali ani jednego spotkania, zremisowali dwukrotnie z Włochami resztę stawki wciągając nosem, by wspomnieć choćby marcowe 5:1, właśnie z Norwegami. Co się zepsuło? Cóż, meczu z Azerami momentami nie dało się oglądać. Mimo obecności na murawie wszystkich największych gwiazd, podopieczni Kovaca niemiłosiernie męczyli bułę. Selekcjoner zdjął Modricia. Kto wie, czy to nie był początek końca jego kariery na tym stanowisku.

Modrić miał bowiem o to spore pretensje, o których przebąkiwał dziennikarzom. Kovac zripostował, że część szatni zdaje się nieco lekceważyć mecze reprezentacji. Awantura gotowa. A przecież akcja ma miejsce w Chorwacji, w miejscu, gdzie kibice „na złość” federacji wrzucają race na murawę, a gdy stadion jest zamknięty – wydeptują swastyki na murawie. Wszystko dodatkowo podlane sosem domniemanej korupcji i wyciągania grubych pieniędzy z każdego transferu kolejnego chorwackiego „wonderkida”, tak przez HNS, jak i nieuczciwe władze poszczególnych klubów.

Trudno oczekiwać, by na tak chorej glebie wyhodować jakąkolwiek różę. Chorwacja pogrążona jest w chaosie zarówno w piłce klubowej (by wspomnieć piłkarzy Hajduka, którzy nie wyszli na mecz z Dinamem w geście solidarności z kibicami w całej Chorwacji), jak i w kwestiach organizacyjnych (swastyki, wrzucanie rac i protesty przeciw „skorumpowanym gnidom z HNS”). Nic dziwnego, że do poziomu dobiła także reprezentacja.

Zastanawiamy się jednak: co dalej? Skłóceni są już chyba wszyscy ze wszystkimi, brakuje jeszcze tylko, żeby Rakitić dał sobie z Modriciem po zębach w El Clasico. Zostaje kilka tygodni do dwóch kluczowych meczów, które – paradoksalnie – wystarczy wygrać. Koniec. Nie ma żadnego liczenia na wyniki innych zespołów, nie ma żadnych kalkulacji. Chorwaci mają karty w ręku, wystarczy powrócić do tradycji z początku eliminacji i bezpardonowo oklepać Bułgarów i Maltańczyków. W teorii więc wszystko jest w porządku, małe tąpnięcie nie przekreśliło ich szans na bezpośredni awans, właściwie: „nic się nie stało”.

Ale zwolnienie Kovaca pokazało, że stało się jednak sporo. A co gorsza – w Chorwacji „staje się” regularnie. Może to faktycznie – jak mówił bohater jednego z filmów Smarzowskiego – „dziki kraj”?

Najnowsze

Piłka nożna

Co wiemy o EA Sports FC 25 (FIFA 25)? Kiedy premiera? Nowości, informacje

Patryk Stec
1
Co wiemy o EA Sports FC 25 (FIFA 25)? Kiedy premiera? Nowości, informacje
Hiszpania

Kroos: Zawsze mówiłem, że Real będzie moim ostatnim klubem

redakcja
0
Kroos: Zawsze mówiłem, że Real będzie moim ostatnim klubem

Komentarze

0 komentarzy

Loading...