Dlaczego Udinese sprowadziło za ciężkie pieniądze faceta, który całą wiosnę siedział na trybunach w broniącym się przed spadkiem Rizesporze, a w wolnych chwilach był królem nocnych klubów? Dlaczego sprowadziło rezerwowego reprezentacji Iraku do gry w pierwszym składzie, bo Ali Adnan podczas Pucharu Azji potrafił siedzieć na ławie z Palestyną, ale już na Juve wyszedł bez kompleksów i zagrał świetne zawody? Kim jest wielce zagadkowy pierwszy Irakijczyk w Serie A, skąd się wywodzi, na co naprawdę go stać?
***
Irakijczycy w regionie są uznawani za całkiem niezłych grajcarów, ale umówmy się: żaden nigdy w Europie furory nie zrobił. Oczywiście również dlatego, że funkcjonowali pod jarzmem okrutnego Udaja Husajna (przytoczymy fragment naszego tekstu, tu macie całość)
Lubował się w wymyślaniu nowych sposobów sprawiania bólu, psychicznego i fizycznego. Sportowcy trafiali do więzienia, gdzie golono ich na łyso, głodzono, biczowano, rażono prądem. Raz, po przegranym wyjazdowym meczu, Udaj wywiózł wszystkich do swojej letniej posiadłości, gdzie zakwaterował kadrę w stajni wraz ze zwierzętami. Nie tylko graczy: także trenerów, fizjoterapeutów, a nawet dziennikarza, który pojechał napisać relację.
Ile ten człowiek miał pasji i wyobraźni dla tortur! Niektóre przybierały abstrakcyjny kształt: Abbas Janabi, były prywatny sekretarz Udaja, zdradził po latach, że piłkarzom w więzieniu zdarzało się grać betonową piłką. Trudno sobie nawet wyobrazić przebieg takiego „meczu”, ale Udaj zawsze obserwował i kazał im grać na maksa.
Jedno z narzędzi “motywacyjnych” Udaja
Trudno w takich warunkach wyrosnąć na wielką gwiazdę, skoro trudno w ogóle o przenosiny na Stary Kontynent. Futbol w Iraku za rządów Husajna dostał soczystego kopniaka między nogi i wydawało się, że prędko nie wróci na właściwe tory. Jednak wkrótce stało się to, co wydawało się niemożliwe: w 2007 Irak wygrał Puchar Azji. Najpoważniejszą imprezę kontynentu, na którą w regionie spinają się wszyscy, a gdzie tłuką się bywalcy mundiali.
To był klasyczny wyczyn w oparciu o zespołowość, o drużynę-monolit. Owszem, Younis Mahmoud był niekwestionowanym liderem, a dziś jest legendą tamtejszej piłki, ale w Europie nie grał nigdy. Czekano na kogoś, kto tu się nie tylko przebije, ale będzie potrafił grać w jednej z najsilniejszych lig i robić to z powodzeniem – czekano, czekano, aż wreszcie trafił się Ali Adnan. Póki co wciąż tylko projekt, bo do Udinese trafił dopiero tego lata, ale nie da się ukryć, że gościa z takim potencjałem i papierami na europejskie granie na wysokim poziomie po prostu w Iraku nie było.
***
Młody był skazany na futbol: w piłkę grali ojciec i wuj. I to jak grali! Tato Aliego błyszczał jako junior w latach siedemdzesiątych i osiemdziesiątych. Należał do irackiej młodzieżówki, która wygrała mistrzostwa Azji w 1977, mistrzostwa Azji rozgrywane w Teheranie, co oczywiście dodawało triumfowi smaczku. Pojechał też na młodzieżowy mundial.
Wuj Ali Kadhim to jeszcze lepszy gagatek. Jeden z najlepszych napastników w historii Iraku, 35 goli dla kadry, przez pewien czas był nawet rekordzistą reprezentacji. Ali naprawdę miał się od kogo uczyć podstaw porządnego kopania gały.
Nic dziwnego, że dla Adnana znalazło się miejsce w prestiżowej szkółce Ammo Baby, irackiego piłkarza wszechczasów. Uczęszczał do niej między 2003 a 2007 rokiem, a po jej ukończeniu już jako nastolatek grał w czołowych irackich klubach takich jak Al-Zawraa czy Baghdad FC.
Prawda jest jednak taka, że bez względu na to jak dobrze radziłby sobie w irackiej lidze, dla zagranicznych kontrahentów nie miałoby to większego znaczenia, bo liga – delikatnie mówiąc – jest mało prestiżowa. Dlatego przełomem był 2013 i młodzieżowy mundial w Turcji.
Irak trafił do grupy z Anglią, Chile i Egiptem, gdzie miał być chłopcem do bicia. Ta prognoza potwierdzała się wyłącznie przez siedemdziesiąt minut pierwszego meczu z Angolami. Spokojne prowadzenie Europejczyków, 2:0. Ale w 75 minucie karnego trafia Faez, a w ostatnich sekundach Ali Adnan. 2:2 sensacja staje się faktem. Ta sensacja nieco zblaknie z perspektywy, bo Irakijczycy wygrają grupę, przejdą jeszcze dwie rundy, a polegną dopiero z Urugwajem w półfinale po rzutach karnych.
Adnan był największą gwiazdą Iraku, a nie jest łatwe zostać liderem i wyróżniającą się postacią, gdy jesteś lewym obrońcą. On został jednak wybrany nawet najlepszym młodym piłkarzem Azji za 2013 rok. Szybki, dynamiczny, zwrotny, z potężnym uderzeniem i nieustannym ciągiem na bramkę rywala. Zachowując proporcje – iracka propozycja Roberto Carlosa, na którym zresztą Adnan się wzoruje, to jego największy boiskowy idol.
Mówiło się o różnych klubach. Sevilla, Genoa, Galatasaray, a nawet… Arsenal. Dlaczego ostatecznie więc tylko Rizespor? Po pierwsze, byli najkonkretniejsi, wyłożyli milion dolarów na gościa, który grał tylko w irackiej lidze. Bez kombinacji, kasa teraz, zaraz. Byli skłonni przyjąć całą rodzinę Adnana do Turcji, a także – co wielu uznaje za kluczowe – nie kręcili nosem, gdy trzeba było posmarować różnym ludziom z irackiej federacji, od prezesa po selekcjonera.
Sam Adnan w pewnym z wywiadów powiedział, że do Rizesporu polecił go… premier Turcji.
W Iraku jest idolem. Aktywnie wspiera wojsko w walce z ISIS
***
Transfer do Europy stał się faktem. Turcja wydawała się idealnym przedsionkiem do wielkiej kariery. Mógł tu okrzepnąć wciąż pozostając w podobnym kręgu kulturowym, a jednocześnie już grać na poważnym poziomie. Metoda mniejszego kroku, zamiast skoku na głęboką wodę. Aby zaskarbić sobie na wejściu kibiców wybrał numer 53, odwołujący się do roku założenia Rizesporu. Spryciarz.
Pierwszy sezon Adnan miał wymarzony. Spełniał wszystkie pokładane w nim nadzieje. Wywalczył pierwszy skład, stał się jednym z ciągnących wózek, zrobił dziewięć asyst i strzelił trzy bramki. Znowu zaczynały się zgłaszał po niego silniejsze marki, Napoli i Roma ponoć chciały wyłożyć nawet siedem milionów zimą 2014 roku, przypomniała sobie o nim Sevilla. Rizespor jednak nie chciał puścić Irakijczyka, czując, że mają prawdziwą perełkę w swoich rękach i za chwilę on może być wart znacznie więcej.
Pierwszy gol w barwach Rizesporu. Gość naprawdę ma kopyto
Cóż, teraz można powiedzieć już jasno – przeliczyli się.
Przedłużający się pobyt w tureckim przeciętniaku zadziałał na Adnana mało mobilizująco. Drugi sezon to katastrofa. Zamiast grać w klubie, nieustannie latał na kadrę, nawet na śmieszne mecze U-23. Prasa donosiła, że włóczy się po nocach, coraz częściej pojawiał się na portalach plotkarskich, a nie sportowych. Puchar Azji z Irakiem, niby udany dla tej kadry, bo doszli do półfinału, to jednak dla niego też lampka alarmowa – przecież tylko raz wyszedł w pierwszym składzie. Miał być liderem, pierwszą europejskiej klasy gwiazdą w historii reprezentacji, a tymczasem oglądał plecy innych. Policzek to mało powiedziane.
Po powrocie z Pucharu Azji na dobre stracił miejsce w Rizesporze. Mieli dość jego ciągłych podróży, do tego zarzucali mu, że ma problemu z kondycją, że przytył. Całą wiosnę zagrał nieco ponad siedemdziesiąt minut, wielokrotnie siadając na trybunach. Rizespor, który rok wcześniej odrzucał lukratywne oferty z europejskich gigantów, tym razem sam wystawił Irakijczyka na listę transferową.
Udine uwierzyło i dało Adnanowi szansę. To prawdziwy los na loterii dla Irakijczyka. Na zdrowy rozum chłop po tak złym sezonie powinien iść w dół, gdzieś niżej, a tymczasem trafił do wymarzonej topowej europejskiej ligi, wsiadł do windy jadącej w górę. Jeżeli to go nie zmobilizuje do ciężkiej pracy, by wrócić na właściwą ścieżkę (na której był i wtedy pokazywał, że jest materiałem na nieprzeciętnego grajka), to chyba nie zmobilizuje go nic.
Na razie Udinese notuje dzięki niemu same zyski. Najpierw tak zwane “skutki uboczne”, a mianowicie o wiele większe zainteresowanie arabskiego świata. W dniu, w którym został zakontraktowany, dziesięć tysięcy nowych osób zalajkowało oficjalny klubowy profil, a został on też zasypany wiadomościami po arabsku. To może mieć jakieś wymierne, reklamowe lub sponsorskie zyski w przyszłości, choć pewnie tylko wówczas, gdy Adnan odniesie sukces.