Reklama

Mistrz świata na walizkach. Poldiego nie chcieli w Interze, nie chcą i w Arsenalu

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2015, 20:59 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mediolan witał go jak bohatera. Jak kogoś specjalnego, jak zbawcę, chociaż Arsene Wenger w Arsenalu przesunął go na absolutny margines. Nałożona na niego presja była ogromna. Miał odmienić słabo grający Inter. Wnieść coś ekstra. W końcu jeszcze kilka miesięcy wcześniej biegał po Maracanie z trofeum za zdobycie mistrzostwa świata. To, co zapowiadało się nieźle zakończyło się jednak kompletną katastrofą. Ławką rezerwowych, z którą bratał się w Londynie i zaledwie jednym golem. Dziś nie ma czego szukać ani we Włoszech, gdzie nikt nawet nie pomyślał o skorzystania z opcji transferu definitywnego, ani w Londynie. Lukas Podolski w sposób brutalny wypadł z karuzeli klubowego futbolu. 

Mistrz świata na walizkach. Poldiego nie chcieli w Interze, nie chcą i w Arsenalu

– W zeszłym sezonie… cóż. Poszło mi jak poszło. Teraz mogę powiedzieć, że transfer do Interu rzeczywiście był błędną decyzją.

Roberto Mancini starał się go w jakiś sposób tłumaczyć. Jeszcze niedawno komplementował, że to piłkarz wybitny. Że absolutnie nieprzeciętny, ale jego słowa w konfrontacji z rzeczywistością nie miały żadnych szans. – Nie wszystko może się udać, jeżeli zawodnik przychodzi do Serie A z innej ligi. Niestety, we Włoszech nie lubimy czekać przesadnie długo. Poza tym Poldi jest do Interu tylko wypożyczony i chce wrócić do Arsenalu – mówił trener Nerazzurrich.

Od początku kariery Podolski był zaledwie jednym z wielu. Statusem prawdziwej, wyjątkowej i jedynej gwiazdy cieszył się tylko w FC Koeln, ale to jego podwórko. Kolonia gwarantowała mu immunitet nietykalności. W Bayernie czy Arsenalu był bohaterem drugoplanowym. Wiecznie ukrywał się gdzieś między lepszymi czy droższymi. Transfer do będącego w kryzysie Interu był na pewno trudnym doświadczeniem. Być może najtrudniejszym w całej karierze. Wszyscy, jako od mistrza świata i grubo ponad 100-krotnego reprezentanta Niemiec, wymagali od niego cudów, a on z przesadną presją najzwyczajniej sobie nie poradził.

Początki były obiecujące. Media obdarzyły go kredytem zaufania, ale o wyjątkowo krótkim terminie ważności. Po pierwszych meczach, w których rzeczywiście dawał radę, pisali, że walczył, że próbował, ale potem zaczęła się  ostra nagonka. Oskarżano go o nonszalancję, o brak dobrego kontaktu z kolegami z drużyny. Symbolicznym apogeum jego mediolańskiej marności był marcowy mecz z Fiorentiną i komiczny sposób w jaki wykonał rzut rożny. Po tym dziwacznym incydencie wszyscy definitywnie postawili na nim krzyżyk. Z mistrza stał się pośmiewiskiem.

Reklama

On sam starał się pokracznie bronić. Opinię publiczną przestrzegał, żeby z ocenami poczekała do końca sezonu. Zarzekał się, że absolutnie nie żałuje decyzji o zmianie klubu, chociaż – jak czytaliśmy na początku tekstu – ostatnio diametralnie zmienił punkt widzenia. Potem mówił, że bardzo chce wrócić do Arsenalu. Że Premier League to, w przeciwieństwie do Serie A, zdecydowanie jego klimat. Niestety dla Poldiego, wszystko wskazuje na to, że w Londynie nikt na niego nie czeka. Wypożyczenie do Włoch miało pomóc Interowi, ale też ewentualnie poprawić pozycję Podolskiego w oczach Wengera. Po tak dramatycznej połówce sezonu, co zrozumiałe, egzamin został oblany.

Tak naprawdę jedynym, rzecz jasna oprócz FC Koeln, niespalonym dla niego gruntem jest kadra Niemiec. Tam nie zawodził nigdy, nawet jako rezerwowy, chociaż teraz Joachim Loew wyraźnie przymknął mu reprezentacyjną furtkę. – Żeby marzyć o powołaniu musi grać, ale tak naprawdę, regularnie. Oczekuję, że w przyszłym roku rozegra 30-40 meczów. Nie mogę zabrać na mistrzostwa Europy piłkarza, który przez ostatnie dwa lata głównie siedział na ławce – powiedział.

Następny przystanek? Wiele wskazuje na to, że turecki Galatasaray. Włoskie media są właściwie pewne, że lada dzień podpisze trzyletni kontrakt. Tam miałby stworzyć zabójczy tercet z Wesleyem Sneijderem i Roberto Soldado, z którym też prowadzone są rozmowy. To chyba jedyne rozsądne wyjście. W lidze tureckiej kibice z pewnością zgotowaliby mu powitanie jeszcze lepsze niż w Mediolanie. Z tą różnicą, że miejsce w pierwszym składzie miałby właściwie zagwarantowane. Na obiecaną emeryturę w Górniku chyba jednak – mimo wszystko – jeszcze za wcześnie.

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
6
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...