Bryndza odzwierciedlająca to, co dzieje się na tej pozycji w reprezentacji. Musiał wygrać Barry Douglas. Showman, gość od atmosfery, a na boisku perfekcyjna lewa noga, świetna wrzutka i jeszcze lepszy stały fragment. Niestety jednak – jak każdy obcokrajowiec – Szkot musi mieć pewien mankament. Oczywiście grę w defensywie, bo gdyby zdołał się podciągnąć jeszcze pod tym względem, może nawet nawet aspirowałby do international level. Gdyby, gdyby, gdyby. Regularne błędy w defensywie to domena niemal każdego bocznego obrońcy w Ekstraklasie.
Do pewnego etapu rozgrywek mogłoby się jednak wydawać, że to nie Douglas wygra naszą klasyfikację. Świetnie w sezon wszedł Tomasz Brzyski, który wykręcił w tym sezonie aż dziesięć asyst, czyli o sześć więcej od Barry’ego plus kilka tysięcy sytuacji marnowanych seryjnie przez kolegów (pamiętacie festiwal wrzutek z Podbeskidziem?). Potem jednak – także z powodu urazów – „Brzytwa” lekko się rozklekotał i wiosna w jego wykonaniu była dużo słabsza, a Douglas złapał większą stabilizację i – co istotne – zdobył jedną z najważniejszych bramek “Kolejorza” w sezonie, właśnie z wicemistrzem. W stolicy Brzyski po odejściu Wawrzyniaka nie ma jednak poważnej konkurencji i wręcz można się zastanawiać, dlaczego nie sięgnięto tam właśnie po „Rumianego”. Tego też urazy nie omijały, ale kiedy już grał, to (nie licząc meczu z Koroną) okazywał się z tyłu takim wzmocnieniem jak Wojtkowiak i chyba nikogo nie dziwiło, że selekcjoner znów przy powołaniach wracał do Kuby. Z przodu Wawrzyniak dał jednak niewiele – 0 goli, 0 asyst.
O klasę „C” momentami ocierał się też czwarty w rankingu, Maciej Sadlok. Słowo „ocierał się” jest tu jednak adekwatne, bo wiślak świetne występy (np. z Lechią i Górnikiem) przeplatał mizernymi. Ten brak regularności nie przeszkadza jednak stwierdzić, że Sadlok okazał się dużym wzmocnieniem „Białej Gwiazdy”. Na zbliżony poziom wspiął się też Kamil Sylwestrzak, który ma obiecujące statystyki (5 goli i 3 asysty), ale – a jakże – często wykłada się w defensywie. To samo można powiedzieć o Dudu Paraibie. U Brazylijczyka brak liczb wręcz jednak uderza – 0 goli, 1 asysta. Na podobnej półce umieszczamy Luisa Henriqueza, który grywał rzadko, ale przyzwoicie oraz Marka Wasiluka, który przed kontuzją spisywał się chyba najlepiej w karierze. Na doczepkę Nunes, którego wyprzedza Mraz, czyli gorsza wersja Douglasa.
TOMASZ ĆWIĄKAŁA