Z jednej strony szok, z drugiej spokój i pewne zrozumienie. Jeden z najbardziej utalentowanych trenerów w Europie jest bezrobotny. Fiorentina wyrzuciła fachowca, który w stolicy Toskanii przez trzy lata zbudował jedną z najsilniejszych drużyn we Włoszech. Przez trzy sezony z rzędu Viola zajmowała czwarte miejsce w Serie A. Dotarła do finału Pucharu Włoch i półfinału Ligi Europy. Wyniki co najmniej bardzo dobre, ale tym razem zajęły one miejsce w drugim rzędzie. Montella, znając swoją wartość i pozycję na rynku, chciał się uwolnić. Spróbować sił w którymś z większych klubów, które bombardowały go propozycjami. Teraz został na lodzie.
Kilka dni temu zadzwonił do prezesa klubu, uprzejmie informując, że jest na wakacjach z rodziną i jeśli ktokolwiek chciałby się z nim kontaktować, to wyłącznie przez agenta. Dodał też, że oczywiście wciąż chce prowadzić Fiorentinę, ale bracia Della Valle wpadli w furię, uznając jego zachowanie za Mount Everest nieprofesjonalizmu. Po krótkiej naradzie zdecydowano się z nim rozstać. Najlepszego trenera Fiorentiny ostatnich lat pożegnano bez żalu, bez szacunku, bez choćby jednego dobrego słowa z podziękowaniem i życzeniem powodzenia w dalszej karierze, które to zwykle zamykają lakoniczną informację prasową. Mało tego. Viola postanowiła, że na koniec Montella zamiast kwiatów dostanie kopa w dupę.
Ostatnie zachowania trenera odczytaliśmy jako jawną próbę zwolnienia się z obowiązującej jeszcze przez dwa lata umowy. Chciał uciec od jednego z jej niewygodnych zapisów, pod którym jednak złożył własnoręczny podpis. Wzajemne zaufanie spadło do takiego poziomu, że dla dobra klubu jesteśmy zmuszeni go zwolnić. Ta sytuacja rzecz jasna stwarza mnóstwo problemów organizacyjnych. Od trenera, który zawdzięcza Fiorentinie tak wiele, można było spodziewać się mniej dwuznaczności, a więcej szacunku w stosunku do klubu, jego fanów i zarządu. – czytamy w notce na stronie klubu.
Vincenzo Montella i prezes Fiorentiny, Andrea Della Valle
Z boku cała sytuacja wygląda co najmniej dziwnie, ale jeśli nie wiadomo o co chodzi, to… doskonale wiadomo o co chodzi. Zapis w umowie, o którym mowa, to pięć milionów euro odszkodowania, które musiałby zapłacić klub zainteresowany usługami Montelli. To główny powód sporu. Były już trener Fiorentiny odbierał sygnały z wielkich firm. Był numerem jeden na liście życzeń Silvio Berlusconiego. Po odejściu Rafy Beniteza oczko puszczało też Napoli, ale nikt nie miał zamiaru płacić pięciu baniek. Montella przesiadywał w gabinecie prezesa, błagając go o zniesienie klauzuli, ale ten nic sobie z tego nie robił. Przeczytałeś, zaakceptowałeś, podpisałeś. Nie ma tematu, niczego nie anulujemy. Temat miał powrócić w ciągu następnego sezonu. Trener czuł się mocny. Miał wyniki, pozycję. Najwyraźniej nie wyobrażał sobie sytuacji, w której ktokolwiek we Florencji wykona w jego stronę gest gorszy od pogrożenia palcem. No i się przeliczył.
Lista zarzutów była dłuższa. W ostatnich tygodniach Montella prowadził zespół w sposób nonszalancki, tak jakby mu nie zależało. Być może do głowy uderzyła mu sodówka. Pretensje o brak powołania na ostatni mecz w sezonie miał Giuseppe Rossi, który wylizał się z trzydziestej dziewiątej poważnej kontuzji. Poza tym trenerowi zarzucano brak ogrywania młodzieży. Chciał mieć drużynę tu i teraz. Nie myślał perspektywicznie, nie przepadał za wykorzystywaniem talentów. Olał też prośbę zarządu o uszczuplenie sztabu szkoleniowego, który pochłaniał za dużo pieniędzy. Wszystkie te mniejsze i większe zaniedbania powoli niszczyły go w oczach prezydium. Wyjazd na wakacje, nie odbieranie telefonów oraz niejasne plany tylko utwierdziły ich w przekonaniu, że czas Montelli we Florencji musi dobiec końca.
Na lodzie został zarząd, który musi w trybie natychmiastowym szukać następcy. Najwięcej pisze się o trenerze FC Basel – Paulo Sousie. Gdzieś w tle pojawiają się jeszcze Roberto Donadoni, Luciano Spalletti, a nawet trener Kamila Glika w Torino, włoski Orest Lenczyk, czyli Giampiero Ventura. Co najlepsze, na lodzie został też sam Montella. Klubu z Florencji już nie poprowadzi, ale jego kontrakt pozostaje ważny. A to oznacza, że pięciomilonowa klauzula wciąż obowiązuje i będzie obowiązywać do końca sezonu 2016-17.
PB