Reklama

Dlaczego Legia nie zdobyła tytułu? Obalamy mity i kity

redakcja

Autor:redakcja

09 czerwca 2015, 13:18 • 4 min czytania 0 komentarzy

Sezon zakończony, trofea rozdane, nadszedł więc czas podsumowań. A w obozie Legii, zamiast tak oczekiwanego uderzenia się w pierś, zaczęło się usprawiedliwianie i szukanie winnych. Rzecz jasna winnych nie we własnym obozie, ale wszędzie dookoła. Jeśli dodamy do tego kilka naciąganych teorii, powstanie obraz całkiem udanych rozgrywek. Nie panowie, ten sezon żadną miarą nie może być postrzegany jako udany, bo nie został zrealizowany główny i najważniejszy cel. A jeśli chodzi o wasze wymówki, postanowiliśmy obalić cztery najczęściej powtarzane mity i kity.

Dlaczego Legia nie zdobyła tytułu? Obalamy mity i kity

1. Legia nie zdobyła mistrzostwa, bo Górnik odpuścił Lechowi.

„Ludzi bez honoru i ambicji jest w Polsce sporo, nie potrzeba nam kolejnych” – powiedział po meczu z Górnikiem Michał Kucharczyk. A wcześniej, tuż po strzeleniu gola, wykrzyczał w kierunku ławki rezerwowych zabrzan podobnej klasy mądrości. Z kolei Michał Żyro w wywiadzie dla sport.pl dodał: „Chcieliśmy zrewanżować się Górnikowi za to, co zrobili kilka dni wcześniej w meczu z Lechem. Ich podejście do tamtego spotkania było niedopuszczalne”.

To oczywiście nic innego, jak przerzucanie odpowiedzialności za przegrany sezon. Niestety, taka argumentacja trafia też do wielu warszawskich kibiców, którzy właśnie w ten sposób lubią tłumaczyć utratę tytułu. Problem w tym, że zbyt dużo tu założeń i domysłów. My pytamy, skąd pomysł, że Górnik z trzema podstawowymi piłkarzami więcej i z pełną motywacją byłby w stanie urwać punkty Lechowi? Jakkolwiek patrzeć, zabrzanie przegrali trzy ostatnie mecze i zakończyli ligę w fatalnym stylu. Nawet Legii udało się pokonać ich dwoma bramkami, a poprzednia taka sytuacja miała miejsce jeszcze w sezonie zasadniczym, z Zawiszą w 28. kolejce.

Poza tym pamiętajmy, że w kontekście wyniku w Gdańsku Lechowi w Zabrzu wystarczyłby remis. Tu jednak dochodzimy do kolejnego mitu…

Reklama

2. Legia straciła mistrzostwo dopiero w Gdańsku.

Wróćmy więc do wypowiedzi Żyry na łamach sport.pl: „Mogliśmy te straty odrobić w meczach ze Śląskiem i Lechią. W obu meczach mieliśmy okazje do strzelenia goli”. Naprawdę bardzo byśmy chcieli się z tym zgodzić, ale nie jesteśmy w stanie. Rozumiemy, że Michał chwycił kalkulator w dłoń i wyliczył, że zwycięstwo w Gdańsku dałoby Legii tytuł, tyle że nie wziął poprawki na reakcję Lecha. Podopieczni Skorży cały mecz z Wisłą grali ze świadomością, że remis wystarczy im do tytułu, więc skupili się na ograniczeniu dostępu do własnej bramki. Nie atakowali z wielką pasją, bo wiedzieli, że nie muszą. Gdyby Legia ograła Lechię, Lech wiedziałby, że musi swój mecz wygrać i najpewniej by wygrał. Patrząc po liczbie stworzonych sytuacji przez lechitów i kondycji wiślaków w końcówce meczu, nie sposób zakładać, że mogłoby się nie udać.

Czyli przy ewentualnym zwycięstwie w Gdańsku dalej wszystko byłoby w rękach Lecha i najprawdopodobniej mielibyśmy dokładnie ten sam finał.

3. Legia nie zdobyła mistrzostwa przez arbitrów.

Tego typu argumentację swego czasu podnosili Henning Berg i Dariusz Mioduski. Główny zarzut? Czerwone kartki dla legionistów w kilku kluczowych meczach na wyjeździe. A obraz wielkiej niesprawiedliwości dopełnia brak reakcji odpowiedniej komórki na zachowanie Bartłomieja Drągowskiego po meczu przy Łazienkowskiej.

Reklama


Szczerze? Podnoszenie tematu jakiejkolwiek niesprawiedliwości przez piłkarzy Legii jest skrajnym nietaktem. Kto jak kto, ale to oni najwięcej zyskali na sędziowskich pomyłkach. Gdyby Paweł Gil w pamiętnym meczu przy Łazienkowskiej był konsekwentny, albo po aptekarsku odgwizdałby obie jedenastki, albo nie odgwizdałby żadnej. 17-letniemu Drągowskiemu zagrzała się głowa, bo miał poczucie wielkiej krzywdy. Dość napisać, że gdyby nie karny w 97. minucie gry, to Jagiellonia mogłaby się teraz cieszyć ze srebrnych medali, bo później wygrała wszystkie mecze.

Rzecz jasna potencjalne zawieszenie Drągowskiego nie miałoby żadnego wpływu na sytuację Legii. Natomiast w samej grupie mistrzowskiej niesłusznie uznane gole w meczach ze Śląskiem, Jagiellonią i Wisłą przełożyły się łącznie na pięć dodatkowych punktów. W taki to właśnie sposób podopieczni Berga byli krzywdzeni przez arbitrów.

4. Legia wyciągnie wnioski z przegranego sezonu.

Cóż, po pierwszych reakcjach piłkarzy nie wróżymy niczego dobrego. Ponownie podeprzemy się tu wypowiedziami dwóch skrzydłowych Legii, którzy – przypomnijmy – w całym sezonie zaliczyli tyle samo bramek i asyst, co Szymon Pawłowski w pojedynkę. Na pierwszy ogień Kucharczyk:

O mistrzostwo walczyliśmy do ostatniej minuty by móc podnieść głowę i powiedzieć sobie, że daliśmy z siebie wszystko.

Wyobrażamy sobie Kucharczyka, który staje przed lustrem i mówi – dałem z siebie wszystko. Czy on naprawdę twierdzi, że po tak żenującej rundzie wiosennej – w której więcej ugrała nawet Cracovia – może chodzić z podniesioną głową? Ciekawe, co musiałoby się stać, by Michał poczuł się zawstydzony? Legia musiałaby zagrać gorszą rundę od Podbeskidzia?

Oddajmy też głos Michałowi Żyrze, który na sport.pl oświadczył:

Każdy z nas czuje się lepszym piłkarzem, bo ma za sobą najdłuższy i najtrudniejszy sezon w karierze.

Znamienne, że mówi to facet, który na przestrzeni całego sezonu dokonał najbardziej spektakularnego zjazdu. Tej wiosny Żyro strzelił dwa gole (jeden po „trochę ręce”) i zaliczył dwie asysty. Przed rokiem – grając mniej – zdobył cztery bramki i zanotował dziewięć asyst. Michał, ty naprawdę czujesz się lepszy, czy po prostu robisz sobie jaja?

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...