Czasami nawet na boisku B-Klasy komuś wyjdzie zagranie rodem z Ligi Mistrzów. Cudowny wolej, rzut wolny po widłach, precyzyjna asysta piętą. Czasami idzie to jednak w drugą stronę i na poważnej murawie oglądamy zajście, które kompletnie do areny i stawki nie pasuje. Tym razem tak stało się na Juventus Stadium w doliczonym czasie gry z Napoli.
Nie powiemy na pewno, że to co zrobił Britos było jak wycięte z niższych lig polskich – wiemy, że potrafi być tam brutalnie (poczytajcie nasz wywiad z Rafałem Koteckim, bramkarzem WKS Wieluń), ale nie aż tak perfidnie. To co zrobił urugwajski obrońca Napoli to ruch jak prosto spod wiejskiej dyskoteki w remizie, i to jednej z gorszych, a i o godzinie, w której wszyscy są już na gazie.
Britos palnął Moratę głową prosto w twarz. Kompletnie wyłączył myślenie. Napoli wciąż miało wtedy szansę na remis, było 1:2 a więc kwestia jednego gola, ale po zagraniu Britosa Stara Dama otrzymała jeszcze jedenastkę, więc chłop pozamiatał swój zespół pięknie. Skończyło się na 1:3 i puencie całego sezonu ferajny Beniteza.
Costacurta nazwał Britosa tchórzem. Włoska legenda apelowała o dostać 10 meczów kary.
Napoli kipi frustracją. Niby potrafią rzucić wyzwanie i bić się długo z dobrymi ekipami, tak jak to miało miejsce w Serie A czy LE, ale koniec końców schodzą pokonani wtedy, kiedy to ma największe znaczenie. Naprawdę można zrozumieć, dlaczego Realu niemal panikują, gdy słyszą plotki łączące Beniteza z Santiago Bernabeu.
Szansa na Ligę Mistrzów dla Napoli (którą zeszłej jesieni spartolili) coraz mniejsza, dużo musi się złożyć, by upragnione trzecie miejsce jeszcze było dostępne. Lazio musi przegrać z Romą (która notabene dzięki porażce Napoli jest już pewna gry w LM, pytanie tylko czy będzie zmuszona grać w kwalifikacjach), a potem Napoli musi ograć Biancocelesti u siebie. Do zrobienia, ale atmosfera w drużynie nie jest najlepsza, co też może przeszkodzić. Podobno w przerwie doszło do kłóni między Benitezem i Higuainem, który już nie wyszedł na drugą połowę.
Tyle dobrego, że z nosem Moraty wszystko w porządku i na finał Ligi Mistrzów z Barcą będzie w pełni sił.