Reklama

Rafa Benitez – wciąż wielki trener czy już tylko nazwisko?

redakcja

Autor:redakcja

10 kwietnia 2015, 08:07 • 5 min czytania 0 komentarzy

Rafa Benitez wielkim trenerem jest, tak jak Słowacki wielkim poetą był. Hiszpan wyrobił sobie markę odnosząc imponujące sukcesy jako trener Valencii i Liverpoolu, tego odmówić mu nie można. Pojawia się jednak pytanie, czy Benitez to wciąż szkoleniowiec z najwyższej półki? W pierwszej chwili wydawałoby się, że tak – w końcu to Benitez. Jednak jeśli wiedziony ciekawością kibic przyjrzy się z bliska ostatnim sezonom w wykonaniu hiszpańskiego trenera, to może dojść do zgoła odmiennych wniosków.

Rafa Benitez – wciąż wielki trener czy już tylko nazwisko?

Co do czasów, kiedy Benitez trenował Valencię nie ma najmniejszych wątpliwości. Pełen sukces, dwa mistrzostwa Hiszpanii, wygrany Puchar UEFA, choć trzeba przyznać, że przejmował drużynę, która prowadzona przez Hectora Cupera dwa lata z rzędu dotarła do finału Ligi Mistrzów. Niemniej jednak prowadzona przez Hiszpana Valencia osiągała sukcesy, jednak hiszpański trener pokłócił się z władzami klubu o kolejne wzmocnienia. – Chciałem, żeby sprowadzono mi kanapę, a kupili mi lampę. Benitez nie mógł się dogadać co do transferów i uznał, że skoro tak wygląda sytuacja, to najwyższy czas opuścić Walencję.

Jak powiedział, tak zrobił i rozpoczęła się sześcioletnia przygoda Beniteza z Liverpoolem. Początkowo – bardzo udana. Już w swoim pierwszym sezonie Rafa wygrał po pamiętnym meczu z Milanem Ligę Mistrzów, potem dołożył jeszcze Superpuchar Europy. Tyle tylko, że potem wszystko siadło, w kolejnym sezonie Benitez wygrał tylko Puchar Anglii i Tarczę Dobroczynności – i na tym skończyły się jego sukcesy w Liverpoolu.

Image and video hosting by TinyPic

Ani razu nie zdołał zdobyć mistrzostwa Anglii, sezony kończył kolejno na piątym, trzecim, trzecim, czwartym, drugim i siódmym miejscu w tabeli. Czarę goryczy przelało odpadnięcie w sezonie 2009/10 w fazie grupowej Ligi Mistrzów, kiedy to drużyna Beniteza musiała uznać wyższość Fiorentiny i Lyonu. Cztery lata bez żadnych trofeów zdecydowanie nadwyrężyły cierpliwość właścicieli klubu, zwłaszcza, że Hiszpan nie szczędził sobie drogich transferów – przed ostatnim sezonem ściągnął za 40 milionów euro Aquilaniego i Johnsona, rok wcześniej wydał 24 bańki na Robbiego Keane’a, 23 miliony na Javiera Mascherano i po 10 baniek za Alberta Rierę i Andreę Dossenę.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Jednak jako trener z wyrobioną marką nie zabawił zbyt długo na bezrobociu – z chęcią zatrudnił go Inter, osierocony po odejściu Jose Mourinho. Długo jednak Hiszpan w Mediolanie nie wytrwał, zwolniono go już pod koniec grudnia. Powód? Inter, główny kandydat do mistrzostwa Włoch, na koniec roku zajmował dopiero piątą pozycję w lidze i miał na swoim koncie między innymi porażki z Milanem i Chievo, a także remisy z takimi potęgami jak Bologna, Brescia i Lecce. Na domiar złego mediolańczycy zawodzili w Lidze Mistrzów, gdzie przegrali z Werderem i Tottenhamem, oraz zremisowali z Twente. Jak na dzisiejszy Inter byłyby to całkiem niezłe wyniki, jednak wówczas traktowano je wyłącznie w kategorii wielkiej porażki – drużyna z Mediolanu była w końcu świeżo po wygraniu Ligi Mistrzów i zdobyciu potrójnej korony. Po tym jak pogoniono Beniteza, Inter został przejęty przez Leonardo i z miejsca zanotował skok w jakości, zaczął regularnie wygrywać i ostatecznie zdobył nawet wicemistrzostwo.

Kolejną szansę Benitez dostał dopiero po dwóch latach, gdy z Chelsea w trakcie sezonu wyleciał Roberto Di Matteo. Tym razem Hiszpan odniósł umiarkowany sukces – mimo początkowych problemów zdołał dociągnąć londyński zespół do trzeciego miejsca w tabeli, a do tego dołożył zwycięstwo w Lidze Europy. Nie został jednak zatrudniony na stałe, więc po sezonie przeszedł do Napoli i tu znów zaczęły się jego problemy.

Image and video hosting by TinyPic

Przejął klub, który w sezonie 2012/13 pod wodzą Waltera Mazzariego zajął drugie miejsce w Serie A, ustępując tylko Juventusowi. Napoli było wówczas na fali wznoszącej i oczekiwano, że na dobre włączy się do walki o mistrzostwo Włoch. Benitez z miejsca dokonał serii transferów, ściągając między innymi Gonzalo Higuaina, Driesa Mertensa, Raula Albiola i Jose Callejona – łączne wydatki na nowych piłkarzy przekroczyły 100 milionów euro. Potężna kasa, zwłaszcza jak na Napoli. Mimo dobrego początku, gra Napoli siadła po dziesięciu kolejkach i ostatecznie drużyna z Neapolu zajęła w lidze zaledwie trzecie miejsce, ze stratą aż 24 punktów do Juventusu. Ponadto piłkarze Beniteza odpadli w Lidze Mistrzów już w fazie grupowej, a potem w 1/8 Ligi Europy po dwumeczu z FC Porto. Na pocieszenie Napoli wygrało Puchar i Superpuchar Włoch, więc udało się Hiszpanowi wyjść z twarzą po swoim pierwszym sezonie po powrocie do Włoch. Niestety dla Rafy, wszystko wskazuje na to, że jego drugi sezon będzie także ostatnim.

Pierwsza wtopa przyszła już na samym początku rozgrywek, Napoli odpadło w bardzo kiepskim stylu z eliminacji do Ligi Mistrzów po dwumeczu z Athletic Bilbao. Na przestrzeni całego sezonu Neapolitańczycy absolutnie nie przekonują. Popełniają tragiczne błędy w defensywie, stracili jakość w środku pola, a jedna z największych gwiazd klubu, Marek Hamsik, kompletnie zgubił formę. Piłkarz, który do niedawna był jedną z największych gwiazd ligi nagle stał się przeciętniakiem, który bardziej przeszkadza swojej drużynie, niż jej pomaga. Na tym etapie sezonu Napoli traci już do liderującego Juventusu aż 23 punkty i zajmuje dopiero szóste miejsce w tabeli – do miejsca gwarantującego udział w eliminacjach Ligi Mistrzów ekipie Beniteza brakuje ośmiu punktów. Na domiar złego Napoli właśnie odpadło z Pucharu Włoch po porażce z Lazio na własnym stadionie.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Ta porażka ostatecznie wnerwiła prezesa Napoli, Aurelio de Laurentiisa. Kompromitacja w eliminacjach do Ligi Mistrzów, zawstydzające odpadnięcie z Pucharu Włoch i tragiczna sytuacja Napoli w lidze – jedynym argumentem na korzyść Beniteza są niezłe wyniki w Lidze Europy, jednak to zdecydowanie zbyt mało. Hiszpan przejmował klub, który grywał w Lidze Mistrzów, miał walczyć o mistrzostwo Włoch, rozwijać się i iść naprzód, a zamiast tego regularnie się cofa i notuje kolejne wpadki. Wszystko wskazuje na to, że w Neapolu wyczerpała się już cierpliwość wobec Beniteza i z końcem sezonu po raz kolejny we Włoszech pokażą mu drzwi.

I pojawia się pytanie – na ile wielkim trenerem tak naprawdę jest w tej chwili Benitez? Hiszpański trener od dekady nie wygrał rozgrywek ligowych, po raz ostatni triumfował w Lidze Mistrzów w sezonie 2004/05. Od tamtej pory zdobywał głównie średnio istotne puchary, pomijając zwycięstwo w Lidze Europy z Chelsea – choć nie oszukujmy się, to trofeum nie jest głównym celem klubu o takim potencjale. Od sezonu 2009/10 zajmował w lidze kolejno siódme, piąte, i dwukrotnie trzecie miejsce w lidze, a obecnie plasuje się z Napoli poza pierwszą piątką.

Czy tak powinien prezentować się bilans klasowego szkoleniowca, który na przestrzeni ostatnich lat trenował Liverpool, Inter, Chelsea i Napoli?

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...