Prawie przegapiliśmy pewne wyjątkowe nagranie. Wszystko przez to, że do niższych lig zaglądamy raz na ruski rok. Być może najwyższa pora, by to zmienić, tam też się dzieje. Od kilku dni „lokalsi” z dwóch województw żyją rozstrzygnięciem pewnego meczu. Ludzie jak na straganie krzyczą: skandal, korupcja, piłkarskie jaja, ustawka! Puszcza Niepołomice grała ze Stalą Mielec w pierwszej wiosennej kolejce II ligi. Teoretycznie kopanina, jakich wiele co tydzień w całej Polsce. Jednak końcówka tego spotkania to prawdziwa perełka, przejażdżka kolejką górską bez zapiętych pasów.
Jest 88. minuta, Stal – ekipa, która przy dobrych wiatrach może powalczyć o I ligę – prowadzi na wyjeździe 2-1. Bramkarz Stali wyskakuje do górnej piłki, łapie ją i chce wznawiać grę, lecz dochodzą do niego dwa dźwięki. Najpierw napastnik gospodarzy drze się jak poparzony, a później sędzia gwiżdże rzut karny i pokazuje mu czerwoną kartkę. Do klatki wskakuje zawodnik z pola. 2-2.
To już doliczony czas gry. Osiem minut później sędzia Łukasz Szczech gwiżdże po raz ostatni. Wynik? 3-3!
Abstrahując od postawy arbitra, wobec którego istnieje uzasadnione podejrzenie, że – jak mawiał klasyk – jest kurwa słaby (albo tendencyjny), warto obejrzeć ten skrót. Odpalcie sobie od 3:30. Nie napiszemy “satysfakcja gwarantowana”, ale raczej nie stracicie dwóch minut życia.
Emocje prawie jak w „najlepszej lidze na świecie”.