Właśnie do nas dotarło, że wiele razy pochylaliśmy się nad problemami Milanu. Bo ściągają szrot z wyprzedaży, bo Inzaghi sobie nie radzi i traci szatnię, bo Berlusconi odciął kasę, bo to, bo tamto. A jakoś nie skupialiśmy się do tej pory na Interze, który mimo znacznie lepszych warunków gra straszną padakę. Tak jak dzisiaj z Sassuolo…
No bo spójrzmy na sytuację Interu – mają nowego, zamożnego właściciela. Ściągają niezłych piłkarzy, jak wybijający się na mistrzostwach świata Medel, świetny Podolski, czy utalentowany Shaqiri. Do tego mają w składzie Handanovicia, Kovacicia, Guarina, czy Icardiego, a drużynę prowadzą konkretni trenerzy – najpierw Mazzarri, a teraz Mancini. I co?
I wtopa za wtopą. Dwunaste miejsce w tabeli, między innymi za Milanem. A mogą ich w tej kolejce przeskoczyć jeszcze Hellas Werona i Torino. Ostatnie sześć meczów to zaledwie jedno zwycięstwa Nerazzurrich. Narzekano na wyniki Mazzarriego, ale to co odwala Inter pod wodzą Manciniego to po prostu dramat – dwa zwycięstwa, cztery remisy i cztery porażki. Bilans godny pożałowania. Dziś Inter oberwał znów – i to od Sassuolo, z którym dwa poprzednie mecze wygrywał aż siedmioma bramkami. Nie wiemy co się dzieje z Interem, ale jeśli się w końcu nie ogarną, to niedługo będą musieli… bronić się przed spadkiem.
Imponuje za to Sassuolo budowane od kilku lat przez Eusebio Di Francesco. To niesamowite, jaką transformację przeszła ta drużyna, jeszcze nie tak dawno grająca w Serie B. Trener Neroverdich to uczeń Zdenka Zemana i widać, że legendarny Czech miał wpływ na edukację Di Francesco – jego zespół gra piłkę na wskroś ofensywną, przyjemną dla oka, ale w sposób pozbawiony nutki szaleństwa, która często gubiła Zemana.
Dzisiaj piłkarze Sassuolo dali prawdziwy koncert, który rozpoczął Simone Zaza oddając soczyste uderzenie na bramkę Handanovicia.
Gol meczu? Nic z tych rzeczy, druga bramka zdobyta przez Nicolę Sansone była zdecydowanie ładniejsza. I to prawdopodobnie będzie nie tylko gol meczu, ale także gol kolejki w Serie A, bo ciężko nam sobie wyobrazić, by ktoś mógł to przebić.
A Inter… Inter próbował, jednak albo rozbijał się o obrońców Neroverdich, albo cudów na linii bramkowej dokonywał Andrea Consigli. Aż w końcu Mediolańczycy dostali prezent od Magnanellego, który z chęcią wykorzystał Mauro Icardi. Niesamowity instynkt.
I kiedy już wydawało się, że Inter może ugrać dzisiaj choć remis, prąd odcięło Donkorowi, który wykosił w polu karnym Zazę, za co dostał czerwoną kartkę. Do karnego podszedł Berardi i strzelił trzecią bramkę dla Sassuolo. W skrócie – bardzo fajne widowisko, które naprawdę przyjemnie się je oglądało (zwłaszcza popisy trio Sansone-Zaza-Berardi), a jedynie psuło je dwie zupełnie niepotrzebne czerwone kartki.