Ostatnich kilkanaście miesięcy to w wykonaniu Waldemara Soboty kompletny zjazd. Pomocnik Club Brugge na stałe wypadł z łask Michela Preud’Homme i od dobrych paru tygodni stało się jasne, że musi szukać nowego klubu. Najpierw długo było mowa o Śląsku, potem o kilku klubach 2. Bundesligi (Eintracht Brunszwik nie był np. zainteresowany), aż w końcu skrzydłowy z Ozimka wylądował w Sankt Pauli. Jak wyjdzie mu odbudowywanie kariery? Czas pokaże. Nie można jednak wykluczyć, że gość, który w Polsce był gwiazdą, da sobie radę na zapleczu niemieckiej ekstraklasy. Początek ma na razie udany.
Waldek zdążył zadebiutować w wygranym 2:0 sparingu z Paderborn, gdzie pokazał się na tyle pozytywnie, że „Kicker” poświęcił mu cały artykuł. No, artykulik. Prestiżowy niemiecki tygodnik podkreśla, że Sobota rozbudził apetyty na więcej. Bramki nie strzelił, asysty też nie zaliczył, ale z miejsca udowodnił, że jest w stanie pomóc zespołowi. Ewald Lienen, trener St. Pauli, chwali go za uniwersalność – może grać na obu skrzydłach – ale też za pracę w defensywie. Sam Sobota póki co zachowuje pełną dyplomację – opowiada, że – wskakując od razu do pierwszej jedenastki – został rzucony na głęboką wodę, ale zagra tam, gdzie trener go chce… Bla, bla, bla. Standardowa gadka po przyjściu do nowego klubu, ale po niemiecku, na co u naszych zachodnich sąsiadów kładzie się wyjątkowy nacisk. Sobota porozumiewa się tym językiem biegle. Kiedyś zresztą studiował filologię niemiecką, więc można go wysłać na konferencję i nie będzie wiochy.
Czy Sankt Pauli będzie dla Soboty trampoliną, z której odbije się z powrotem do klasy „średniej europejskiej”? Ciężko w tej chwili wyrokować – facet rozegrał tam ledwie jeden sparing – ale mamy wrażenie, że nawet jeśli nie uda mu się wrócić na poziom drużyn podobnych do Club Brugge, zawsze z Niemiec ma bliżej do Polski. A klubów, które chętnie przygarną wyróżniającego się skrzydłowego zespołu 2. Bundesligi, jest u nas pewnie w samej Ekstraklasie około czternastu. Status gwiazdy Sankt Pauli mógłby mu zaś zapewnić wejście do pozostałych dwóch.
Mając w pamięci nasze rankingi skrzydłowych za rok 2014 – naprawdę trzymamy kciuki.