Groźne wypadki, udział w nielegalnych wyścigach samochodowych, jeżdżenie na lewych papierach – niestety, nie jest to zarys żadnego filmu akcji. To kilka ostatnich miesięcy piłkarzy Bundesligi na niemieckich drogach. Miesięcy, które pod tym względem z pewnością można nazwać najgorszymi w historii futbolu naszych zachodnich sąsiadów.
Maj 2014
Podczas przygotowań reprezentacji Niemiec do mundialu doszło do wypadku samochodowego, który miał miejsce podczas akcji promocyjnej Mercedesa. Julian Draxler oraz Benedikt Hoewedes w towarzystwie Nico Rosberga i Pascala Wehrleina mieli przejechać się dwoma samochodami po zamkniętym torze. Doświadczeni kierowcy, dobra promocja… W teorii wszystko brzmiało idealnie, ale całe wydarzenie zostało zakłócone przez kibica, który postanowił wyskoczyć na jezdnię. Kierowca bolidu F1, by uniknąć zderzenia, był zmuszony do ostrego hamowania, a jadący za nim Niemiec, by nie doprowadzić do kolizji musiał gwałtownie zjechać na pobocze. Jak to często bywa, w wypadku najbardziej ucierpiały osoby, które nie mogły mieć żadnego wpływu na sytuację. Do szpitala trafiło dwóch kibiców przyglądających się całej akcji, w tym jedna w stanie ciężkim.
Sierpień 2014
W środę 6 sierpnia informacja o wypadku Ilira Azemiego zdominowała większość niemieckich mediów. I nie mówimy tu o żadnej drobnej stłuczce, bo gdy patrzy się na zdjęcia to nie dowierza się, że piłkarz Greuther Fuerth wyszedł z tego wypadku z życiem. Wyciągnięcie 22-latka z samochodu w normalny sposób nie było możliwe, więc strażacy musieli wyciąć część karoserii totalnie zniszczonego Audi. Cała akcja ratunkowa trwała około 40 minut, a wypadek na szczęście nie przyniósł żadnych ofiar śmiertelnych. Kierowca samochodu dostawczego, który również uczestniczył w tym incydencie, nabawił się jedynie siniaków. Bez urazów nie obył się za to Azemi, który doznał wielu złamań i stłuczenia płuc. Zresztą zawodnik i tak może mówić o wielkim szczęściu. Spójrzcie na zdjęcie.
Wrzesień 2014
Ledwo umilkł temat wypadku Azemiego i Bild już zdążył poinformować o kolejnej kolizji drogowej, którego uczestnikiem był Fabian Giefer. Piłkarzowi na szczęście nic się nie stało, ale na pewno Niemiec miał małe powody do niezadowolenia. Te powody wyniosły 100 tysięcy euro, czyli tyle, na ile oszacowano wartość jego Aston Martina, który nadawał się jedynie do kasacji.
Październik 2014
Młodość, świetlana przyszłość, pieniądze – życie idealne? Niekoniecznie. Młodemu Donisowi Avdijajowi do szczęścia zabrakło nielegalnych wyścigów samochodowych. Albańczyk do tej pory był znany przede wszystkim z ogromnej klauzuli, która jest umieszczona w jego kontrakcie. Zdaniem dyrektora sportowego S04, Horsta Heldta, ujawnienie jej przez Kickera mogło doprowadzić do „przedwczesnego hype’u, który prowadzi do stopniowego upadku sportowego”. Na efekty nie trzeba było czekać, a 18-latek niestety miał się czym ścigać.
Listopad 2014
Avdijaj nie był jedynym przypadkiem młodej gwiazdy Schalke, która miała do czynienia z incydentem drogowym. W listopadzie Leroy Sane rozbił swojego Mercedesa C-Klasę AMG na zaparkowanym obok drogi Oplu Corsie. Piłkarza, w dość nieprzekonujący sposób, próbował tłumaczyć agent, który zwracał uwagę przede wszystkim na to, że taki wypadek mógł się zdarzyć każdemu. Tym razem na szczęście także obyło się bez poważniejszych obrażeń.
Grudzień 2014
Kolejny miesiąc i kolejny wypadek drogowy – w ciemno zgadniecie piłkarza jakiego klubu. W tym przypadku jednak ciężko mówić o głupocie i lekkomyślności Christiana Clemensa, którego mocny podmuch wiatru zepchnął na drogowe barierki. Cała sytuacja zakończyła się na lekkich obrażeniach kręgów szyjnych i absencji w ligowym meczu.
Wcześniejsza sytuacja została jednak całkowicie zagłuszona przez Marco Reusa, który został ukarany mandatem na kwotę 540 tysięcy euro. Powód już na pewno znacie, czyli prowadzenie swojego Astona Martina bez prawa jazdy, zaledwie przez trzy i pół roku. Oczywiście przez cały ten okres Niemiec podczas różnorakich kontroli pokazywał policjantom prawo jazdy, fałszywkę z Holandii.
Nie wiadomo jeszcze czy informacje o podrobionym prawie jazdy są prawdziwe. Jeśli tak, to będzie to już drugi podobny przypadek w ostatnich latach wśród piłkarzy niemieckiej Bundesligi. W 2008 roku instruktor jazdy z Dolnej Saksonii w nielegalny sposób pomógł uzyskać prawo jazdy około 50 zawodnikom Bundesligi.
Styczeń 2015
Gdzieniegdzie zaczęto już poruszać temat sytuacji niemieckich piłkarzy na drogach. Niektórzy bardziej dosadni w sądach twierdzili, że kiedyś w końcu dojdzie do wypadku, który będzie niósł za sobą ofiary śmiertelne. I niestety mieli rację. Tak się stało wczoraj. I to w sytuacji, której nie możemy porównać do większości poprzednich. Junior Malanda był jedynie pasażerem. Belg nie brał udziału w nielegalnych wyścigach, nie rozbijał swojego Mercedesa AMG, nie jeździł z nielegalnie zdobytym prawem jazdy… Los bywa okrutny. Kierowca Volkswagena Tourage i drugi pasażer obecnie walczą w szpitalu o życie.
Szokować może rodzaj aut, jakimi poruszają się młodzi piłkarze, którzy ledwo co zdali egzaminy na prawo jazdy. Jazda Mercedesami AMG nie jest najlepszym połączeniem z brakiem drogowego doświadczenia i młodzieńczą fantazją. W Niemczech problem ten zauważyli w Lipsku i postanowili poradzić sobie z nim podczas podpisywania umowy partnerskiej z Volkswagenem, która miała dotyczyć dostawy aut dla piłkarzy. Zawodnicy w wieku 18-21 lat mogli wybrać do użytku jedynie słabszą wersję Golfa lub modelu Up!. Wszystko po to, by skupić się na piłce, a nie drogowym lansie.
Przerażać może również brak wyciągania wniosków. I znów mowa o grupie zawodników młodych i niedojrzałych, którzy dopiero ocierają się o poważny futbol. A przecież powód do refleksji ku temu mógł już dać groźny wypadek Borisa Vukcevicia z 2012 roku. Czas pokazał, że niekoniecznie. Można wierzyć jedynie w to, że spragnieni szybkości dopiero z takiej tragedii wyciągną poważną lekcję. Ze śmierci kolegi z boiska.
PIOTR KLAMA