Reklama

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2015, 19:43 • 4 min czytania 0 komentarzy

Media donoszą, że Wojciech Szczęsny został ukarany 20 tysiącami funtów kary za palenie pod prysznicem. Moim zdaniem nie jest to prawda – jeśli został przez Arsene’a Wengera ukarany, to widocznie za to, że go wkurwiał i potrzebny był byle jaki pretekst. Mogłem napisać „irytował” albo „wnerwiał”, ale myślę, że on go zwyczajnie wkurwiał i że to słowo wymyślono właśnie na takie okazje.

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

Zrzut ekranu 2015-01-06 o 19.42.52Piłkarze palą. Bardzo wielu. Jeśli grają w polu – z pewnością jest to pewien problem. Bramkarzom – w sensie formy sportowej – to akurat nie szkodzi. Mają stresujący zawód, czasami więc puszczą sobie dymka. Nawet nie ma sensu wyliczać wszystkich słynnych golkiperów przyłapanych z petami, wspomnijmy tylko najbardziej utytułowanego francuskiego bramkarza (narodowość nie bez znaczenia) w historii, Fabiena Bartheza. Wenger musiałby być strasznie durny, żeby aż takimi ostrymi środkami walczyć z nikotyną. Zwłaszcza, że sam w przeszłości popalał i to na ławce rezerwowych, w czasie meczów. Dlatego zgaduję, że palacz palacza chociaż trochę zrozumie, a już na pewno nie będzie aż tak srogo karał. Stąd mój wniosek: przekaz trenera wcale nie brzmiał „nigdy więcej nie pal pod prysznicem”, tylko „nigdy więcej mnie nie wkurwiaj”.

A skoro tak, to Szczęsny ma problem. Łatwiej rzucić palenie – zwłaszcza, jeśli ktoś popala tylko incydentalnie – niż ponownie zdobyć utraconą sympatię trenera.

Gdyby bramkarz reprezentacji Polski akurat teraz miał wpaść w sportowe tarapaty, byłoby strasznie szkoda. Aktualnie raczej nie odejdzie z Arsenalu do lepszego klubu – bo dziś nikt nie powie, że on swoim poziomem „Kanonierów” przerasta. Był moment, że ze względu na swój bardzo młody wiek był towarem niezwykle atrakcyjnym i w razie problemów u Wengera, bez trudu znalazłby sobie równie hojnego pracodawcę. Teraz chyba nie. Arsenal wydaje się opcją w tej chwili optymalną, wszyscy lepsi zabezpieczyli sobie obsadę bramki na długie lata w przód. Do gorszych – jak Łukasz Fabiański do Swansea – odchodzić byłoby szkoda. A usiąść na ławce – kompletnie bez sensu.

Za moment Szczęsny skończy 25 lat. To doskonały wiek, w którym bramkarze ugruntowują swoją pozycję. On wciąż jest i będzie golkiperem z europejskiego topu (dość szeroko pojętego), ale od pewnego czasu mam wrażenie, że się nie rozwija. Wciąż jego atuty są takie same, jak w wieku „dziecięcym” – jest szybki, zwinny, ma refleks i świetne warunki fizyczne – ale mimo coraz większego doświadczenia, nie eliminuje wad: przede wszystkim, jest nonszalancki poza linią bramkową, czasami wręcz nierozsądny, wybiega za często i atakuje nie w tempo. Efektem rzuty karne i czerwone kartki, czasami gole, jak ostatnio ten w Southampton. Nie wiem, może Wenger też poczuł się lekko rozczarowany. Ten młodziutki chłopiec, którego ściągał z Warszawy, podrósł, zaczął poznawać dziewczyny, wychodzić na miasto, wreszcie zaczął zarabiać nieprzyzwoicie dużo. Nauczył się perfekcyjnie języka, co pozwoliło mu pokazać jedną ze swoich głównych cech: bycie wygadanym (tak powiedzą młodzi) albo pyskatym (tak mogą powiedzieć starsi – np. Wenger).

Reklama

I – tak mniemam – zaczął Francuza wkurwiać.

Układ sił w Arsenalu jest dość klarowny: Wenger może wszystko. Z tego powodu wyjście z sytuacji jest tylko jedno – Szczęsny musi się ogarnąć. Chyba za dużo w nim ostatnio było celebryty, a za mało sportowca. Za rzadko widzieliśmy go w telewizji z powodu nadzwyczajnych parad, a za często z racji ogólnego pajacowania.

A to przecież w polskiej skali nieprawdopodobna kariera. Blisko 200 występów w Arsenalu w tak młodym wieku, co oznacza, że Szczęsny mógłby nawet zahaczyć się w walce o rekord klubu – aktualnie wynoszący 722 spotkania. Mieliśmy Polaków na szczycie futbolu, ale kogoś, kto by się tam rozsiadł na tak długo – nigdy. Przecież Wojciech za moment będzie miał więcej spotkań w barwach „Kanonierów”, niż Peter Schmeichel w koszulce Manchesteru United. To jest naprawdę coś. Oczywiście nie musicie mnie uświadamiać, że Schmeichel kolekcjonował trofea, a Szczęsny nie – wiem to doskonale. Niemniej – mnie kiedyś Arsenal kojarzył się z Davidem Seamanem, a dziś młodemu kibicowi z Hondurasu może kojarzyć się ze Szczęsnym. Nasz rodak jest na dobrej pozycji wyjściowej, by stać się jedną z ważnych postaci w nowożytnych dziejach klubu.

I jeśli się nagle wywróci, to przecież nie przez papierosa.

25 lat to już naprawdę sporo. Odpowiedni moment, by nie robić sobie selfie na boisku, nie brylować w programach „okołopiłkarskich”, nie błaznować na konferencjach i nie popisywać się grą na fortepianie.

To po prostu dobry moment, by zostać piłkarzem na pełny etat.

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Bartosz Lodko
1
Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”
Ekstraklasa

Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Bartosz Lodko
1
Kolejne ważne decyzje w Białymstoku. Podstawowy obrońca z nową umową

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...