Reklama

We Włoszech bez niespodzianek – wygrali faworyci, Parma sięgnęła dna

redakcja

Autor:redakcja

19 grudnia 2014, 00:35 • 3 min czytania 0 komentarzy

Cagliari przyjmowało dzisiaj na swoim stadionie Juventus i chyba nawet najwięksi optymiści wśród kibiców rossoblu nie liczyli na to, że zdołają skrzywdzić lidera Serie A. Zwłaszcza, że piłkarze Isolanich kompletnie zawodzą, gdy przychodzi im grać na własnym stadionie – nie wygrali do tej pory u siebie ani jednego spotkania, za to trzykrotnie remisowali i cztery razy zbierali oklep.

We Włoszech bez niespodzianek – wygrali faworyci, Parma sięgnęła dna

Pierwsze zaskoczenie pojawiło się jeszcze zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek – Zdenek Zeman postanowił porzucić swoją sztandarową, ultraofensywną taktykę 433 i ustawił Cagliari w formacji 442. W każdym innym przypadku byłaby to niewarta wzmianki pierdoła, jednak czeskiemu trenerowi takie kombinowanie zwyczajnie się nie zdarza – w swoim ukochanym 433 zagrał wszystkie dotychczasowe 15 spotkań jako trener rossoblu, a także każdy spośród 23 ligowych meczów prowadząc w 2012 roku Romę i wszystkie 43 spotkania jako trener Pescary.

Sam mecz był dużo mniej zaskakujący. Juventus rzucił się na rywala od samego początku i już w 3 minucie prowadził po bramce Carlosa Teveza.

Piłkarze Cagliari podeszli do tego spotkania bardzo ambitnie i próbowali przeciwstawić się bianconerim, jednak ich wszystkie wysiłki niweczył bramkarz, Alessio Cragno. Równie dobrze Sardyńczycy mogli dzisiaj powiesić na bramce ręcznik – w równym stopniu utrudniałby rywalom strzelanie bramek. Cragno uchodzi za wielki talent, ale dzisiaj wpuszczał wszystko, co tylko mógł wpuścić. Choć trzeba przyznać, że przy golu Arturo Vidala nie miał kompletnie nic do gadania – pozostało mu tylko patrzeć i podziwiać.

Reklama

 

Na specjalne wspomnienie zasługuje Andrea Pirlo, a konkretnie jego celność podań. Mamy wrażenie, że gdyby skonstruować maszynę do podawania piłek, to i tak myliłaby się ona częściej niż brodaty Włoch.

Zresztą, po co skupiać się tylko na celności – zobaczcie jaką piłkę rzucił dzisiaj do Fernando Llorente i co zrobił w tej akcji Hiszpan. Nawet Shaquille O’Neal nie powstydziłby się takiego przestawiania obrońcy.

Honorową bramkę dla rossoblu zdobył po ładnym uderzeniu głową Rossettini, jednak to było zdecydowanie za mało, by powalczyć dzisiaj z bianconerimi. Juventus zdobył 3 punkty i już w tej chwili wiadomo, że zakończy ten rok jako lider Serie A.

Reklama

Benitez odetchnął, dramatyczna sytuacja Parmy

Kiedy w tamtym sezonie Parma zajęła 6 miejsce w lidze, wszystko wskazywało na to, że być może niedługo będzie w stanie nawiązać do swoich złotych lat z początku wieku. Od tamtej pory minęło zaledwie pół roku i sytuacja odwróciła się o 180 stopni – Parma popadła w straszne długi, została sprzedana nieznanemu rosyjskiemu inwestorowi, a o tym jak idzie im na boisku najlepiej świadczy ich sytuacja w tabeli – zaledwie sześć zdobytych punktów, ostatnie miejsce i najwięcej straconych bramek. Dramat, inaczej nie da się tego ująć. Sięgnęli dna i zaczynają kopać dalej.

O ile do dzisiaj można było mieć wrażenie, że Crociati zdołają się w końcu ogarnąć, o tyle w tej chwili ciężko już o taki przejaw optymizmu. Strzelanie w 19 minucie rozpoczął Zapata…

…a piłkarze Parmy zaliczyli absolutnie tragiczne spotkanie i praktycznie nie byli w stanie stworzyć jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką rywali – najbliżej był Lodi, który trafił w słupek, jednak to była naprawdę jedyna porządna szansa Crociatich. Przeciętne w tym sezonie Napoli wyglądało na ich tle jak zespół z absolutnej czołówki europejskiej. Pełna dominacja nad rywalem. Drugi gol padł z rzutu karnego, który… no cóż, karny może i był, ale nie sposób nie mieć wrażenia, że sporo od siebie dołożył w tej sytuacji Callejon.


Skończyło się na 2:0 dla neapolitańczyków, jednak był to najmniejszy możliwy wymiar kary – równie dobrze drużyna prowadzona przez Beniteza mogła dzisiaj zdobyć pięć, czy sześć bramek. Rafa na pewno odetchnął z ulgą – coraz częściej spekulowano już we włoskiej prasie, że Hiszpan jest na wylocie, a prezydent Napoli Aurelio de Laurentiis miał podobno wpaść w szał po strasznie słabym występie Azzurrich przeciwko Milanowi.

Choć były to mecze z ostatniej kolejki Serie A w tym roku, żaden ze zwycięskich dzisiaj trenerów nie może jeszcze spocząć na laurach – już za tydzień czeka ich finał Superpucharu Włoch, rozgrywany w Katarze.

Oby było na co popatrzeć.

Najnowsze

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
0
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...