Rasizm jest zły – co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Szykanowanie ludzi tylko ze względu na kolor ich skóry, to coś, co powinno się tępić na każdym kroku. Problem pojawia się wtedy, gdy osoby będące w mniejszości nie tyle domagają się równości, co zaczynają wykorzystywać swoje pochodzenie i domagają się lepszego traktowania od innych. To samo dotyczy tego, że coraz popularniejsze staje się dostrzeganie rasizmu dosłownie wszędzie – jeszcze trochę i dojdzie do sytuacji, w której posadzenie czarnego piłkarza na ławce będzie tłumaczone tym, że jego trener jest rasistą.
Donadoni, Lippi i Prandelli? Rasiści!
Jeśli chodzi o rasistowskie oskarżenia, ostatnie tygodnie były we Włoszech wyjątkowe. Festiwal żenady rozpoczął napastnik Sampdorii, Stefano Okaka. Zadebiutował w reprezentacji Włoch, strzelił nawet bramkę, jednak zamiast się z tego cieszyć, oskarżył poprzednich włoskich selekcjonerów o… tak, zgadliście – rasizm. Wrażliwy Okaka stwierdził, że gdyby nie był czarny, to już dawno temu zagrałby w kadrze Azzurrich.
Na zdjęciu białoruski rasista odbiera piłkę Okace.
Cóż, może już zdążył zapomnieć o tym, iż dwanaście razy zagrał w młodzieżowych reprezentacjach Włoch. Z głowy musiało mu także wypaść to, że przez ostatnie lata był regularnie odstrzeliwany przez wszystkie kluby, w których grał i bliżej niż do gry w reprezentacji było mu do poziomu prezentowanego przez ludzi, którzy w ramach relaksu grają po pracy w lidze szóstek. Pewnie to też będzie rasistowskie, ale zaryzykujemy – przyjrzyjmy się jego wspaniałej karierze.
Przez siedem lat był własnośc… ups, sorry – miał podpisany kontrakt z Romą (uff, udało się wybrnąć!). Efekty? Seria wypożyczeń do Modeny, Brescii, Fulham, Bari i Parmy, która zakończyła się oszałamiającym wynikiem 16 strzelonych bramek. Łącznie. Trochę ponad dwie bramki na sezon, z czego aż 7 w niezwykle wymagających rozgrywkach Serie B – czego można chcieć więcej? Swoją świetną grą Pan Piłkarz Okaka zasłużył na transfer, jednak o dziwo nie pobił żadnego rekordu – zamiast tego trafił na zasadzie wolnego transferu do Parmy. Tam też ewidentnie trafił na rasistów, którzy chcieli zniszczyć jego karierę, ponieważ zaliczył tylko dwa wejścia z ławki, a większość czasu spędził na zesłaniu do drugoligowej Spezii. W styczniu trafił do Sampdorii i w Genui rozstrzelał się na całego – w tym roku zdobył już aż osiem bramek. Podobno Ronaldo i Messi odstawili na bok swoje animozje i wspólnie trzęsą się ze strachu przed Włochem, który już niedługo zagrozi ich strzeleckim rekordom.
Szczerze? Naszym zdaniem Okaka trochę się rozdrabnia. To, że już dawno temu należało mu się granie w reprezentacji jest oczywiste. Zamiast tego powinien uderzyć w plebiscyt FIFA – to przecież skandal, że po tak wspaniałym roku nie został nominowany do Złotej Piłki. Blatter, ty rasisto!
Skandal roku – Totti robi to, co zawsze
Totti zastanawia się, jak jeszcze mógłby skrzywdzić Keitę
Do kolejnego rasistowskiego incydentu doszło w meczu Romy z Genoą. Tym razem czarnym charakterem okazał się Francesco Totti. Jakim strasznym czynem skompromitowała się chodząca legenda Romy? Otóż wchodząc z ławki Il Capitano odmówił przyjęcia opaski od Seydou Keity.
Natychmiast zapłonął Twitter, który wydał jednogłośny osąd – Totti to rasista, nie chciał przyjąć opaski od czarnego piłkarza. Co z tego, że ogólnie w Serie A panuje zwyczaj nie przejmowania opaski przez piłkarzy wchodzących na boisko, a Totti wielokrotnie zostawiał ją chociażby De Rossiemu. Rasizm, koniec, kropka – bez dyskusji.
Przy okazji mamy dla was mały quiz – jak myślicie, jakiego koloru skóry była zdecydowana większość tych, którzy na podstawie tego krótkiego nagrania postanowili podsumować na Twitterze tolerancję Tottiego?
Tu rasista, tam rasista, wszędzie są rasiści!
Przy takim tekście po prostu nie wypada pominąć Sola Campbella. Pewnie pamiętacie jeszcze jego wypowiedź na temat Polski i Ukrainy (- Obejrzyjcie Euro 2012 w telewizji. Nie ryzykujcie. Możecie wrócić w trumnie), nie będziemy więc się na jej temat specjalnie rozwodzić, szkoda czasu. Zwłaszcza, że były piłkarz Arsenalu miał jeszcze inne ciekawe wypowiedzi.
Campbellowi swego czasu nieźle obrywało się od kibiców Tottenhamu po tym, jak opuścił ich klub, by grać dla Arsenalu. Gdy Campbell wybiegał na boisko. by mierzyć się ze swoim byłym zespołem, z trybun od razu leciały okrzyki i przyśpiewki o tym, że jest Judaszem. Spytacie gdzie tu rasizm? Ha, tak szczerze, to sami nie wiemy – oddajmy więc głos pokrzywdzonemu: – W tych okrzykach był rasizm, choć zakamuflowany. Skoro tak uważa alfa i omega w kwestiach tolerancji, to nie pozostaje nam nic innego, jak pokornie przytaknąć.
To jednak tylko mały pikuś w porównaniu do kolejnego rasistowskiego skandalu, którego dopatrzył się Campbell. Sol stwierdził, że gdyby nie był czarny, to… przez ponad dziesięć lat byłby kapitanem reprezentacji Anglii. Kto tym razem okazał się rasistą? Cała angielska federacja piłkarska. Co z tego, że koledzy z boiska uważali go za cichego introwertyka, który niespecjalnie nadawał się do tego, by nosić opaskę. Znaczenia nie ma też wypowiedź Paula Ince’a, pierwszego w historii czarnoskórego kapitana Lwów Albionu, który siedmiokrotnie występował jako oficjalny lider reprezentacji: – Koledzy z drużyny nigdy patrząc na mnie nie myśleli „Ince jest czarnym kapitanem Anglii”, nie zwracał też na to uwagi selekcjoner. Czemu robimy z tego problem?. Na miejscu Campbella sprawdzilibyśmy, czy Ince nie ma przypadkiem jakichś białych przodków, bo te słowa ewidentnie trącają rasizmem.
Były reprezentant Anglii poruszył też, jakżeby inaczej, kwestię rasizmu przy zatrudnianiu trenerów. Chodzi oczywiście o to, że praktycznie nie zdarza się, by trenerami klubów w Anglii zostawali czarnoskórzy. Naturalnie ma rację, przecież żadnego znaczenia nie ma to, że spośród wszystkich 192 angielskich trenerów z licencją UEFA Pro tych dyskryminowanych jest zaledwie czternastu.
Serio, mamy wrażenie, że Sol Campbell rasistów widzi nawet przy otwieraniu lodówki.
Polacy nie gęsi, też swoich rasistów mają
Często słychać narzekania, że Polska jest krajem opóźnionym w rozwoju i pod wieloma względami odstaje od szeroko pojętego Zachodu. Jednak jak się okazuje, mimo że nie gra u nas zbyt wielu czarnoskórych piłkarzy, my również mamy rasistów, którzy utrudniają życie zawodnikom tylko ze względu na ich kolor skóry.
Tę ważną kwestię poruszył Manuel Arboleda. Sympatyczny Manu stwierdził jakiś czas temu, że krytykowanie jego wysokiego kontraktu z Lechem Poznań wynika wyłącznie z tego, że nie jest biały. Zresztą, oddajmy głos samemu zainteresowanemu: – Co mecz komentator telewizyjny podkreśla, ile Arboleda zarabia. A czy ja komuś te pieniądze ukradłem? Podpisując umowę prawie trzy lata temu czułem, że będzie się o tym mówić. Ale myślałem, że przez kilka dni, a nie kilka lat! Mam wrażenie, że niektórym przeszkadza to, że czarnoskóry tyle zarabia. To rasizm i dyskryminacja.
Manuel oczywiście miał pełną rację. Przecież wcale nie chodziło wówczas o to, że zarabiał kolosalne jak na piłkarza polskiej ligi pieniądze, przy czym rzadko kiedy grał, a kiedy już pojawiał się na boisku, to najzwyczajniej w świecie zawodził. A skąd – chodziło o zazdrość, rasizm, dyskryminację. Jak zawsze.
Arboledzie podpadł również były prezes Zagłębia Lubin, Robert Pietryszyn. Całą rozmowę z nim możecie znaleźć tutaj, w tym tekście przytoczymy tylko krótki fragment na temat jego barwnych stosunków z kolumbijskim obrońcą:
Lepiej współpracowało ci się z Polakami czy obcokrajowcami? Arboledy – specyficznego zawodnika – nie wspominasz chyba najlepiej.
Gdy współpracowaliśmy w Zagłębiu, nie rozmawiałem, z nim bo nie mówił po polsku. Znał kilka słów: „koncentracja”, „do przodu” i „piłka”. Trudny zawodnik. Bardzo roszczeniowy. O, tu jest najbardziej wzruszająca prośba o pieniądze – chciał kupić dom dla mamy. Zażądał ode mnie – ot tak – 30 000 dolarów. Mówię, że nie, a on na to: „mojej mamy nie szanujesz!”. Po latach udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, w którym powiedział, że jestem rasistą i dlatego nie pozwoliłem mu być kapitanem. Totalna bzdura, bo kapitana wybierają zawodnicy. Nawet nie miałem na to wpływu. Uznałem, że może czegoś nie zrozumiał albo mści się za ten dom mamy, ale na drugi dzień zaczęli dzwonić kolejni dziennikarze, bym tłumaczył się z tego rasizmu. Myślę sobie: „ludzie, nic nie zrobiłem, mam tolerancyjne poglądy, a ci ze mną robią rasistę”.
Rasista, PiS-owiec – ładnie się komponuje.
Stwierdziłem, że nie zostawię tej sprawy, bo dziś może ona być śmieszna, ale za pięć-siedem lat będę pretendował do ważnego stanowiska, a w Google zacznie wyskakiwać, że jestem rasistą. Wytoczyłem proces o naruszenie dóbr osobistych. Arboleda przeprosił na papierze i oświadczył, że rasistą jednak nie jestem.
Zapłacił?
Zapłacił. 60 000 złotych.
Widocznie rasistowski sąd również pozazdrościł Manuelowi świetnych zarobków.