Reklama

Kto ma gorszy sezon: Supermario czy El Nino?

redakcja

Autor:redakcja

24 listopada 2014, 21:09 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czy jest piłkarz częściej wyszydzany tej jesieni niż Balotelli? Włoch mimo wielu szans i zaufania szkoleniowca zawodzi na całej linii, do tej pory strzelił w nowych barwach tylko jedną bramkę. Ale zaraz zaraz, poczekajcie: czy czasem Torres nie poczyna sobie właściwie według identycznego scenariusza? Tak, Hiszpan gra tak źle, że właściwie śmiało można zapytać: kto ma gorszy sezon, Supermario czy El Nino?

Kto ma gorszy sezon: Supermario czy El Nino?

Torres we Włoszech wypada póki co dobrze głównie w mediach. Jego duży wywiad z Tancredim Palmerim czytało się świetnie, on sam zawsze jest dostępny, chętnie porozmawia, wytłumaczy co i jak. Nie chcemy powiedzieć, że mówi to, co wszyscy chcą usłyszeć, ale na pewno mówi to, co powinien mówić gracz w jego sytuacji. El Nino ceni Serie A, to trudna, ale ciekawe liga. Milan to wielki klub ze wspaniałymi kibicami, ma nadzieję osiągnąć tutaj wielkie rzeczy. Chce być snajperem numer jeden, najlepszym strzelcem swojej drużyny, zapisać się w tutejszej historii.

Problem w tym, że na słowach póki co się kończy, bo bilans Torresa to dziesięć meczów, 19 strzałów, jeden gol. Na to jednak Torres również znajduje wytłumaczenia, zresztą przekonujące: nie przepracował z drużyną okresu przygotowawczego, wciąż adaptuje się do ligi. Od początku sezonu dokucza mu kontuzja kostki, więc trudno, żeby prezentował znakomitą formę. A tak w ogóle to rozumie, że ma strzelać, ale przecież robi też inne rzeczy. Podaje, stara się rozgrywać, a nawet wraca i tyra w obronie jeśli trzeba.

To wszystko prawda. Tak, ma uraz. Tak, pomaga kolegom jak może. Ale choćby nie wiem ile przekonujących i szczerych powodów swojej strzeleckiej indolencji znalazł, choćby nie wiem ilu udzielił ciekawych wywiadów udzielił, to gole od tego się nie strzelą. A tylko to będzie miało w jego przypadku na końcu znaczenie. El Nino to fajny gość, pracowity, zasuwający na treningach. Ale jeśli nie rozwiąże worka z golami, to będzie grillowany na ogniu krytyki tak samo jak leniwy, ciągle narażający się kibicom Balotelli. Futbol jest w tej kwestii bezkompromisowy, bezlitosny.

Reklama

Anonimowy występ podczas Derby della Madonnina. Problemem nie tylko marnowane okazje, ale mała aktywność, niewidoczność przez większość meczu

Na razie ma wsparcie Inzaghiego, choć może należy powiedzieć: Berlusconiego. Ponoć Silvio podczas meczu Milanu z Fiorentiną wparował w przerwie do szatni i zażądał, aby “Superpippo” wpuścił na boisko Torresa. Były premier zainwestował w niego grubą kasę (Hiszpan zarabia 4 miliony euro rocznie) i nie zamierza patrzeć jak jego gwiazda siedzi na ławie. Źródło tej historii jest naprawdę solidne, donosili o tym dziennikarze La Gazetta dello Sport. Nic dziwnego, że w oczach niektórych kibiców Inzaghi stał się od tamtej chwili marionetką, a Seedorf najwyraźniej po prostu nie pozwalał sobie wejść na głowę i dlatego musiał odejść.

Naciski z góry na granie Torresem trzymają się kupy. Gdyby miała decydować tylko gra w tym sezonie, Milan co tydzień wychodziłby trójką Shaarawy – Menez – Honda, a zmiennikami byli Torres i Pazzini. El Nino zwykle jednak znajduje się w składzie, Pazzo natomiast ciągle jest odsuwany, choć Inzaghi w przeszłości wielokrotnie chwalił go, podkreślał, że to niedoceniany zawodnik.

Nie pomoże też Torresowi wypowiedź o tym, że całą karierę żył z podań, był uzależniony od kreatywności kolegów. No cóż, nie ma to jak zwalić winę na wszystkich dookoła. Szczególnie, że jak na warunki Serie A, nie powinien aż tak wybrzydzać: Honda, Shaarawy, Menez czy też Bonaventura potrafią stworzyć sytuację.

A tych w tym sezonie Torres miał już dziewiętnaście. Nie tak znowu mało.

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...