Reklama

Derby Anglii w chlaniu. Gdy zaliczał stłuczkę, kupował nowy samochód.

redakcja

Autor:redakcja

07 listopada 2014, 17:39 • 6 min czytania 0 komentarzy

Ostatnie dni przyniosły ciekawe wieści. Oto jeden z najbardziej zasłużonych dla Premier League bramkarzy zbankrutował, a swój dobytek wystawił na aukcji internetowej. Chodzi oczywiście o Davida Jamesa, znanego powszechnie jako “DJ”. DJ-em był nie tylko z racji pseudonimu wynikającego z jego inicjałów, ale także z pasji. Na aukcji wystawiono m. in. kilka wysokiej jakości adapterów, nie mówiąc już o blisko… 2000 unikalnych, winylowych płyt. Powiecie mieć hobby jest piękną sprawą, ale po co komu aż sześć zestawów do miksowania płyt? Cóż, kto bogatemu zabroni? Witajcie w niełatwym świecie Davida Jamesa.

Derby Anglii w chlaniu. Gdy zaliczał stłuczkę, kupował nowy samochód.

Dzisiejsze “Derby” będą nieco mnie alkoholowe. Przypomnimy za to świetnego bramkarza, chociaż zaliczającego masę klopsów. Przyznaję się jednak bez bicia, że od zawsze byłem admiratorem jego talentu.

Był specyficznym golkiperem. Potrafił wyciągnąć najbardziej nieprawdopodobny strzał, by niedługo później wbić sobie piłkę do własnej bramki. Angielska prasa przezwała go “Calamity James”, nawiązując do komiksu o chłopcu, który ma niesamowitego pecha. “DJ” był jego idealnym uosobieniem – zawsze coś sknocił. Ale gdy był w formie i skoncentrowany, był jednym z najlepszych piłkołapów na świecie. Problem polegał jednak na tym, że z koncentracją bywało u niego różnie. Spójrzcie zresztą sami na film poniżej.

Patrząc jednak w CV bramkarza, liczby naprawdę robią wrażenie. Na jego bilans składa się aż 536 ligowych meczów w Premier League, 173 czyste konta, a także 53 spotkania w kadrze Anglii rozegrane w latach 1997-2010. “DJ” zaczynał karierę w Watfordzie, ale to z czasów gry w Liverpoolu jest najbardziej znany. To wtedy popularne stało się określenie “Spice Boys”, używane w stosunku do młodych piłkarzy “The Reds”, którzy – cytując jednego z zawodników – “dobrze grali, ładnie wyglądali i jeszcze bardziej kochali zabawę”.

Reklama

Trzon grupy baletowej tworzyli przede wszystkim Robbie Fowler, Jamie Redknapp, Steve McManaman, Jason McAteer no i oczywiście nasz dzisiejszy bohater, David James. To właśnie on został pomysłodawcą pewnych strojów, które do dzisiaj są synonimem obciachu, “Spice Boysów” i radosnego (acz nie obfitującego w trofea) okresu w historii Liverpoolu. Motyw ten już kiedyś gościł na łamach tego cyklu, ale nie można o nim nie wspomnieć w kontekście popularnego “DJ-a”.

Finał FA Cup, 1996 rok. David James namówił kolegów z drużyny, by na tę okazję założyli specjalnie przygotowane kremowe garnitury. David i Jamie Redknapp pracowali wtedy jako modele dla Armaniego, dlatego nie było problemu ze wsparciem „The Reds” przez włoski dom mody. Miało być po hollywoodzku i glamour, a wyszło co najmniej śmiesznie. Liverpool przegrał z Manchesterem United, a tamte garnitury do dzisiaj są symbolem zepsucia i mentalności dużych rozpieszczonych chłopców, jak nazywano często w mediach “Spice Boysów”.

Image and video hosting by TinyPic

Kapitalnie tamtą chwilę wspominał Jason McAteer: „Gdybyśmy wygrali tamten finał, wyglądalibyśmy jak milion dolców. A tak wyglądaliśmy żałośnie w tych garniakach…”. Media mu wtórowały: “Te garnitury są jak gra Davida Jamesa – niby eleganckie i szykowne, ale także niepoważne i obciachowe”. Coś w tym było. James potrafił bronić genialnie, ale często robił z siebie klauna między słupkami. Tak jak wtedy po finale FA Cup, kiedy smutny patrzył, jak “Czerwone Diabły” celebrują zdobycie pucharu. Piłkarze Liverpoolu stali za to jak kołki, świecąc gajerami na kilometr. Armani bejbe, ale nie tylko.

Romanse “DJ-a” ze światem mody nie zatrzymały się na kooperacji z Armanim, bramkarz współpracował także z innymi firmami odzieżowymi, m. in. H&M. Kochał ciuchy i wystawny styl życia, lubił także imprezować. Uczesanie zmieniał częściej niż David Beckham, salony fryzjerskie zbiły na nim prawdziwą fortunę. Podobnie jak jego żona, Tanya. Kiedy para rozwiodła się przeszło dekadę temu, bramkarz musiał jej oddać połowę majątku. O alimentach na czwórkę dzieci już nie wspominając… A David kochał żyć jak król.

Spostrzeżeniami na temat jego stylu życia podzielił się kiedyś Stan Collymore. Były kolega Jamesa z drużyny pisał o nim: “Gdyby miał nowiutkie auto i zaliczył stłuczkę, nie naprawiłby go. Kupiłby po prostu nowe. Podobnie jak buty. Jeśli zarysowałby je tylko lub porządnie ubrudził, już poszłyby do piwnicy, a “DJ” leciałby po nową parę. Jednorazowo zbyt dużo pieniędzy do wydania, które łatwo roztrwonić. Łatwo także pozbywać się rzeczy i żyć tak, jakbyś miał zawsze tak zarabiać, do końca twoich dni”.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

David podczas swojej kariery w Anglii grał w Liverpoolu, Watfordzie, Aston Villi, Portsmouth, West Hamie, Manchesterze City, Bournemouth i Bristolu. Później zawitał na… Islandię, a teraz jest grającym menedżerem w lidze indyjskiej. Sam twierdzi, iż “nie gra tam wcale dla pieniędzy”, ale ciężko w to uwierzyć. No bo po co inaczej “DJ” wystawiałby swoje memorabilia, które są przecież wspaniałym świadectwem jego kariery? Pal licho rowerki do ćwiczeń, starego vana czy lanserskie rowery, ale mnie szczególnie byłoby żal koszulek i pamiątek. Coś przecież James w piłce znaczył, za piękne oczy nie zalicza się tylu spotkań z czystym kontem w Premier League, a także 53 występów w kadrze Anglii, nieprawdaż?

Zawsze ciężko oceniać jest go jako piłkarza. Kapitalne warunki fizyczne i refleks, do tego nienaganna sylwetka i technika. Tak jak napisałem na wstępie, potrafił wybronić niemal wszystko. Ale i wszystko puścić, stąd przezwisko “Calamity James”. Jego niezłych statystyk nikt mu nie odbierze, ale do dzisiaj dziennikarze spierają się, czy był wielkim zawodnikiem. Powiedzmy, że bardzo dobrym, ale brakowało mu często koncentracji. Złośliwcy mówili, że to przez zamiłowanie do ciuchów, modelingu, nowych fryzur i szeregu gadżetów, jakimi się otaczał. “DJ” kochał miksować płyty, jeździć na swoim wypasionym chopperze, lansować się na imprezach.

Czy zabrakło w tym wszystkich trochę miejsca na więcej treningu, przede wszystkim mentalnego? Najprawdopodobniej tak, bo papiery na granie James miał jak nikt inny, ale poziom koncentracji na poziomie leżakującego sześciolatka. Wyłania nam się zatem obraz człowieka nieco roztargnionego, być może pustego, myślącego jedynie o blichtrze, ale to też nie do końca prawda. Pod maską modela-bankruta kryje się jednak inna, nieco wrażliwsza twarz Davida Jamesa.

Image and video hosting by TinyPic

James od lat udziela się charytatywnie, jego fundacja pomaga farmerom i młodzieży w Malawi, a także funduje stypendia dla uzdolnionych studentów z tamtego regionu. Bramkarz jest także ambasadorem Igrzysk dla niepełnosprawnych, dodatkowo promuje sport w tych regionach Wielkiej Brytanii, gdzie brakuje do tego infrastruktury. Myślicie, że to wszystko? Skąd. David dał się poznać jako całkiem sprawny felietonista “Observera”, mający ciekawe zdanie na wiele tematów związanych z futbolem, ale nie tylko. Pisze za darmo, a swoja pensję przeznacza na cele charytatywne. Godne podziwu.

Sam o sobie mówi, że kocha sztukę, w co akurat możemy uwierzyć w ciemno. Szkoda jedynie, że za tym wrażliwym sercem i artystyczną duszą nie poszło trochę więcej racjonalnego myślenia i chłodnej kalkulacji, może nie trzeba by było teraz wystawiać na sprzedaż tylu pamiątek i połowy domu. Mnie najbardziej żal jednak tego, że w karierze “DJ-a” za dużo było poza boiskowego szumu, a za mało koncentracji czysto sportowej. Gdyby było odwrotnie, pisałoby się o nim dzisiaj jako o genialnym bramkarzu, a nie jedynie kolorowym ptaku fruwającym między słupkami w Premier League.

A z drugiej strony – może wtedy jego historia byłaby paradoksalnie nudna, a on sam przewidywalny aż do bólu? Dzisiaj James ma 44 lata i próbuje się odkuć, występując jako grający menedżer w lidze indyjskiej. Równocześnie jego fundacja rozwija się prężnie, kłopoty osobiste Davida nie mają wpływu na jej działalność. “DJ” mówi w wywiadach: “Edukacja to najpotężniejsze narzędzie, które pozwala ludziom wykorzystać swój maksymalny potencjał”.

Miejmy nadzieję, że sam także zrozumiał parę spraw i nie powtórzy już błędów z przeszłości. No bo po co jednemu człowiekowi tyle rowerów i sprzętów do miksowania muzy, oczywiście z edycji, których już dawno nie produkują? Trzeba znać umiar, panie James.

KUBA MACHOWINA

Najnowsze

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

0 komentarzy

Loading...