Reklama

„Maszyna z Polski” wrzuca wyższe obroty. Olkowski rozpycha się łokciami

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

24 października 2014, 22:53 • 3 min czytania 0 komentarzy

Przy nazwisku Olkowski zawsze towarzyszyły nam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony nikt nie może zarzucić nam, że go nie docenialiśmy. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy do czynienia z piłkarzem o dobrej – lub bardzo dobrej – motoryce i potrafiącym podłączyć się do akcji ofensywnej, dzięki czemu Olkowski był stałym bywalcem naszych rankingów. Najlepszy piłkarz poprzedniej jesieni? Obrońca Górnika w dziesiątce. Najlepszy polski prawy defensor bez podziału na ligi? Olkowski na podium. Najlepszy obrońca Ekstraklasy poprzedniego sezonu? Znów w czołówce. Z drugiej strony: wiele mieliśmy mu również do zarzucenia.

„Maszyna z Polski” wrzuca wyższe obroty. Olkowski rozpycha się łokciami

Gdy ktoś przedwcześnie wyrywał się z porównaniami do Łukasz Piszczka, pierwsi krzyczeliśmy: lodu! Zżymaliśmy się, bo mieliśmy świadomość jego braków. Gra w obronie – zdecydowanie do poprawki. Powtarzalność, która jest niezbędna przy robieniu kariery w poważniejszym miejscu niż Zabrze – brak. Jakość dośrodkowań? Szkoda gadać. Nie tylko Paweł Golański, lecz prawie połowa bocznych defensorów Ekstraklasy robiła to lepiej.

Gdy Polak przenosił się do FC Koeln – drużyny beniaminka Bundesligi – niemieckie media, w tym najbardziej fachowy Kicker, transfer oceniały jednoznacznie: dobry. Z perspektywy klubu z Kolonii, która nie do końca była tożsama z tą piłkarza, trzeba to wyraźnie podkreślić. Koeln, za stosunkowo niewielkie pieniądze (koniec kontraktu piłkarza w Zabrzu), nabyło sobie „plan B” na wypadek kontuzji lub zawieszenia za kartki Miso Brecko. Pozycja Słoweńca, kapitana drużyny, była w klubie niepodważalna – grał wszystko od deski do deski. Prognoza pogody dla Olkowskiego siłą rzeczy nie była więc pozytywna – raczej deszcz niż słońce. Cierpliwe czekanie w pozycji siedzącej aż zaniemoże Brecko, ewentualnie szukanie szczęścia w innym miejscu na boisku (w pomocy lub na lewej obronie).

Jednak ostatnimi czasy – zupełnie nieoczekiwanie – karta zaczyna się odwracać. Olkowski gra. Tam gdzie lubi, na prawej obronie. A ten, który miał być nie do wygryzienia, ogląda jego wyczyny, siedząc ramię w ramię ze Sławkiem Peszko i Adamem Matuszczykiem. Polak wygrywa rywalizację z dobrym piłkarzem.

Początki były takie jak zakładano. Olkowski grywał, ale w pomocy – dwa mecze w pierwszej jedenastce, trzy razy tylko ogony. Przełom nastąpił w siódmej kolejce w meczu z Eintrachtem Frankfurt. Brecko usiadł na ławce, a Polak zagrał na nominalnej pozycji. Koeln przegrało, ale były zawodnik Górnika zaprezentował się na tyle solidnie, że kupił sobie tym meczem występ w kolejnym spotkaniu z Borussią Dortmund. Jego drużyna wygrała, a on znów wypadł korzystnie. Po tym meczu laurkę w Kickerze namalował mu Joerg Schmadtke, dyrektor sportowy klubu z Kolonii. – Jest silny fizycznie, daje drużynie dynamikę i trzy-cztery razy w połowie wbiega w strefę rywala, co sprawia wiele problemów naszym oponentom. Paweł to maszyna. To bardzo pomaga na jego pozycji. W dodatku dobrze się ustawia, nie dopuszcza do groźnych sytuacji.

Reklama

Zamykając tę cukiernię, musimy podkreślić, że rywalizacja z Brecko nie jest skończona. Głośno mówi o tym trener Peter Stoeger. Jednak dziś, w meczu z Werderem, Olkowski znów wybiegł w podstawowym składzie i zagrał przyzwoicie. Co prawda nie miał bardzo dużo roboty, nie dołożył do tego występu czegoś extra, ale całkiem rzetelnie wypełniał swoje obowiązki. Wystarczyło. FC Koeln bramki nie straciło, za to jedną strzeliło i cieszy się z trzech punktów. Spokojnie można zaryzykować więc tezę, że Polak ze składu nie wyleci.

Przyzwyczailiśmy się już, że wyróżniający się Polak wyjeżdża z Ekstraklasy i – poza wyjątkami – robi za popychadło oraz prędzej czy później wraca z podkulonym ogonem. A w przypadku Olkowskego jest deczko inaczej. Był skazywany na ławkę, a gra. Oczywiście bierzemy poprawkę na to, że być może za wcześnie jest na jednoznaczne sądy, ale przyznacie chyba, że to – jak na razie – miła odmiana.

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
2
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz
Niemcy

Kamil Grabara trafi do giganta? „To nie jest fikcja”

Patryk Stec
14
Kamil Grabara trafi do giganta? „To nie jest fikcja”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...