Reklama

Pokaz Mocy na White Hart Lane. Drugie życie Liverpoolu

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

31 sierpnia 2014, 17:15 • 4 min czytania 0 komentarzy

Po pierwszych dwóch kolejkach nowego sezonu przekaz płynący z gry drużyny Brendana Rodgersa był prosty: jeśli życie bez Luisa Suareza jest w ogóle możliwe, to będzie niezwykle ciężkie. Podczas dzisiejszej wizyty “The Reds” na White Hart Lane zobaczyliśmy jednak ten stary dobry Liverpool z zeszłego sezonu, grający ładnie dla oka i przede wszystkim efektywnie. Po wygranej 3:0 z Tottenhamem fani z Anfield na pytanie “Czy tęsknicie za Luisem?” mogą się jedynie uśmiechnąć i odpowiedzieć: “Jakim Luisem?”.

Pokaz Mocy na White Hart Lane. Drugie życie Liverpoolu

Nie ma już SAS, ale dostaliśmy za to jego nową wersję, czyli BAS (Balotelli and Sturridge). Mario zaliczył udany debiut i był blisko strzelenia gola, ale na to przyjdzie jeszcze pewnie czas. Kapitalnie zagrał dziś za to Raheem Sterling, któremu chyba najbardziej przysłużyło się odejście Urugwajczyka. Odpowiedzialność rozdzielona jest teraz na więcej armat, a na głównego solistę w tej orkiestrze wyrasta właśnie młodziutki Anglik. Raheem strzelił pierwszą bramkę meczu, wykorzystując perfekcyjne podanie Jordana Hendersona. To, w jaki sposób rozwinęła się ta dwójka, to wielka zasługa Brendana Rodgersa.

Na Anfield następuje pewna pokoleniowa wymiana zadań na boisku. Rolę Gerrarda coraz częściej przejmuje właśnie Henderson, a “Stevie G” dyryguje wszystkim z tyłu, w stylu Andrei Pirlo (przepraszamy Jacka Colbacka, ale to jednak nie on zostanie następcą brodatego Andrei). Kapitan “The Reds” dzięki taktyce trenera i zmianie pozycji przedłuży swoją i tak bogatą karierę, a jako cofnięty rozgrywający może bazować przede wszystkim na technice i doświadczeniu. To idealne rozwiązanie dla Gerrarda – od biegania są inni, młodsi. Tacy właśnie jak Raheem Sterling, prawdziwa gwiazdka w konstelacji Rodgersa. Anglik wnosi coś ekstra, łamie schematy i potrafi zrobić różnicę.

Szybko biega także Alberto Moreno, którego gol skradł dzisiaj serca chyba wszystkich kibiców z czerwonej części Merseyside. Młody Hiszpan popędził lewą flanką niczym bolid Formuły 1 kierowany przez jego rodaka Fernando Alonso, strzelając bramkę, która doprowadziła do euforii Brendana Rodgersa. Klocki irlandzkiego szkoleniowca układają się coraz lepiej, chociaż przed sezonem wydawało się, że ta konstrukcja może się jednak zawalić. Kluczową kwestią będzie podejście piłkarzy i ich zgranie. Suareza nie da się zastąpić i wiedzą to wszyscy. Chodzi o to, by nie starać się go zastąpić – jego rolę muszą przejąć wszyscy, wziąć na swoje barki większą odpowiedzialność. Dzisiaj było widać, że piłkarze Liverpoolu to robią i są w stanie grać pięknie bez snajpera z Urugwaju.

Reklama

“Balo” nie będzie drugim “El Pistolero”, ale nie musi nim być. Jeśli Moreno, Henderson, Balotelli i spółka dadzą z siebie maksa, nikt nie będzie pamiętał już o Luisie Suarezie i jego dylematach w rytmie hitu The Clash “Should I Stay or Should I Go?”. Dzisiaj wszystko zagrało jak w zegarku i gdyby Sterling zachował więcej zimnej krwi, mogłoby być 4:0. Ciężka noc przed Mauricio Pochettino. Tottenham wystrzelił w sezon jak z procy, ale dzisiaj przyszedł pierwszy zimny prysznic. Jeśli chodzi o gospodarzy, to dzisiaj najbardziej podobała nam się… muzyka, jaka towarzyszy piłkarzom wychodzącym na murawę White Hart Lane. To motyw z “Gwiezdnych Wojen” autorstwa Johna Williamsa, o wymownym tytule “Duel Of The Fates”. Dzisiaj Moc i bogini Fortuna stały zdecydowanie po stronie Liverpoolu.

Po emocjach na White Hart Lane przenieśliśmy się na King Power Stadium, gdzie Leicester City podejmował zmęczony walką o Ligę Mistrzów Arsenal. Drużyna Wengera przystąpiła do meczu dodatkowo osłabiona, ponieważ zabrakło kontuzjowanego Oliviera Giroud. Francuz nie zagra najprawdopodobniej aż do końca roku, jedynym sensownym wyborem w ataku wydawał się zatem Yaya Sanogo. Alexis Sanchez – mimo strzelonej dziś bramki – nie jest typową “dziewiątką”, dlatego młody Yaya musi póki co grać czy Wenger tego chce, czy nie. Gołym okiem widać było dziś jednak, że “Kanonierom” brakuje klasowego napastnika. Sanogo ma duży potencjał, ale to dopiero materiał na porządnego napadziora. Jeśli monsieur Wenger chce liczyć się w wyścigu po mistrzostwo, jego zespół musi szybko kupić snajpera z prawdziwego zdarzenia jeszcze przed zamknięciem okna transferowego.

Mecz zakończył się remisem 1:1 i musimy powiedzieć, że był to remis jak najbardziej zasłużony. Arsenal częściej strzelał i oczywiście dłużej utrzymywał się przy piłce, ale “Lisy” także atakowały i wyglądało to dość dobrze. Doskonale w sezon wszedł nowy nabytek Leicester, Leonardo Ulloa. Argentyńczyk pokonał dzisiaj Szczęsnego (Polak otrzymał niezłą notę 7.2 według portalu WhoScored.com), a w sumie w trzech pierwszych kolejkach strzelił już dwie bramki. Podobała nam się determinacja Pearsona – jego zespół przy stanie 1:1 grał odważnie, nie murował na siłę. “Lisy” w pewnym momencie grały nawet trójką napastników, którą tworzyli Ulloa, Nugent i wprowadzony z ławki Vardy.

Kolejny mecz Premier League na ławce przesiedział za to Marcin Wasilewski, dlatego zapomnijmy na razie o “Liczniku Warzychy”. Ten jeszcze będzie tykał trochę, bo nie zanosi się na to, żeby “Wasyl” miał otrzymać szansę w lidze. Dobrze gra podstawowa dwójka stoperów Liam Moore – Wes Morgan, a Marcin niedługo będzie… piąty do gry. Przed Polakiem wyżej w hierarchii będzie na pewno kontuzjowany póki co Matthew Upson, a nawet prawy obrońca Ritchie de Laet. Dlaczego? Nigel Pearson przeniesie Belga najprawdopodobniej na środek obrony, ponieważ “Lisy” kupiły właśnie Danny’ego Simpsona, który powinien mieć pewny plac. Time to say goodbye “Wasyl”.

Reklama

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
3
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
15
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Anglia

Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Patryk Stec
4
Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...