Reklama

Póki co to trubadurzy, a nie Beatlesi. A w tle pakujący walizki Boruc…

redakcja

Autor:redakcja

17 sierpnia 2014, 21:36 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie było na całym świecie choćby jednego kibica Liverpoolu, który nie drżałby przed nowym sezonem. Sprzedano Luisa Suareza, a wszyscy zadawali sobie to samo pytanie – czy życie bez urugwajskiego goleadora jest w ogóle możliwe? “El Pistolero” w zeszłej kampanii wzniósł się na poziom dostępny jedynie dla Messiego i CR7, a fanom z Anfield przypomniały się złote lata spod znaku “Króla” Kenny’ego Dalglisha oraz genialnego bombardiera Iana Rusha..

Póki co to trubadurzy, a nie Beatlesi. A w tle pakujący walizki Boruc…

Brendan Rodgers próbował podnieść morale zespołu twierdząc, że “Liverpool to nie tylko Luis”, ale czy miał rację? Zastąpić Suareza jest misją niewykonalną, chyba że odpowiedzialność zostanie rozłożona na większą ilość zawodników. Takim tokiem myślenia poszedł też Rodgers – sprzedano Elvisa, a kupiono Beatlesów. Czy się udało?

To pierwszy mecz sezonu, ale jeśli musielibyśmy odpowiedzieć na to pytanie w tym momencie, to nie. Oczywiście nie wszyscy Beatlesi dzisiaj zagrali, ale to żadne tłumaczenie. Słabiutki Liverpool wygrał z Southampton 2:1, a gole dla “The Reds” zdobyli Sterling i Sturridge. Dla “Świętych” trafił Clyne, ale na dobrą sprawę mecz powinien zakończyć się remisem. Pod koniec meczu Pelle trafił w poprzeczkę, a Long zmarnował doskonałą okazję na dobitkę. W wyjściowym składzie drużyny z Anfield pojawił się Dejan Lovren, a Rickie Lambert zaczął mecz na ławce. Zabrakło za to Lazara Markovicia i Adama Lallany, którzy jeszcze muszą poczekać na oficjalny debiut w nowym klubie. Liverpool mimo wygranej rozczarował – miał być koncert, a wyszło brzdękanie do kotleta. Nie było tej pięknej gry, jaka cieszyła oczy fanów w zeszłym sezonie.

Oglądaliśmy dzisiaj pojedynek dwóch drużyn, z których jednak została zdziesiątkowana odejściem trenera oraz kluczowych piłkarzy, a druga osierocona sprzedażą zawodnika, który to wszystko trzymał w kupie. Na początku zeszłego sezonu Liverpool także musiał sobie radzić bez zawieszonego “El Pistolero”, ale jak słusznie zauważyli komentatorzy inaczej się gra wiedząc, że najlepszy snajper wkrótce wróci. Dzisiaj zabrakło energii, nie było tej ofensywnej pasji i fantazji Suareza. Liverpool ostatecznie wygrał, ale z taką grą ciężko będzie myśleć o pogoni za tytułem. A Southampton?

Pogłoski o śmierci drużyny Ronalda Koemana okazały się absolutnie przesadzone i umieszczanie ich w gronie potencjalnych spadkowiczów jest zwykłą głupotą. “Święci” powinni spokojnie utrzymać się w lidze, chociaż nie będą pewnie grać tak atrakcyjnie, jak w ubiegłej kampanii. Widać jednak kilka światełek w tym tunelu, a tym najjaśniejszym może okazać się James Ward-Prowse. W stosunku do pomocnika Southampton oczekiwania będą coraz większe, ale chłopak wygląda na gotowego. Pytanie tylko, czy nie sprzedadzą go jak swoje inne gwiazdki… Dobrze w Premier League powinni zaaklimatyzować się także Tadić i Pelle – z tej dwójki będzie wielki pożytek.

Reklama

Początek sezonu to zawsze wróżenie z fusów. Można zaobserwować pewne znaki, ale z odważnymi wnioskami należy zaczekać. Odnośnie Liverpoolu to wiemy na tę chwilę na pewno to, że życie bez Suareza jest możliwe, ale będzie niezwykle ciężkie. Jeśli “The Reds” chcą walczyć o tytuł, większa ilość piłkarzy musi wziąć na siebie odpowiedzialność, gdyż nie zawsze uda się wymęczyć 2:1. Odejście Suareza może za to pomóc Sterlingowi – więcej na murawie będzie zależeć właśnie od niego, a może i doczekamy się nowej wersji duetu “SAS” – Sturridge & Sterling.

Co do “Świętych”: perspektywa spadku z ligi wydaje się odległa, ale cała reszta to jedna wielka niewiadoma. Wciąż mogą odejść niektórzy zawodnicy, ale dzisiaj mimo porażki zawodnicy Southampton zaprezentowali się bardzo dobrze. Ba, można się pokusić nawet o stwierdzenie, że Southampton nie był wcale gorszy od chłopców Rodgersa i przy odrobinie szczęścia spotkanie mogło zakończyć się remisem. Szkoda tylko, że w układance Koemana zabrakło miejsca dla naszego Artura Boruca, który dzisiaj nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych.

Czyżby pakował walizki? Trochę tego – przyznajemy – nie spodziewaliśmy się…

Najnowsze

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

0 komentarzy

Loading...