Lewandowski! Lewandowski! Lewandooooowski!!! Będziemy z wami szczerzy – mieliśmy w ostatnim czasie tego wszystkiego dość. Robert buduje dom na Mazurach, Robert pojechał na wakacje, Robert został „jeziorowym piratem”, Robert szaleje na skuterze wodnym, Robert ćwiczy razem z Anią, Robert znów ćwiczy razem z Anią… Chcieliśmy zadać publicznie pytanie, kiedy to szaleństwo w końcu się skończy, ale widząc tytuły „Lewy dziś debiutuje w Bayernie”, uznaliśmy, że nie ma to sensu. To był debiut w meczu sparingowym, a przecież przed nami jeszcze debiut w lidze, Pucharze Niemiec, Champions League, no i pierwszy raz przeciwko Borussii.
Dlaczego o tym piszemy? Ano dlatego, że teraz jest faktycznie dobry powód, aby zatrzymać się przy Lewym. Jeśli mamy się podniecać Polakiem w Bayernie, to nie dlatego, że debiutuje z Duisburgiem. Ale dlatego, że zalicza świetne wejście do nowego zespołu. I strzela piękne gole.
Od kilku dni Lewandowski jest wszędzie. Hamann pisze na Twitterze, że to najlepszy napastnik na ziemi. Guardioli odbiera mowę i publicznie gratuluje szefom tego transferu. Stwierdza też, że to świetny i kompletny piłkarz. Ribery zapewnia, że wspólnie zanotują znakomity sezon. Niemiecki Bild zapomina o duecie „Robbery” (w internetowych słownikach przeczytacie tłumaczenie: świetna, błyskotliwa współpraca między Riberym a Robbenem), tworząc duet „Lewery”. Nazywa ich nowym Traum-Duo. Serwis goal.com idzie w drugą stronę: „Riberowski”.
Że trochę to przesadzone? Że na wyrost i za szybko? No cóż… – Dobrze rozumiemy się od pierwszego dnia zajęć. Ale może być jeszcze lepiej – gazeta cytuje Polaka. Zresztą, coraz częściej się przypomina, ze zaraz po niedawnym finale Pucharu Niemiec jako pierwszy do Lewandowskiego podszedł Ribery, by zamienić z nim kilka słów. Może tak właśnie miało się to rozwinąć.
– Oni nie mają prawo pozostawać bez opieki nawet na moment – dodaje Klaus Allofs, menedżer Wolfsburga.
Trzy mecze, cztery gole. I to jakie gole! Do tego już pierwsze trofeum, choć to stwierdzenie nieco na wyrost, bo mowa jedynie o Telekom Cup… Trudno jednak o lepszy początek. Trudno o mocniejsze napompowanie balonika. Trudno też o większe przestraszenie rywali. – Lewandowski dobrze czuje się też w czerwonym. To nie jest dobra wiadomość dla reszty ligi – napisał „SZ”, wystawiając Polakowi laurkę.
A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że Lewy przyznaje, że to nie jest jeszcze topowa forma. Ciekawe, co napiszą Niemcy, jak już ta forma nadejdzie.