Reklama

Wystartowali z urokiem i klimatem. Miało boleć, a nie bolało

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

18 lipca 2014, 20:55 • 2 min czytania 0 komentarzy

Obawialiśmy się tego powrotu do rzeczywistości, tego starcia z piłką ligową zaraz po mundialu, ale póki co: miękkie lądowanie. Skok ze spadochronem i finisz na wygodnym materacu. Nie taka straszna to ekstraklasa, jak ją malują, a przynajmniej w meczu otwarcia. Miało boleć, a nie bolało…

Wystartowali z urokiem i klimatem. Miało boleć, a nie bolało

Strasznie byliśmy dziś na „nie”, z dużym dystansem sięgaliśmy po pilota, celowo odpalając dopiero równo z gwizdkiem. A tu od początku spory ruch: gonią w jedną stronę, gonią w drugą. Już w pierwszej minucie słyszymy soczyste „wyyyyjazd”. Za chwilę sędzia wyjmuje takie magiczne cudo, którym maluje linie na murawie, zwane przez wielu szprajem, a ludzie biją brawa i krzyczą. Zresztą, dziś w Bielsku było z 3 tysiące ludzi i momentami wyglądało to tak, jakby piłkarzom zamontowano mikrofony.

Ale narzekać nie będziemy. Miało to swój urok i miało swój klimat. Zasada numer 1: zapomnieć jak najszybciej o mundialu. Zasada numer 2: szukać pozytywów.

Dziś z tego, co obejrzeliśmy, nawet zbytnio szukać nie trzeba. Imponujący centrostrzał oddał w ostatniej minucie meczu Frączczak, parę chwil wcześniej wyrównał Dąbrowski. Zajac przez 87 minut bronił znakomicie, aż zawalił w dwóch sytuacjach i zamiast trzech punktów to Podbeskidzie ma zero. No, generalnie fura emocji. Z szybkim jak wiatr Malinowskim (kapitalna akcja, gdy wrzucił do Sokołowskiego), z podbiegającym dziwnie Iwańskim (niezła asysta przy trafieniu Koniecznego). Z dobrym passem Murawskiego, słupkiem Frączczaka i chwilami katastrofalnie ogrywanym Matrasem.

Było na co patrzeć, ale głównie przez wzgląd na to, że obie drużyny zostawiały dużo wolnego miejsca. I dobrze, bo gdyby już na dzień dobry zaserwowano nam danie ciężkostrawne i widowisko toporne, to… Ugryziemy się w język. Wystarczy, że najadliśmy się wstydu przez Legię i Lecha.

Reklama

Pogoń bez Akahoshiego i Robaka, a z Matrasem – naprawdę dziś słabym – dała radę. Bardzo dobrze wyglądał Frączczak, sporo wnosił Murawski, mógł podobać się Kun, a po raz pierwszy w Ekstraklasie trafił Zwoliński. Szczecinianie stworzyli sobie całkiem sporo sytuacji i widać, że zostało sporo wypracowanych schematów. W drugą stronę wciąż jednak jest problem, bo taki Lewandowski fajnie gra do przodu, ale skoro jest obrońcą, to mógłby też czasem bronić. I to by się Pogoni przydało, bo Podbeskidzie trafiło dwa razy, a mogło trafić z trzy albo cztery.

Jedni i drudzy nie powinni mieć do siebie pretensji. Zrobili – tak nam się wydaje – tyle, ile mogli. Na pewno cieszy, że nikt dziś nie szukał alibi i nie pieprzył o braku świeżości.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...