Boniek przegrał. Chciał zdecydowanej władzy, zderzył się z tak zwaną demokracją. Oddolną. Demokracją, która nigdy nie odda nawet rąbka spódnicy. Ja od zawsze jestem, byłem, i będę, wrogiem demokracji. Jestem za oddawaniem władzy jednostkom, które podejrzewamy o zdolność przewodzenia. Jak ta Rada Regencyjna oddająca władzę Piłsudskiemu, w 1918 roku, w zasadzie więźniowi kryminalnemu… Podejrzani o zdolność przewodzenia, zatem lepsi od nas, taka winna być istota demokracji, na wzór – starożytny. Na przykład nikt nie wie, że demokracja nigdy nie była rządami ludzi równych. W takiej Grecji, prawo głosu, prawo bycia obywatelem, miał może co dziesiąty człowiek.
W rzeczpospolitej szlacheckiej, podobnie, zanim się to nie ochwaciło, do szlachty, która ruszała w pole – ale nie do bitwy, tylko do orania. Tylko teraz się ubzdurało masom, że wiedzą lepiej. Są równi. Tak.
Lepiej wiedzą jak się razem utopić.
Ł»al mi Bońka, choć nigdy nie był to mój kolega. Ale już widać, że wiele nie zdziała.
*
Ja mam zresztą do niego żal, że nie podejmuje akcji ratujących piłkę, historię, ważniejszych niż jakiś tam mundial, na którym i tak odpadniemy w grupie. Na przykład chodzi mi po głowie ta Polonia. Z Ekstraklasy do siódmej ligi, klub z serca Polski, geograficznie i biologicznie…
Na przykład przeszkadzałoby komuś rzucenie hasła – polskie Clairefontaine. To taki ośrodek pod Paryżem, gdzie mają pracę i szkolenia bezrobotni trenerzy (w Polsce ponad 500 z najwyższymi kwalifikacjami), i najlepsi bezrobotni piłkarze.
Co by szkodziło, by grali w Ekstraklasie? Podnosili poziom krajowej piłki?
Te parę złotych? Sorry, każdy klub z pięciu największych lig Europy, każdy, ma długi przynajmniej sto razy większe. Tylko nie wobec ludzi, a wobec banków, więc pośrednio też wobec ludzi, większej nawet grupy. Tylko w białych rękawiczkach…
Trudno się dziwić, że ktoś pilnuje własnego biurka w Pcimiu, jak ktoś te biurka mu zabiera…
Niektóre rzeczy lepiej widać w Pcimiu, niż z Rzymu.
Ale co do demokracji – idiotyczny wynalazek.
*
Ślub Lewego, fajny, dziewczyna mega, ale – nawet Robocop nie zna jednej prawdy – z kim innym się żenisz, a zupełnie z kim innym rozwodzisz. Mnie spodobało się, że na świadka wybrał Sławka Peszko. A na druha Gancarczyka.
Obu znam, normalni, potrafią jak okazja herbatkę wypić. To też taki sygnał, że i Lewandowski to zwyczajny chłopak, jak kiedyś mawiano taki do tańca i do różańca.
Trochę tym bardziej żal, że na ślubie gra Peszko, a nie w kadrze. Przez jednego taksówkarza i drugiego (wpiszcie sobie, początek na “ch”).
Nie zapomnę jak z Niemcami do przerwy, na maksymalnym gazie, zrobił trzy setki.
A potem wszedł do baru, a barman pyta: – Panie Sławku? No to jeszcze trzy setki?
Z tego ślubu są filmiki na Yt. I ja cały czas się zastanawiam – kolejny ochroniarz z Kościoła wychodzi, czy to Kowal?
*
Neymar. I koniec.
*
A u nas transfery jak pogrzeb u Cyganów. Gra harmonia, skrzypce, ale pogrzeb.
Jak kupujemy z Estonii, zaczniemy grać jak Estonia.
Ja mam pomysł, by zamiast ograniczać pensje w klubach do 5 tysięcy brutto (to jakieś trzy tysiące, mniej niż tysiąc euro, żenada), to lepiej od razu umówić się, że mamy tylko kontrakty amatorskie. To znaczy ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków, suchy prowiant, podwózka, pomoc szkolna, dla najzdolniejszych obuwie. Pranie w domu u mamy.
To może zachęci młodych, by pilniej łazili do szkoły. Bo na piłce nie zarobią. Patrz – Neymar.
Inna dyscyplina. Dla nielicznych trzech.
*
O transferze Lewandowskiego będzie nieraz. Otóż, ja bardzo kibicuję jemu i Kucharzowi, żeby Niemców sprowadzili do parteru.
Jacyś ludzie w gazetach, czy to dziennikarze, czy jakiś szef związku agentów, mówią coś w tym rodzaju, ze ci Polacy to debile.
Ha, mieć 30 milionów na stole i karty w ręku, no to raczej nie jest się debilem. Raczej kimś, kogo Niemcy nie widzieli od dawna. No to niech się uczą. Możemy mieć takie same prawa jak Turcy i Albańczycy. A jak wam coś nie pasuje, kameraden – kiedyś to już napisał oficjalnie prezydent Warszawy Lech Kaczyński: – Oddajcie 600 miliardów dolarów, w złocie. Za zniszczoną stolicę. A potem porozmawiamy…
Ja nie budzę demonów wojny i nie mieszam ich ze sportem. Tylko mówię, że to nie my jesteśmy złem wcielonym.
*
Ładnie to ujął mój ukochany niemiecki piłkarz, Mario Basler. Ukochany, bo walił gole z połówki, kiwał, raz miał pecha, bo go zdjął trener w końcówce Ligi Mistrzów, gdzie walnął gola, Bayern stracił w doliczonym czasie dwa, i stworzył legendę Man United. Który był wtedy na łopatkach.
Basler powiedział, że akcjonariusze Dortmundu (a jest ich kilkadziesiąt tysięcy), wolą mieć 30 mln euro za Roberta, niż zero za pół roku, i chrzanienie prezydenta Watzke.
Mario kiedyś jechał na zagraniczny kontrakt i taki zrobili dla niego słowniczek obcojęzyczny:
– czerwone, pliz
– dwie paczki marlboro!
– cztery piwa!
Dziś już nie ma takich kozaków. Dziś mamy system 1-4-2-3-1.
*
Legia kupuje Hiszpanów, Portugalczyków… Błędy, jak wiadomo, popełnia się seriami.
Są takie żarty, że dawniej do klubu (nie napiszę jakiego) wchodził do nowego prezesa dyrektor sportowy i mówił – no to co, jak zawsze 40 procent?
Nie uwierzyłbym, ale prezes z samej czołówki mówił mi ostatnio tak – wchodzi do mnie legenda i mówi: – To jeszcze kontrakt na dwa lata, a połowa prezes dla ciebie…
To lepiej naprawdę zrobić zakaz kontraktów, a dopłaty tylko dla polskich dzieciaków. I tylko na szkołę i obuwie. Bo inaczej będzie w piłce jak w tym filmiku o Polsce roku 2020, narratorem jest bezzębny facet w szczerym polu:
– “No i było tak, że kradli, kradli, aż zabrakło”
*
Z zabawnych wiadomości – Sławek w każdym garniturze wygląda tak, jakby ściągnął go ze starszego brata.
*
Jechałem pociągiem przez Katowice, ładnie wymalowane barwami GKS. No, ale w Brynowie boisko przy torach zarośnięte trawą do połowy słupków!
Przypomniało mi się boisko Varsovii, na którym wychował się Robcio Bobek Lewandowski.
Tam z autu byłem w stanie rzucić piłkę na drugi aut. Ł»eby nie dotykała ziemi.
I my chcemy wygrać z Ukrainą i Anglia na wyjazdach?
Temperaturę zmierzyć!
*
Jan Urban powiedział, że potrzebuje bocznego obrońcy, środkowego, kreatywnego pomocnika, bocznego, no i środkowego napastnika.
Jasiu, wy naprawdę macie jakąś Akademię? Może to jest jednak Przedszkole?
*
Moja największa złość na ostatni zjazd PZPN – piwo, małe, w hotelowym barku, 17 zeta.
Pewnie dlatego siedziałem sam, i patrzyłem, jak delegaci umykają. Biedota nie z własnej winy.
Na Wimbledonie, słynne truskawki w śmietanie, kosztują w przeliczeniu 13 zeta.
Tak nas się roluje, na chama.
A kelnerka, zadowolona że wziąłem dwa browce i dałem napiwek, mówi, że płaci za synka w szkółce Barcelony Warszawa – achtung – 230 zeta miesięcznie!
To się skończyć musi jakimś buntem.
*
A propos – Brazylia strajkuje i się buntuje, bo podrożały bilety na komunikację. Tak sobie przypominam, że pierwszy kontrakt jaki podpisał Ronaldo (ten grubas, mistrz świata i król strzelców) opiewał na… darmowy bilet na autobus w Belo Horizonte. Podobnie Wojtek Szczęsny w Londynie.
Nas czeka to samo, dokładnie. Jeżeli jeszcze autobusy będą jeździć, co wcale takie pewne nie jest. Deszcz pada przecież.
*
Ponieważ kiedyś przedstawiłem się jako Independiente, czyli Niezależny, oto smutna historia mojego klubu by Maciej Chorążyk, kierownik kadry Polski do lat 15 i znawca latynoamerykańskiej piłki w sto razy większym stopniu, niż słynny zmieniacz poglądów Wołek (kiedyś opiszę, do czego był mu potrzebny w Piłce Nożnej centymetr). Ale teraz Chorążyk, dzięki, o niezależności:
“Sam Bóg w tym maczał palce?

Independiente (“Los Diablos Rojos”) po 108 latach spadło do drugiej ligi. Stało się to po porażce z San Lorenzo (ulubiony klub papieża) 0-1 (Gola na wagę spadku strzelił w 57 minucie… ANGEL Correa). Mimo że drużyna zajmuje 12 miejsce w lidze (na 20) to opuszcza elitę. W Argentynie o spadku decyduje średnia punktów zdobytych w ostatnich… trzech sezonach. Jak pokręcone są te zasady dowodzi sytuacja przed niedzielną ostatnią kolejką. Współczynnik walczącego o utrzymanie Argentinos Juniors wynosi aktualnie 1,212. Wyprzedzający ich San Martin ma współczynnik 1,213. Różnica wynosi tylko 0,001 punktu…
Od tej chwili jedyną drużyną jaka jeszcze nigdy nie zaznała goryczy spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej jest Boca Juniors. Nie mają oni jednak powodów do dumy. Znajdują się bowiem na ostatniej pozycji w Torneo Final 2013 i mają “szansę” raz pierwszy w dziejach zakończą ligę na ostatnim miejscu. Ale nie spadną. Bo liczy się współczynnik z trzech lat”.
*
Z ostatnich trzech lat ja współczynnik mam taki, jak w filmie “Trup w każdej szafie”. To znaczy powinienem już nie żyć.
*
I finito! Na koncercie Paula McCartneya mniej ludzi niż na Legii, z lewym Śląskiem. Znaczy się – Warszawa walczy!
Â