Marsz Niepodległości. Muszę napisać słów kilka. Rzecznik policji żałuje, ze nie można było zatrzymywać kibiców (powiedział – pseudokibiców) na rogatkach, na stacjach benzynowych, gdzie się zmawiali w “grupki”. No, kurde, ten człowiek nie wie, że wolno się z każdym umawiać gdzie się komu podoba, zakładać dowolny szalik (zdaje się tylko znaki nazistowskie są zakazane przez prawo) i demonstrować poglądy, nawet miłość do kurczaków. Nie dawajcie sobie wmawiać, że chodzenie po ulicy jest czymś zakazanym, za co należy się gaz pieprzowy i gumowa (na razie) kulka. To są prawa ludzi wolnych. Koniec.
*
Ja na demonstracje nie chodzę, obawiam się, że ktoś mógłby mnie sprowokować, zresztą nachodziłem się gdy było trudniej, w stanie wojennym, a kulki nie były wtedy gumowe tylko stalowe. Ale na mieście spotykałem kibiców wielu drużyn, nawet rozpadającego się Hetmana Zamość, którzy mówili co ich sprowadza. Patriotyzm. I niezgoda na to co widzą, jak żyją, jak są traktowani.
Ucieszyłem się, że mamy kolejne, inteligentne pokolenie.
*
Jeden gostek z Lubina powiedział mi, że ich klub jest wyjątkowy, bo…przeprosił za zachowanie swoich ochroniarzy! Którzy tak psikali gazem, że zamiast ich młyna, zagazowałâ€¦ pikników z dziećmi. No, to wiemy czemu przeprosił – jest hołota, którą można pałować i strzelać do niej, i dyrektorzy, których ruszyć nie wolno, i których trzeba przeprosić…
A propos tych dyrektorów z Lubina – niedawno roczne nagrody racjonalizatorskie dla kadry pod nimi podpisanej były wyższe, niż nagrody Nobla z ekonomii. Tak po przeliczeniu bańka papieru.
A ten mój kolo, górnik, dostaje na rękę 2100.
*
Musi być coś o piłce, jednak. W co gra Legia? Chyba w buka.
*
I powinno być coś o Bońku. No więc zaskoczył mnie ogromnie Mateusz Borek, pisząc w miesięczniku “Sportowe wywiady”, że to najwybitniejszy piłkarz w dziejach polskiej piłki. Jak każda taka opinia – jest dyskusyjna, dla mnie Deyna, nawet Lato byli więksi, a już na pewno bardziej utytułowani, natomiast dla Kazia Górskiego – to ciekawe – najwybitniejszy był Lubański! Kazio był zachwycony całością, kompletnością. Techniką, siłą, szybkością, kulturą, intuicją, zgraniem, inteligencją, koleżeństwem przede wszystkim. W czasach gdy Legia z Górnikiem biły się niemal na noże, Lubański był świadkiem na ślubie Deyny.
Przyjmijmy, że Boniek był najwybitniejszy dla swojej generacji i ja to szanuję, taki wspólny pierwszy krok w chmurach…
*
A ten miesięcznik “Sportowe wywiady” dość interesujący, fajnie się czytało rozmowy z Szaranowiczem i Bogdanem Basałajem. Piszę “rozmowy”, bo jak powiedziałem naczelnemu – wywiady to robiła Oriana Fallaci, a wy wszyscy robicie tylko rozmówki.
Dobry wywiad zdarza się raz na kilka lat. Ja kiedyś taki zrobiłem z Iwanem. Albo kolega, nie pamiętam który, z Borisem Peskoviciem o sprzedanych meczach Świtu ze Szczakowianką. Był tak mocny do bólu, że pierwszy raz w dziejach “Przeglądu Sportowego” poszedł na pierwszą stronę! No jakieś parę tygodni później idę na wywiad do prezydenta Kwaśniewskiego do Pałacu, i on narzeka – zawsze zaczynałem dzień od lektury waszej gazety, a tu nagle czytam, na pierwszej stronie, że ktoś chce kogoś WYPIERDOLIĆ W POWIETRZE! No jak tak można, tak się nie godzi!
Odparłem – tylko tak ludzie poznają rzeczywistość, język, kulturę czy raczej jej brak. A jak pan nie chce, to niech pan nie czyta. Gazety nie są dla prezydentów. Zresztą był kiedyś eksperyment, dla Rockefellera robiono gazetę z samymi dobrymi wiadomościami, żeby go nie denerwować. Ale i tak umarł.
*
Tydzień temu dałem zagadkę – czy TVN wyemituje moją wypowiedź, że pensja Lato, 50 tysi to mały pikuś przy rocznej nagrodzie dla prezesa TVN, 7 milionów… No i wczoraj leci program “Uwaga!”, i oczywiście z moich dwudziestu inteligentnych wypowiedzi na temat kolegi Łysego nie znalazła się żadna (mimo zapewnień, że chodzi o wszechstronny portret). Były natomiast jakieś przyłapania staruszków z PZPN na zająknięciach, donos jednego dziennikarza, no i ohydny w sumie Kazio Greń cytujący coś w rodzaju – Lato, szmato… Ale – tylko ja chyba bronię bitych, a lutuję zwycięzców i to wam polecam, a nie znęcanie się. To zdaje się było widoczne we wczorajszych Marszach, słowo odmieniane na tysiąc sposobów – honor.
No więc ludzie manipulujący opiniami, moim zdaniem, honoru nie mają. Ten nazywał się Tomek Lipko.
Aha, i padło wezwanie jakiegoś nauczyciela wf z Mielca, ze szkoła sportowa nie powinna nosić imienia Laty, bo nie pomaga finansowo.
Chłopaczku, ty będziesz kiedyś się jeszcze chwalił, że widziałeś Latę z bliska. Tak jak ja się chwale, ze kiedyś z nim pokopałem. I też się z niego śmiałem – aż przyjechała do Wawy Stal Mielec i puknęła Legię trójką do zera!
Zadzwoniłem do Łysego, i on mówi – nie przejmuj się, nie tylko ciebie w ciula zrobili. Ode mnie z Mielca wypowiedziało się kilka osób. Nie pokazali żadnej.
No więc jest dziennikarstwo i dziennikarstwo. Jedni dają rzeczy niepopularne, inni wykonują zlecenia.
*
Nie tylko się stresuję, byłem w weekend na takim spóźnionym Halloween u jakichś zamożnych ludzi, gigantyczny park, pałac, a w sali balowej siedzi… Andrzej Pawelec. Przebrany przepięknie, za muszkietera, kapelusz z piórami, surdut wyszywany złotem i srebrem (podeślę przy okazji fotkę), no więc posiedzieliśmy przy napojach, nasze gusta się nie zmieniają od czasów, gdy Andrzej wprowadził polski klub po raz ostatni do Ligi Mistrzów. Jest o piłce i Smudzie (zgadza się w stu procentach z Tomaszewskim, jeśli wiecie o co chodzi, nawet się śmiał jak go zwolnił po awansie – za poziom gry!). Teraz produkuje żydowską śliwowicę, zatem koszerną, żyje spokojnie, ale… chodzi wciąż na mecze. No i mówi – znowu nas sędzia wykręcił! Borski z Lechem! Przecież nasz bramkarz został kopnięty w głowę!
Miał rację. Ale Andrzeju, pero, pero, bilans musi wyjść na zero.
Aha, i powiedział, jako producent alkoholi, ciekawą rzecz. Ł»e im wódka droższa, tym się w Polsce lepiej sprzedaje!
Następnego dnia sprawdziłem. Fakt. Najmodniejsza jest teraz Bieługa, 200 złotych za 0,7.
*
Na Wszystkich Świętych chodziłem po Powązkach i zajrzałem na grób Jasia Atlasa, bardzo wielu z was go czytało, ja się uczyłem, życia (bo pisać umiałem), ale zasmuciło mnie, że ma tylko małą blaszaną tabliczkę. I postanowiłem zrobić zrzutkę wśród przyjaciół na płytę marmurową, godną. Ciekawe czy będą tak samo hojni jak na stypie, którą zrobiłem “Pod Kogutem” i zbierałem do kapelusza co łaska. Połowa udawała że zapomniała portfela, ale żreć i chlać nie zapomniała. No więc postaram się to wykonać. A co do Janka – zawsze powtarzam tekst, jaki strzelił w Katowicach, gdzie zresztą się urodził. Mianowicie po jakimś meczu śpimy w hotelu i rano dzwonię po kelnera, żeby przyniósł piwo. No i dzwoni, wózek, sześć butelek, zimny żywczyk… A Jasiu zaczyna wszystko chować do torby!
– Co ty robisz? Po co to chowasz?
– Bo wiesz co? Bo my Ł»ydzi musimy być zawsze spakowani.
*
Dobra, jak jakiś debil pomyśli że za mało o piłce, no to Zawisza wygrał z Flotą, Craxa przegrała, Legia z Górnikiem także, nieźle zaprezentował się w końcówce Man United, Szczęsny wraca do zdrowia, w środę gramy z Urugwajem, Fornalik jest nadal selekcjonerem i szykuje ciekawe rozwiązania taktyczne na mecz z Anglią, który odbędzie się za rok na Wembley, Barcelona jest liderem ekstraklasy, kiedy to piszę jest poniedziałek i mamy złotą polską jesień, Donald Tusk odwiedził polskich żołnierzy w Kosowie, a zbiory jabłek w przyszłym roku zapowiadają się rekordowo, gorzej z żytem i pszenicą, a także z burakami, za to cena paliwa spadnie o trzy grosze na litrze.
Wiecie czemu wiadomości są tak prymitywne?
Bo odbiorcy są prymitywni.
*
Aha, debilizm tygodnia. Aleksy Kuziemski: “Czapki z głów przed Wachem”.
Ci bokserzy faktycznie przyjmują za dużo na głowę.
Â