Reklama

Czemu Zakrzewski nie zrobił kariery?

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2008, 01:04 • 2 min czytania 0 komentarzy

Rozczulił nas Zbigniew Zakrzewski, aktualnie napastnik Arki Gdynia. Otóż już wiemy, dlaczego nie został w lidze szwajcarskiej. Nie, wcale nie dlatego, że w Sionie zdobył tylko jednego gola. Takie wytłumaczenie mogłoby przyjść do głowy tylko laikom. Zakrzewski wrócił, ponieważ…
– Zatęskniłem za polską ekstraklasą, za klimatem naszej szatni. U nas na 25 graczy 18 jest Polaków. A tam w kadrze jest jeden Szwajcar. Tym samym brakuje atmosfery. Pięć minut po treningu nikogo nie ma już w klubie. Wszyscy są wciąż dla siebie obcy. Nie kumplują się, nie znają swoich rodzin. Nawet jak znasz język, czujesz się wyobcowany i osamotniony. Później na boisku to wychodzi, bo każdy gra pod siebie. Brakuje polskie specyfiki. Ł»artów, śmiechów w szatni. Tego, że komuś czasem zginą getry, albo buty są powiązane. To buduje więzi. Pewnie dla wielu ludzi to nie są istotne kwestie, ale dla mnie akurat bardzo ważne – stwierdził Zakrzewski w „PN”.

Czemu Zakrzewski nie zrobił kariery?

No rzeczywiście, dla wielu ludzi to, czy ktoś im schowa getry nie jest najważniejsze. I podejrzewamy, że gdyby zamiast jednej bramki, Zakrzewski strzelił osiem, to też by się tym niespecjalnie przejmował… Bo on tam jechał w piłkę grać czy śmiać się z dowcipów?

Swoją drogą, na różne rzeczy się już skarżyli polscy piłkarze, ale zazwyczaj wszystko kręciło się wokół tego, że nie lubił ich trener albo prezes. „Zaki” przebił wszystkich – bo getry nie zostały schowane… Tak, wiemy, bezczelnie uproszczamy jego wywód, ale trudno.

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Anglia

Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Bartosz Lodko
0
Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach
Fuksiarz

Wygraj bilety VIP na mecz Francja – Polska! Nowa promocja 'Kolekcjoner’

Jakub Sitkiewicz
0
Wygraj bilety VIP na mecz Francja – Polska! Nowa promocja 'Kolekcjoner’

Komentarze

0 komentarzy

Loading...