W polsatowskim studiu zaczęły się rozważania – czy Tomasz Jodłowiec, który dzisiaj sprokurował rzut karny w meczu Podbeskidzie – Polonia naprawdę powinien grać w obronie, czy jednak w pomocy? Bo w obronie to on popełnia błędy, zawala gole, zdarzają mu się wpadki? Może więc jednak rzucić go do pomocy, z powrotem?
Drodzy panowie – linia pomocy to nie śmietnik. Jak ktoś zawala gole grając w obronie to nie znaczy, że ma grać w pomocy. Jeśli zawala gole jako obrońca to nie znaczy, że jest pomocnikiem – to znaczy tylko tyle, że jest słabym obrońcą. Słabi obrońcy nie powinni być przesuwani „wyżej”, tylko powinni lądować na ławce rezerwowych. Pytanie dotyczące Jodłowca nie brzmi więc, gdzie on powinien grać, tylko czy w ogóle powinien grać. Przestańmy na siłę robić z niego klasowego piłkarza. Jak na razie to najczęściej jego klasę udowadniają dziennikarze, a nie on sam.
Nie ma sensu szukać pozycji dla tego zawodnika, bo od mieszania herbata nie robi się słodsza. W pomocy to on jest kompletnie nieprzydatny, bo nie umie rozgrywać i nie daje drużynie nic, jeśli chodzi o grę do przodu. Nie strzela goli, nie notuje asyst, nie przyspiesza akcji. Generalnie – hamulcowy.
Jak się nie nadaję do obrony – to znaczy, że się w ogóle nie nadaje. Koniec, kropka.