Reklama

Jakub Piotrowski. Dowód na to, że Pogoni też coś się udało

redakcja

Autor:redakcja

14 grudnia 2017, 21:13 • 3 min czytania 15 komentarzy

Miały być wizyty w zakładach pracy, a były wizyty wkurwionych kibiców pod szatnią. Miały być piękne panie w wykwintnych toaletach, a były co najwyżej piękne panie, którym trzeba zapłacić, by pokręciły tyłkiem w czasie wizyty w klubie dla dorosłych w wyjątkowo złym momencie. Miały być kąpiele w forsie a la Sknerus McKwacz, było przycinanie wypłat (a raczej groźby). Miał być trener na lata, a był niemalże tylko na lato. Miała być walka o czołowe lokaty i puchary, a była absolutnie żenująca seria i prawie cztery miesiące bez zwycięstwa w lidze. To Pogoń Szczecin jesienią sezonu 2017/18 w pigułce. Ale okazuje się, że nawet na takim nawozie może wyrosnąć coś przyzwoitego. Nie musielibyście przystawiać nam pistoletu do głowy, byśmy znaleźli jakiś pozytyw w obozie Portowców. Odpowiedź jest prosta – jest nim Jakub Piotrowski. 

Jakub Piotrowski. Dowód na to, że Pogoni też coś się udało

W ekstraklasie debiutował już w listopadzie 2015 za kadencji Czesława Michniewicza, ale na poważniejszą szansę 20-latek musiał chwilę poczekać. No i otrzaskać się na wypożyczeniu w pierwszej lidze – wiosnę poprzedniego sezonu spędził w Stomilu Olsztyn, gdzie grał niemal wszystko od deski do deski, a to musiało dać mu trochę pewności siebie. Czy spodziewaliśmy się po nim, że wypali? No nie do końca. Naturalnego zastępcę Mateusza Matrasa widzieliśmy w osobie wracającego z Niemiec Tomasza Hołoty, a o pozostałe dwa miejsca w środku pomocy też trzeba było walczyć z nie byle kim, bo z Drygasem, Murawskim, Kortem i Cincadze (okej, ten ostatni to byle kto). Jeszcze na początku sezonu Maciej Skorża zaproponował trzy konfiguracje w środku pomocy, ale w żadnej nie było przyszłego reprezentanta młodzieżówki. Jednak od początku sierpnia Piotowski nagle stał się podstawowym piłkarzem.

I choć drużyna grała w tym czasie beznadziejnie, on z reguły nie zaniżał poziomu ligi. Jasne, zdarzyły mu się mecze fatalne jak choćby ten z Górnikiem Zabrze, gdy pomagał przeciwnikowi jak mógł. Jasne, udało mu się również zaprezentować zagranie tak absurdalne, że pewnie powalczy o nagrodę publiczności w tym sezonie.

Jednak z czasem chłopak już nie tylko nie zaniżał poziomu, a wręcz go podnosił. W ostatnich meczach, w których Pogoń wyraźnie poszła do góry, był gościem, który obok Frączczaka i Delewa ciągnie ten wózek we właściwym kierunku. A jeśli ktoś w tym wieku poradził sobie w takiej sytuacji, to śmiemy twierdzić, że już nie utonie.

Reklama

Mecz z Lechią był najlepszym występem Piotrowskiego w lidze, okrasił go golem i asystą, więc najwyższa pora, by zadebiutował również w naszej jedenastce kozaków. Jakie ma towarzystwo? Mocne, bo koncerty w tej kolejce dały ekipy Jagiellonii i Wisły Kraków. Te drużyny mają po trzech reprezentantów, a tak na dobrą sprawę wcisnąć moglibyśmy jeszcze po jednym. Słabiej było tym razem wśród bramkarzy, stąd nominacja dla Jakuba Słowika, który nie uchronił Śląska przed porażką, ale sprawił, że nie była ona aż tak dotkliwa jak te, które zaliczyły Korona i Cracovia. Warto podkreślić, że Carlitos został samodzielnym liderem, jeśli chodzi o liczbę nominacji do jedenastki kolejki.

kozaki

W badziewiakach tłok głównie w obronie, bo wyobraźcie sobie, że nie udało nam się zmieścić choćby Daniego Suareza, który walnął babola w meczu z Arką. A prócz niego Pestki, Rymaniaka, Milosa czy Kovacevicia. Szczególnie zaskakujący wydaje się być przypadek Błażeja Augustyna. Chłop miał być liderem gdańskiej defensywy po odejściu Malocy i Janickiego, liczba minut na boisku niejako potwierdza, że pełni tę rolę, ale w zasadzie tylko ona. W ilu meczach był tak naprawdę pewny? W dwóch? Jego obraz trochę może zniekształcać to, że jest groźny przy stałych fragmentach, ale przestrzegamy przed wpadaniem w tę pułapkę. To już chyba nawet Simeone jest lepszym trenerem niż Augustyn liderem!

badziewiaki

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Kozacy i badziewiacy

Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
17
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Komentarze

15 komentarzy

Loading...