Reklama

W Zabrzu o fotel lidera. Hitowa sobota w Ekstraklasie

redakcja

Autor:redakcja

04 listopada 2017, 11:32 • 8 min czytania 28 komentarzy

Nikt nie traci mniej bramek niż Lech. Nikt nie strzela więcej niż Górnik. Aspiracje rewelacji sezonu sprawdzi wyrachowany Kolejorz. Zagrają przed pełnymi trybunami o fotel lidera. Ten mecz ma wszystko, by być ozdobą i wizytówką ligi.

W Zabrzu o fotel lidera. Hitowa sobota w Ekstraklasie

Oficjalka Górnika porozmawiała z Igorem Angulo.

– Rywal jest bardzo mocny. Oglądaliśmy Lecha, gra bardzo ofensywnie, chce strzelać gole, ale tak samo było w wielu innych meczach. Pokonaliśmy Legię, Wisłę, powalczymy też z Lechem. Myślę, że czeka nas bardzo dobre spotkanie. Obie drużyny strzelają sporo goli i chcą grać ofensywnie. My gramy w Zabrzu, gdzie jesteśmy bardzo mocni.

W Górniku o mistrzostwie przebąkują tylko wierni kibice, piłkarze nie chcą pompować balonika. W Lechu jest jasne, że stawką jest gra o majstra. Jak na drużynę o takich aspiracjach miesiąc bez zwycięstwo to długo. Lech w tym czasie zremisował z Jagiellonią, Lechią i Wisłą Kraków. Prawda, że terminarz trudny – dwa pierwsze z tych meczów na wyjeździe – ale jednak każdy z tych meczów był frustrujący. Starcie w Białymstoku to oddanie kontroli Jadze, choć początek był znakomity. W Gdańsku znakomite widowisko, ale też – jak na Lecha – nieodpowiedzialna strzelanina. Co z tego, że Kolejorz z Białą Gwiazdą zagrał dobrze, skoro przez nieskuteczność mógł nawet przegrać? Owszem, na długą metę istotniejsza jest dobra gra, ale jak chcesz mistrzostwa, musisz punktować. Nie przez przypadek mówi się przecież, że mistrzostwo zdobywa ten, kto potrafi wygrywać nawet przy słabszej dyspozycji. Potwierdza to zresztą Nenad Bjelica:

– Zasługujemy na co najmniej kilka punktów więcej po tym co pokazujemy w tej rundzie. Mieliśmy 4 remisy w których powinniśmy wygrać. W tych czterech meczach pokazaliśmy dobrą piłkę, ale zdobyliśmy za mało punktów. Jeżeli wygramy w Zabrzu, to pierwszą część sezonu zasadniczego będzie można ocenić pozytywnie. Ostatnio jestem zadowolony z gry. Z wyników już nie.

Reklama

Górnik u siebie nie przegrał od 12 kwietnia, kiedy poległ 1:2 z Zagłębiem Sosnowiec. Od tego czasu jego domowe wyniki:

Olimpia Grudziądz 2:1
Wigry Suwałki 0:0
Chojniczanka 6:1
GKS Katowice 1:0
Podbeskidzie 4:0
Legia 3:1
Wisła Kraków 3:2
Arka 1:1
Wisla Płock 4:0
Śląsk 2:2
Sandecja (PP) 3:2 po dogrywce.
Piast 1:0
Korona 3:3

Łącznie 13 meczow, 8/9 zwycięstw, zależy jak czytać mecz z Sandecją. Tak czy siak, twierdza. Marcin Brosz:

– Mecze z Lechem są zawsze fajne i widowiskowe. Jest to zespół, który gra zawsze otwartą piłkę i „do przodu”. Są to spotkania, w których nie brakuje dużej dawki emocji. Zawsze staramy się grać o zwycięstwo i jestem przekonany, że również teraz w sobotę zarówno my, jak i zespół z Poznania będzie chciał grać o 3 punkty. To z góry jak gdyby pokazuje, że czeka nas ciekawe spotkanie .

Ze szczególną uwagą będziemy oglądać powołanych przez Nawałkę kadrowiczów: Makuszewskiego, Kądziora, a przede wszystkim Kurzawę, który stanie przed szansą debiutu. Kurzawa to maszyna do asyst, jaka w lidze nie zdarza się rzadko: mieć na początku listopada jedenaście ostatnich podań to fenomenalny bilans. Do tego Kurzawa dorzucił takie dwa w Pucharze Polski, więc na 16 meczów ma 13 asyst. A przecież w rundzie wiosennej I ligi też miał 9 asyst.

Dawnych wspomnień czar:

Reklama

23_05_1985_Gornik_Zabrze_-_Lech_Poznan_program

jacek bąk

Źródło: WikiGornik.pl

ADAM BARTECZKO, „Sport” nr 101 z 24 maja 1985r:

Jeżeli zważyć, że: 1) Lech jest aktualnym mistrzem Polski, 2) ewentualne zwycięstwo w tym meczu dawało jeszcze gościom szansę walki o tytuł, 3) specjalnością poznaniaków są mecze wyjazdowe – wówczas rezultat jakim zakończyło się spotkanie w Zabrzu należałoby potraktować jako sensację dużego kalibru. Trzeba również pamiętać, że od tej pory skuteczność nie była najmocniejszą stroną gospodarzy. Żeby strzelić jedną bramkę musieli zazwyczaj wypracować sobie co najmniej kilka sytuacji podbramkowych. Tym razem było inaczej („zawiódł” jedynie… Komornicki, który w 76 minucie nie wykorzystał rzutu karnego).

Godny podkreślenia jest przede wszystkim styl w jakim Górnik odniósł to rekordowe zwycięstwo. Otóż przez pełne 90 minut nie było na boisku ani jednego podania do tyłu. Przy stanie 4-0 zabrzanie grali tak samo jak w pierwszym kwadransie – szybko, agresywnie „na maksimum”. To mogło się podobać nawet najbardziej wybrednym sympatykom futbolu. Przeciwnicy nie potrafili znaleźć żadnego środka na powstrzymanie falowych ataków górników, a było to tym trudniejsze, że gospodarze nie mieli w swojej drużynie nawet jednego słabego ogniwa. Mieli natomiast MATYSIKA, dla którego wczorajszy występ był prawdopodobnie jednym z trzech, czterech określanych często mianem „życiowych”.

Górnik, oczywiście, został wtedy mistrzem. Lech wziął rewanż trzydzieści lat później…

***

Sobota lubi nas powitać meczem – na oko – dwudziestej siódmej drużyny ligi z taką, która nie wygrała od dwóch lat. Potem jest 0:0 do 90 minuty, a w ostatnich sekundach zniesmaczony arbiter sam strzela. Tym razem zaczynamy od starcia, które przy trochę innym terminarzu mogłoby uchodzić nawet za – a co, szarpniemy się – hit kolejki. Zarówno Jagiellonia jak i Wisła Płock to w tym momencie ligowy top.

Oczywiście wiemy, że Wisła Płock jest ósma, ale to pokłosie fatalnego startu sezonu, który dawno zostawili za sobą. Jagiellonia jest dosyć chimeryczna, brakuje jej regularności, ale jeśli złapie rytm i zacznie grać to, co potrafi, a co pokazała z Zagłębiem… Mamrot o poprzedniej kolejce: – W trakcie meczu czuliśmy, że mierzymy się z silnym przeciwnikiem, ale to my zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze. Motywacja po porażce z Arką była w drużynie bardzo duża i to było jednym z kluczy do zwycięstwa. Takie wygrane na pewno budują, ale każdy mecz jest inny i do spotkania w Płocku też musimy podejść bardzo skoncentrowani.

Dzisiejszy mecz zapowiada się jako pojedynek skrzydeł. Mamrot komplementował Wisłę: – Wisła Płock to personalnie jeden z silniejszych zespołów w lidze. Skrzydłowi są atutem Wisły, ale na pewno niejedynym. Uważam, że nasze są równie mocne, przez co w sobotę czeka nas ciekawy pojedynek.

Jaga ma do przełamania aż dwie wstydliwe passy. Po pierwsze, nie wygrała na wyjeździe od połowy sierpnia. Drużynie mierzącej w absolutną czołówkę ligi taki bilans nie przystoi. Po drugie, przegrała z Nafciarzami osiem ostatnich meczów. Składają się na to mecze z zeszłego sezonu – 0:1 i 1:2 – a także starcia prehistoryczne. 0:1 i 1:3 w II lidze sezonu 01/02, 0:5 i 1:4 w II lidze wschodniej sezonu 95/96, a także 1:7 (!) w II lidze sezonu 93/94.

Dawnych wspomnień czar:

zapo2

Źródło: 90minut

Sezon 01/02. W Jadze Żuberek czy Kobeszko. Orlen z mocarstwowymi planami, w składzie Wojnecki czy Strąk, a jesienią także Sebastian Mila. Jaga w przedostatniej kolejce przegrała z Tłokami i spadła z ligi.

***

Wisła przystąpi do walki z Sandecją zdziesiątkowana urazami. Nie zagrają Brożek, Llonch,Velez, Gonzalez, a zagrożony jest występ Głowackiego. Małecki niby już wrócił, ale nie można na niego liczyć w pełnym wymiarze czasowym – najprawdopodobniej wejdzie z ławki. W środę w „Gazecie Krakowskiej” ukazał się artykuł, po którym w wiślackim obozie zawrzało.

Być może ryzyko kontuzji, szczególnie tych mięśniowych, udałoby się znacząco ograniczyć, gdyby w Wiśle monitorowano stan przygotowania zawodników do gry i ich zmęczenie. Jak to może pomóc, widać na niedawnym przykładzie Roberta Lewandowskiego, gdy lekarze Bayernu Monachium stwierdzili, że piłkarz jest przemęczony i trzeba dać mu odpocząć, bo prawdopodobieństwo kontuzji jest bardzo duże. Z tego powodu „Lewy” nie zagrał we wtorkowym meczu Bawarczyków z Celtikiem Glasgow, ale dzięki temu uniknął być może bardzo groźnego urazu.

W Wiśle jednak takich badań się nie robi, choć w innych klubach ekstraklasy jest to standardem. Kiko Ramirez uważa, że nie jest mu to do niczego potrzebne. Hiszpan irytuje się natomiast, kiedy słyszy, że jeden, czy drugi zawodnik nie nadaje się do gry z powodu kontuzji. Na tym tle dochodziło już kilka razy w tym sezonie do kłótni ze sztabem medycznym, gdy szkoleniowiec domagał się szybszego stawiania na nogi poszczególnych zawodników. Problem w tym, że gdy piłkarze na boisko wracają przedwcześnie, to kontuzje się odnawiają. Tak było np. w przypadku Juliana Cuesty, który za szybko rozpoczął treningi i musiał przez to pauzować jeszcze dłużej. A gdy dodamy do tego, że w obecnej kadrze Wisły na palcach jednej ręki policzyć można zawodników, którzy w obecnym sezonie nie mieli ani jednej kontuzji, to widać wyraźnie, że coś tutaj nie gra i warto, żeby w sztabie szkoleniowym „Białej Gwiazdy” znaleźli odpowiedź na pytanie, jak z tym problemem sobie poradzić.

Kiko Ramirez ustosunkował się do tekstu na konferencji prasowej:

– Przede wszystkim trener nigdy nie przyszedłby na konferencję i nie powiedział złego słowa na żaden element sztabu, z którym pracuje codziennie, z którym pracujemy ramię w ramię. Razem toczymy co tydzień wszystkie walki. Wiemy, że w tym tygodniu pojawił się artykuł, w którym pojawiły się informacje, które nie były skonsultowane z żadnym elementem sztabu szkoleniowego. Być może przez to pojawiały się w nim informacje, które nie są zgodne z prawdą i rzeczywistością. Jest to artykuł, który dotyczy codziennej pracy drużyny, codziennej pracy sztabu. Odebrałem to jako brak szacunku w stosunku do mojej osoby, bo nikt ze mną tego nie konsultował. Jako brak szacunku w stosunku do mojego sztabu, który pracuje razem, po to, aby zawodnikom było jak najlepiej, po tym aby Wisła była jak najsilniejsza. Ta praca ma czasami swoje problemy, ale kontuzje w piłce nożnej są czymś normalnym. Sztab razem pracuje nad tym, aby jak najszybciej te kontuzje wyleczył i aby nowe się nie pojawiały. Jeżeli informacje, które były w jakikolwiek sposób konsultowane ze sztabem, to niech nazwiska się pojawiają. Klub nie może sobie pozwolić na to, aby w środku były osoby, które działają przeciwko klubowi.

Było nie było, będzie to mecz o prymat w Małopolsce, bowiem to dwie najwyżej sklasyfikowane ekipy regionu. Jest oczywiste, że zespołowi Mroczkowskiego należą się pochwały, bo grając cały czas na wyjazdach ma wyniki lepsze niż niejedna uznana ligowa firma. Ale trzeba też zauważyć, że w ostatnim czasie Sandecja przystopowała. Ostatnio wygrała w połowie września podczas tzw derbów Niecieczy, a od tamtej pory ich szczytem są remisy, które udawało się wyszarpać czasami dzięki Gliwie, a nie ogólnie dobrej postawie drużyny.

Dawnych wspomnień czar:

Gdy Wisła mierzyła się w pamiętnych starciach z Lazio, Sandecja tłukła się w III lidze, a jej gwiazdami byli Policht i Damasiewicz.

zapo 3

Źródło: 90minut. Jak zwykle najbardziej interesujący podpis pod tabelą, typowy folklor tamtych lat

Poprzednio obie drużyny grały ze sobą w lidze w sezonie 86/87. W ramach II ligi wschodniej dwa razy wygrała Biała Gwiazda: 2:0 i 3:2.

dębica

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

28 komentarzy

Loading...