Reklama

Lewandowski uderza w Bayern, klub kontruje. O co idzie gra?

redakcja

Autor:redakcja

11 września 2017, 08:38 • 6 min czytania 93 komentarzy

Robert Lewandowski nigdy nie był kojarzony jako piłkarz, którego częste wywiady wywołują regularne trzęsienia ziemi – raczej waży słowa, konsekwentnie buduje swój wizerunek, nie daje się podpuścić dziennikarzom. Jednak gdy już zechce powiedzieć coś więcej, no, wtedy się dzieje, bo dziać się musi. To nie kłapanie jęzorem przeciętnego piłkarza, tylko słowa jednego z najlepszych na świecie. I teraz, gdy Lewandowski uznał, że chce zabrać głos, wszyscy jego wypowiedzi komentują, a zza horyzontu wyglądają konsekwencje.

Lewandowski uderza w Bayern, klub kontruje. O co idzie gra?

Polak burzę rozpętał poprzez łamy dziennika Der Spiegel. Przytoczmy najważniejsze cytaty (tłumaczenie za Tomaszem Urbanem):

Na początku sezonu krytycy zarzucali panu, że sprawia pan wrażenie zdemotywowanego i sfrustrowanego.
To odnosiło się przede wszystkim do meczów w czasie naszego tournee po Azji. Możliwe, że ta krytyka była nawet uzasadniona. Muszę przyznać, że tego lata motywacja przychodziła mi naprawdę z wielkim trudem.

Dlaczego?
Od lat gram właściwie co trzy dni, bez wielkich przerw. To ogromne obciążenie, przede wszystkim dla głowy. Dlatego dobrze przepracowany okres przygotowawczy jest dla mnie bardzo istotny. Tam kładę fundamenty pod moją dobrą grę w sezonie. Pracuję nad moim ciałem, by funkcjonowało w trakcie sezonu także wtedy, gdy głowa jest zmęczona.

W Azji nie dało się tego zrobić?
Graliśmy tam wiele meczów. Jako profesjonalista musisz zdecydować – chcesz dać z siebie wszystko w takich meczach, czy wolisz skupić się na tych niewielu treningach, aby przygotować się właściwie do wiosny, kiedy będzie się rozstrzygać walka o tytuły. Siły i wytrzymałości w trakcie trwania sezonu praktycznie nie można wypracować. Jest na to za mało czasu między meczami.

Reklama

I co pan zdecydował?
My, gracze z topu, jesteśmy permanentnie przeciążani. Wynika to nie tylko z coraz większej liczby meczów, ale także z tego, że sama gra jest coraz szybsza. Jedyna szansa, by zapobiegać kontuzjom – obok odpowiedniego odżywiania się i regeneracji – to właściwy trening w czasie przerwy letniej i zimowej. Dlatego w Azji skupiłem się w pełni tylko na nim. Tak duża liczba meczów sparingowych nic mi nie da, kiedy w grudniu, trzy dni po meczu z Realem w LM, trzeba się będzie przestawić na granie na śniegu z Freiburgiem.

(…)

Szefowie Bayernu chcą takich wyjazdów…
A ja jestem w stosunku do nich sceptyczny. Nie tylko dlatego, że obciążenie w okresie przygotowawczym jest wtedy zbyt wielkie, ale też dlatego, że według mnie korzyści marketingowe z takich wyjazdów nie są wcale takie duże. Głównie ze względu na język.

(…)

Uli Hoeness powiedział, że nie chce brać udziału w tym transferowym szaleństwie.
Jeśli chcesz ściągnąć gwiazdę, to musisz wydać pieniądze. To jeden z najważniejszych, o ile nawet nie jedyny czynnik. Sportowa perspektywa, drużyna, miasto, otoczenie – to wszystko jest oczywiście ważne, ale Bayern musi wymyślić coś kreatywnego, jeśli nadal chce pozyskiwać graczy klasy światowej. I jeśli chce się grać o najwyższe trofea, to potrzeba graczy dających odpowiednią jakość. Także dlatego, że tacy zawodnicy poprawiają jakość pozostałych piłkarzy w zespole. Duża konkurencja pomaga w wyciśnięciu tych dodatkowych kilku procent z zespołu.

(…)

Reklama

Dembele, Mbappe, Coutinho – letnie okno transferowe pokazało, że lojalność wobec własnego klubu nie znaczy już zupełnie nic. Czy kontrakty podpisywane z klubem mają dziś jeszcze jakiekolwiek znaczenie?
Przestańmy w końcu zasypywać piłkę takimi emocjonalnymi hasłami. Lojalność to piękne słowo, zwłaszcza w życiu codziennym. Ale w sporcie na najwyższym poziomie liczą się inne rzeczy – pieniądze i sukces. I to one decydują o transferze. Nic innego.

Siła słów Lewandowskiego jest też większa, ponieważ piłkarz jest inteligentny i rozsądny – ma swoje poglądy na kolejne kwestie, ale nie są to osądy lekkomyślne, tylko odpowiednio uargumentowane. Można się z piłkarzem zgadzać lub nie, lecz nie można mu zarzucić bezmyślnej żonglerki słowem. Choć oczywiście meritum pozostaje to samo – napastnik uderza w klub, wyprowadza serię szybkich ciosów. Nie podoba mu się, jak działa jego pracodawca, bo może mu to blokować drogę do sukcesu. Wygrywanie Bundesligi to z pewnością świetne uczucie, ale powtarzane kilkukrotnie traci smak i staje się powszednie.

Lewandowski chce Ligi Mistrzów, a widząc ruchy transferowe innych zespołów może zastanawiać się, czy Bayern rzeczywiście nadąża. Bawarczycy pobili w tym okienku swój rekord, sprowadzając Tolisso, ale jak to w ogóle porównywać do wzmocnień PSG? Czy dziś Bayern ma silniejszą kadrę niż Real? Czy Robben i Ribery będą wiecznie młodzi i są skrzydłami gwarantującymi lot po trofeum wyjątkowych rozgrywek, jak sam Lewandowski je wygrywa? Czy można wygrać wyścig po tytuł najlepszej drużyny na świecie, nie włączając się na dobre w wyścig transferowy?

Napastnik pewnie stawia sobie podobne pytania, bo jest cholernie ambitny i wywiad byłby dowodem, że coraz częściej odpowiada przecząco.

Faktem jest, że atmosfera gęstnieje. Steffan Effenberg stwierdził, że jeśli Bayern ma iść do przodu, powinien postawić na utalentowaną niemiecką młodzież, a zagraniczne gwiazdy pokroju Lewandowskiego, odesłać do PSG czy Realu. Jednak okej, Effenberg to zasłużony piłkarz, ale bez żadnego wpływu na działania Bawarczyków. Dużo poważniej brzmi głos z góry Bayernu, chodzi tu o Karla-Heinza Rummgenigge. Dyrektor generalny mówi: – Najwyraźniej Robert był wkurzony na to, że PSG przeprowadziło wielkie transfery, ale nie ma się czym martwić, bo mamy utalentowany zespół. Kierujemy się od dawna poważną i co najważniejsze, skuteczną filozofią. W ciągu ostatnich pięciu lat sięgnęliśmy po każde trofeum, czy to w Niemczech czy w Europie. Lewandowski jest naszym zawodnikiem i zarabia naprawdę godne pieniądze. Piłkarz nie ma takiego wpływu na swoją przyszłość jak myśli Lewandowski. Wystarczy spojrzeć na jego umowę, która obowiązuje do 30 czerwca 2021 roku i nie ma w niej klauzuli odstępnego. Jeżeli Robert uważa, że lojalność w futbolu jest mniej ważna od wydatków… Lojalność jest zapisana w DNA Bayernu i jest bardzo ważna dla naszych fanów. Dalej jest mocna kontra odnosząca się do Realu Madryt (jego podobno wymarzony klub, czyli Real Madryt, podróżował w upale 24 dni, więc dwa razy tyle co my) i tego, kto za pomysłem wywiadu ma stać, czyli Maik Barthel, jeden z agentów Roberta.

Kara dla piłkarza wydaje się być nieunikniona. W 2009 roku politykę klubu krytykował Philipp Lahm, twierdząc, że zatrudnia gwiazdy bez namysłu, co taki piłkarz może wnieść do zespołu. Te słowa kosztowały go 50 tysięcy euro.

Wiadomo, Lewandowski – choć jest z pewnością człowiekiem zamożnym – nie chciałby się rozstawać z taką czy większą kwotą, natomiast finanse w tym wypadku schodzą na drugi plan. Kara byłaby tylko symbolem kolejnego etapu w konflikcie, bo chyba tak trzeba by całą sytuację już nazywać.

Pytanie, dlaczego ten konflikt zaczyna się (albo wychodzi na światło dzienne) dopiero teraz, nawet nie miesiąc po zamknięciu okna transferowego? Chyba najpopularniejsza wersja głosi, że to początek kampanii, której finisz miałby wyprowadzić Lewandowskiego z Bayernu. Prawdy oczywiście nie znamy, ale kolejne miesiące, jeśli pojawią się następne elementy układanki, będą ciekawe.

Najnowsze

Komentarze

93 komentarzy

Loading...