Reklama

Ukraina ma świetnych piłkarzy, ale brakuje jej stylu. „Na boisku często panuje chaos”

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

12 czerwca 2024, 11:21 • 14 min czytania 18 komentarzy

Mychajło Mudryk, piłkarski atencjusz z Chelsea, może ich ponieść do góry, ale też zaprowadzić na dno. Wydaje się, że jego postawa będzie mieć duży wpływ na wynik reprezentacji Ukrainy na EURO 2024. To dziwny zespół. Trafił do łatwej grupy, ale w eliminacjach męczył się z Macedonią Północną i Maltą. Niby Ukraina personalnie jest być może najsilniejsza w historii, ale drużyna nie ma swojego charakteru. Jest nijaka. Widzieliśmy to na Stadionie Narodowym, kiedy Polacy w zadziwiająco łatwy sposób ładowali jej gole.

Ukraina ma świetnych piłkarzy, ale brakuje jej stylu. „Na boisku często panuje chaos”

Dziesięć lat temu ukraińskie kluby miały swój najlepszy okres. Szachtar Donieck walczył o tytuł z Dynamem Kijów, bardzo silne było Dnipro, naciskał Metalist Charków. O młodych-zdolnych zawodnikach z najlepszych drużyn pisano, że żyją w złotej klatce. Złotej – bo było im dobrze, nie mogli narzekać na zarobki. Klatce – bo ich pracodawcy rzadko godzili się na transfer, nawet do bardzo silnych lig. Powszechny był zabieg propagandowy, polegający na tym, że taki Szachtar chwali się publicznie, że odrzucił właśnie ofertę za swojego czołowego piłkarza, opiewającą na 20 milionów euro. A niedługo później podobną wiadomość przekazuje Dinamo. Szedł przekaz: „Jesteśmy tak silni, że możemy odmawiać największym”. Tyle że efektem ubocznym było stopowanie karier najlepszych graczy. Był rok 2015, gdy Ołeksandr Zinczenko, wówczas świetnie zapowiadający się 18-latek, w zasadzie uciekł z Szachtara do Rosji. Podpisał kontrakt z Ufą, z której po sezonie przeszedł do Manchesteru City. Musiał wykonać ten krok. Inaczej by utknął i rywalizował ze słabszymi od siebie.

Pociągiem do Polski

Minęło dziewięć lat. Zinczenko jako ważna postać Arsenalu sięgnął w minionym sezonie po wicemistrzostwo Anglii. Walkę o tytuł przegrał ze swoim byłym klubem. Na Ukrainie od 24 lutego 2022 roku, po brutalnej inwazji wojsk rosyjskich, trwa straszna wojna. Choć sytuacja jest nieco lepsza niż na początku, wciąż wielu mieszkańców nie zna dnia ani godziny. Zinczenko z wieloma kolegami z czasów Ufy nie utrzymuje kontaktów. W niektórych przypadkach sam postanowił je zerwać. 30 maja tego roku ludzie, którzy byli akurat na dworcu w Przemyślu, mogli się mocno zdziwić, widząc, jak wyceniana na prawie 40 milionów euro gwiazda Premier League wysiada z jednego z pociągów. Zinczenko najpierw przyleciał do Kijowa na konferencję platformy United24, powstałej z inicjatywy prezydenta Wołodymira Zełenskiego, zbierającej pieniądze dla Ukrainy. Później, ze względów bezpieczeństwa, właśnie pociągiem przejechał do Polski. Od ludzi, którzy towarzyszyli mu w podróży, można usłyszeć, że był zaciekawiony wszystkim, zachowywał się trochę jak dziecko. Przyznał im, że czuje nostalgię, bo od 11 lat w ogóle nie podróżował pociągiem. Później z kolegami z kadry dostał się samolotem z Rzeszowa do Niemiec, gdzie Ukraińcy rozpoczęli zgrupowanie przed EURO 2024.

Zinczenko w Kijowie, z prezydentem Zełenskim 

Reklama

Gdy 17 czerwca przed godziną 15.00 Ukraińcy wyjdą na murawę stadionu w Monachium na swój pierwszy grupowy mecz, przeciwko Rumunii, wielu ich rodaków zasiądzie przed telewizorami. Niektórzy odpalą transmisję w telefonach, leżąc w okopach, w akompaniamencie huków wystrzałów. Wszyscy, jak jeden mąż, zaśpiewają hymn, zaczynający się od wersów: „Nie umarła jeszcze Ukraina / I chwała, i wolność / Jeszcze do nas, bracia młodzi / Uśmiechnie się los! / Zginą wrogowie nasi / Jak rosa na słońcu / Zapanujemy, bracia i my / w swoim kraju”. Mało które słowa lepiej oddają obecną sytuację, niż te.

Aż by się chciało, by Ukraińcy w tym trudnym czasie dla całego narodu byli największą rewelacją turnieju i osiągnęli historyczny wynik, dochodząc do półfinałów. Z jednej strony mają w swoich szeregach piłkarzy, którzy stanowią o sile mocnych klubów: Zinczenko to ważna postać Arsenalu, bramkarz Andrij Łunin znacząco pomógł Realowi Madryt awansować do finału Ligi Mistrzów, Ilia Zabarnyj świetnie prezentuje się w linii defensywnej Bournemouth, a Wiktor Cyhankow oraz Artem Dowbyk mocno przyczynili się do tego, że Girona sensacyjnie zakończyła rozgrywki ligi hiszpańskiej na trzecim miejscu. Ale jest też problem, który najlepiej w kilku zdaniach opisuje Piotr Słonka, znawca piłki ukraińskiej, znany na portalu X jako BuckarooBanzai. – Kibice oraz eksperci liczyli, że reprezentacja Ukrainy wypracuje w ostatnich miesiącach swój styl. Ale to nie nastąpiło. Ten zespół ma grupę bardzo dobrych piłkarzy, ale brakuje mu charakteru oraz właśnie stylu. Pokazały to sparingi z Niemcami i Polską. Na boisku często panuje chaos – mówi Słonka w rozmowie z Weszło.

Atencjusz Mudryk

I ma rację. Weźmy spotkanie z Niemcami (0:0). Ukraińcy głównie się bronili, a spustoszenie siał w ich szeregach w drugiej połowie debiutant, Maximilian Beier z Hoffenheim. Tylko kilka razy piłkarze Serhija Rebrowa ruszyli do przodu i próbowali tworzyć okazje. Niedługo później reprezentacja Ukrainy przyjechała do Polski i zagrała z zespołem Michała Probierza na Stadionie Narodowym. Co zapamiętaliśmy z tamtego meczu? Z jednej strony – zadziwiającą łatwość, z jaką Polacy dochodzili do sytuacji, bierność Ukraińców przy stałych fragmentach gry i kuriozalną sytuację, w której dośrodkowanie Piotra Zielińskiego, w wyniku nieporozumienia obrońcy z bramkarzem, okazało się skutecznym uderzeniem na bramkę. Z drugiej – Ukraińcy mieli kilka nagłych zrywów. Ruszali prostymi środkami do przodu, wymieniali podania, wykorzystywali umiejętności swoich graczy i pod polską bramką robiło się niebezpiecznie, a Bartosz Salamon zachowywał się tak, że pod akcję można było podłożyć Kubę Sienkiewicza, śpiewającego utwór „Co ty tutaj robisz?”.

Niby Ukraińcy kilka razy pokazali swoje możliwości, ale brakowało ciągłości w ich grze, a były nagłe impulsy i częsty chaos. Wczoraj wygrali co prawda 4:0 na wyjeździe z Mołdawią, ale to trochę tak, jakby pochwalić Kamila Stocha, że wygrywa pewnie ze skoczkami z Pucharu Kontynentalnego. Mołdawia to obecnie 153. zespół rankingu FIFA, będący w tym zestawieniu za Liberią (George Weah, pamiętacie?). To też drużyna, która, jeżeli już kogoś ogrywa, to tylko wyjątkowych futbolowych pariasów. Czyżbyśmy uderzyli w tym momencie w reprezentację Polski Fernando Santosa?

Wydaje się, że kluczem do dobrego występu Ukrainy na EURO 2024 może być postawa Mychajło Mudryka. Mówi się, że żyjemy w czasach mediów społecznościowych, które z wielu osób uczyniły mniejszych lub większych atencjuszy, wrzucających zdjęcia czy chwalących się nowymi znajomościami, żeby dostać jak najwięcej polubień. Mudryk jest w pewnym sensie tego piłkarskim uosobieniem, bo gra w piłkę tak, jakby całym sobą chciał krzyczeć: „Zobaczcie, to ja! Mam piłkę i się kiwam! Podziwiajcie, jak wiele potrafię! Bijcie mi brawo!”.

Reklama

Mychajło Mudryk w meczu z Polską (1:3)

Widać to było m.in. na Stadionie Narodowym, gdy w meczu z Polską pojawił się na boisku, Mudryk ruszył raz w swoim stylu do przodu, stawiając przede wszystkim na efekciarstwo. W Szachtarze był coraz większą gwiazdą, jego talent rozwinął m.in. Roberto De Zerbi. Ale gdy Mudryk został za wielkie pieniądze sprzedany do Chelsea, w ubiegłym sezonie Premier League nie potrafił się odnaleźć. Jeżeli robiło się o nim głośno, to częściej za sprawą nieudolnych zagrań, które czasami wręcz wyśmiewano. Dlatego osoby z otoczenia ukraińskiej kadry przekonują, że Mudryk jedzie na EURO 2024 z silnym przekonaniem, że ma wiele od udowodnienia swoim sceptykom.

To może być ich słaby punkt

To piłkarz, który rzeczywiście lubi się kiwać i grać indywidualnie, ale pod bramką przeciwnika potrafi też dostrzegać kolegów i dobrze im dogrywać piłkę. Największy problem Mudryka jest jednak inny. On broni na poziomie przeciętnego gościa z ligi ukraińskiej. Od zawsze miał z tym problem i nie poprawił się jakoś bardzo w tym elemencie. Spójrzmy na lewą stronę Ukrainy: z przodu Mudryk, a za nim, na lewej obronie, zagra prawdopodobnie Witalij Mykołenko, który jest mocnym punktem kadry, ale wraca po kontuzji i jego forma jest trochę niewiadomą. Prawdopodobnie rywale Ukraińców będą próbowali dużo grać tą stroną boiska – tłumaczy Słonka w rozmowie z Weszło.

Prowadzący Ukraińców Rebrow ma opinię najlepszego trenera na Ukrainie. W przeszłości świetny piłkarz – tworzył legendarny atak Dynama Kijów z Andrijem Szewczenką, a później trener, który z Dynamem wywalczył mistrzostwo kraju, ale radził też sobie dobrze na Węgrzech, gdzie prowadził Ferencvaros. Już od dłuższego czasu był wymarzonym kandydatem szefów ukraińskiej federacji, ale od 2021 roku pracował w Al-Ain w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie miał umowę z szejkami, że nie odejdzie, choćby nawet zgłosiła się ojczyzna i proponowała przejęcie ukraińskiej kadry. Tak też było – Rebrow stwierdził, że umowa to umowa i nie będzie opuszczał swojego klubu. Kadrę przejął dopiero latem ubiegłego roku, a wcześniej doszło do ciekawej sytuacji. Związek zgodził się, by w marcowym meczu z Anglią na Wembley (porażka 0:2) drużynę poprowadził tymczasowy trener, wyznaczony przez Rebrowa. Był nim Rusłan Rotań, który w tamtym momencie prowadził jednocześnie… trzy drużyny: FK Ołeksandriję, ukraińską młodzieżówkę i pierwszą reprezentację. Wydarzenie bez precedensu.

Niby kibice reprezentacji Ukrainy powinni się cieszyć, bo ich zespół na EURO 2024 znalazł się w niezbyt mocnej grupie, z Belgią, Rumunią i Słowacją, ale Ukraina Rebrowa nie prezentuje się nadzwyczajnie w spotkaniach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. W eliminacjach lepiej wyglądała w starciach z Anglikami czy Włochami, niż w meczach z Macedonią Północną czy Maltą. W Macedonii przegrywała 0:2, by ostatecznie, po mękach, zwyciężyć 3:2. Malta też jako pierwsza strzeliła jej gola, dopiero później Ukraińcy trzy razy trafiali do siatki. – Nie jestem w stanie do końca odpowiedzieć na pytanie, jak Rebrow chce, by jego drużyna grała na EURO. To trener, który potrafi ustawić drużynę pod przeciwnika, niwelować jego atuty. Tyle że, zwłaszcza w spotkaniach ze Słowacją i Rumunią, to Ukraina raczej będzie musiała zaatakować. I może mieć problem – przekonuje Słonka.

***

Najgłupsza historia wokół kadry

Rustam Chudżamow był całkiem niezłym bramkarzem. W 2008 roku trafił do Szachtara, z którego był wypożyczany do nieco słabszych klubów. Udało mu się, w 2006 roku, rozegrać mecz w pierwszej reprezentacji Ukrainy. Po zakończeniu kariery zaczął współpracę z mediami i regularnie „rozjeżdżał” Anatolija Trubina – wychowanka Szachtara, który w ubiegłym roku przeniósł się do Benfiki. Sugerował, że Trubin wcale nie jest taki utalentowany, że ma mankamenty, że jest przereklamowany, że są na Ukrainie lepsi bramkarze.

W 2021 roku reprezentację Ukrainy objął, najpierw jako tymczasowy trener, Ołeksandr Petrakow. I stała się rzecz bardzo ciekawa: w sztabie znalazł się Chudżamow, a Trubin otrzymał powołanie. Dziennikarze od razu zaczęli wypominać Chudżamowowi: „Jak to? Powołujecie gościa, który według ciebie jest słaby? Coś się nagle zmieniło?”. Były bramkarz Szachtara znalazł się w niełatwym położeniu, ale wybrał dość oczywistą linię obrony. „Wszystkie tamte rzeczy mówiłem w dużych emocjach. Dziś nie powtórzyłbym tych słów, a Trubin to dobry bramkarz” – tłumaczył. Nie wszyscy mu uwierzyli.

Potencjał na ulubieńca kibiców

Heorhij Sudakow

Jeden z bohaterów finału baraży przeciwko Islandii, rozgrywanego we Wrocławiu. Ukraińcy przegrywali 0:1, ale odwrócili losy spotkania. W 84. minucie to właśnie Sudakow dostał piłkę i zagrał ją do Mudryka, który zdobył decydującą bramkę. To była akcja kumpli – znają się i bardzo lubią od lat, a w mediach spekuluje się, że Sudakow podąży bardzo podobną ścieżką. Przypomnijmy – Mudryk na początku ubiegłego roku przeniósł się z Szachtara do Chelsea, kosztując aż 70 milionów euro. Ukraiński klub przeznaczył później 23 miliony z tej sumy na pomoc dla obrońców Mariupola.

Heorhij Sudakow, w meczu na Stadionie Narodowym 

Gdy Sudakow podpisał nową umowę z Szachtarem, mówiło się, że jego klauzula opiewa na 100 milionów euro. Rozpoczęły się spekulacje, niektórym ta wartość wydawała się jednak trochę z kosmosu. Wtedy do gry „włączył się” główny dyrektor Szachtara, który w mediach społecznościowych napisał nieco tajemniczo: „150 milionów”.

Jest prawie pewne, że za aż takie pieniądze nie odejdzie do czołowej europejskiej ligi, ale to pokazuje, jak bardzo wierzą w jego potencjał. Szachtar ma już za sobą wielki transfer Mudryka, a niebawem czas na kolejny – mówi nam Słonka. Sudakow od pewnego czasu rozpoczyna u Rebrowa wszystkie najważniejsze mecze.

Kryć na plaster

Wiktor Cyhankow

Pewnie spodziewaliście się tutaj Artema Dowbyka, który w ostatnim sezonie nieoczekiwanie został królem strzelców LaLiga, prawda? Dowbyk to jednak typowy lis pola karnego, który będzie skuteczny, jeśli dostanie odpowiednie podanie. Potrafimy wyobrazić sobie scenariusz, w którym zostaje przez dobrze zorganizowany zespół wyłączony z gry. Za to jego klubowy kolega, Cyhankow, to już inny profil. Ten gość potrafi pociągnąć ofensywę reprezentacji Ukrainy. Swobodnie uwalnia się od przeciwnika, imponuje krótkim podaniem i celną wrzutką.

Cyhankow musiał się też uwolnić od Dynama Kijów. Było już tutaj o czołowych ukraińskich drużynach, które często, nieco na siłę, trzymają u siebie najlepszych piłkarzy. Kariera Cyhankowa od pewnego momentu była trochę stopowana. Miał oferty z silnych klubów, ale ciągle grał w Dynamie. Kiedy wybuchła wojna, wyjechał za granicę, chciał działać jako wolontariusz. W ukraińskich mediach próbowano ustalić, ile pieniędzy rzeczywiście przeznaczył na pomoc Ukraińcom na froncie. W pewnym momencie Cyhankow powiedział, że nie wraca do ojczyzny. Zaczął współpracować z bratem Pepa Guardioli, Perem, który jest cenionym agentem. Hiszpan obiecał mu przenosiny do wielkiego klubu. Gdy Cyhankow trafił do Girony, wiele osób pytało ironicznie: „Serio? To jest ten fantastyczny klub?”. Tymczasem okazało się, że Cyhankow i koledzy niespodziewanie skończyli sezon tylko za Realem Madryt i Barceloną. A wielki transfer Ukraińca w najbliższej przyszłości wydaje się realny. Tym bardziej, że Girona jest jednym z klubów należących do City Group, zrzeszającej kilkanaście drużyn z całego świata. W tej grupie jest też m.in. włoskie Palermo. No i przede wszystkim – jest tam Manchester City.

Wiktor Cyhankow, w meczu z Niemcami (0:0)

Leśny dziadek

Tu kandydat może być tylko jeden – Andrij Pawełko, były szef ukraińskiej federacji. Był technikiem, działającym w branży budowlanej i transportowej, ale piął się też w górę w strukturach piłkarskich, jako działacz. Wreszcie, w 2015 roku, stanął na czele całej piłkarskiej federacji. Typowy leśny dziadek, jak byśmy powiedzieli w Polsce. To on wymyślił, żeby Andrij Szewczenko, z którym długo miał dobre relacje, został trenerem reprezentacji, co stało się w 2016 roku. Jednak gdy Szewczenko kończył pracę z kadrą, panowie byli już pokłóceni.

Do tego w świat piłkarski wkroczyła polityka, a konkretnie sam prezydent Zełenski, który jasno dał do zrozumienia, że Pawełkę trzeba usunąć ze stanowiska. W czerwcu ubiegłego roku działacz został aresztowany. Przedstawiono mu zarzuty korupcyjne, miał zdefraudować kilkaset tysięcy euro. Pawełko przebywał przez trzy miesiące w areszcie, a w federacji trwało bezkrólewie. Niektórzy pisali, że rządzi związkiem zza krat. W końcu, w styczniu tego roku, wybory na szefa federacji wygrał Szewczenko. Słyszymy, że słynnemu piłkarzowi od lat chodziło przede wszystkim o to stanowisko. Wybory to zresztą sformułowanie nieco na wyrost, bo Szewczenko był jedynym kandydatem. Otrzymał 93 z 94 możliwych głosów, bo… sam się wstrzymał od głosu.

Andrij Szewczenko jako prezes federacji 

Zazdrościmy im…

Młodości w pierwszym składzie. Wiele wskazuje na to, że pierwsza jedenastka Ukraińców, według wieku, będzie prezentowała się tak:

25 lat – 24, 21, 28, 25 – 27, 22, 21 – 26, 26, 23.

Najstarszym zawodnikiem pierwszego składu będzie prawdopodobnie Mykoła Matwijenko, 28-latek z Szachtara Donieck. Na pozycji defensywnego pomocnika jeszcze niedawno pewne miejsce miał Taras Stepanenko, ale według naszych informacji Rebrow prędzej postawi na 21-letniego Wołodymyra Brażko z Dynama Kijów.

Stepanenko był admirałem w zespole. Gościem, który potrafił chwycić kolegę za kark, lekko go szarpnąć i krzyknąć w oczy: „Zacznij w końcu grać!”. Brażko natomiast to wielki talent. Jest dużo lepszy piłkarsko od niego. Kapitalnie porusza się z piłką oraz bez piłki. To chłopak, który mimo młodego wieku pcha cały zespół do przodu. Dobrze się stało, że u Rebrowa nie ma żadnego problemu ze zmianą pokoleniową – analizuje Słonka.

Wołodymyr Brażko w sparingu Dynama z Legią Warszawa, styczeń tego roku 

Więcej niż tysiąc słów

Szewczenko jako prezes federacji postanowił walczyć z patologiami, które od lat są obecne w ukraińskim futbolu. Jedna z większych – korupcja. W ciekawym tekście, opublikowanym przez „The Athletic”, dziennikarz Mykoła Reszniuk przyznaje, że to zjawisko ma swoje początki w czasach radzieckich i sugeruje, że przekupywanie sędziów na poziomie ligowym wciąż może być mocno obecne. Dlatego Szewczenko stwierdził, że trzeba działać i wprowadził specyficzne rozwiązanie. Chodzi o badania wariografem, którym mają się poddać arbitrzy. System jest wprowadzany przez specjalną komisję, która kontroluje, by cała procedura działała sprawnie.

To sprawi, że będziemy mieć pewne informacje, z którymi sędziami możemy dalej działać, a z którymi nie. Wiem, że to skuteczna metoda, od pracowników służb specjalnych, i od osób, które wdrożyli tę technikę w swoich firmach. Postanowiłem, że jeżeli jakiś sędzia nie przejdzie testu, nie będzie mógł wrócić do pracy – powiedział Szewczenko.

Jego pomysł, jak łatwo się domyślić, budzi za naszą wschodnią granicą duże kontrowersje.

Co trzeba wiedzieć

Pięć najważniejszych faktów z ostatnich dwóch lat

1. Ukraińcy zagrają na EURO 2024 dzięki wygranej rywalizacji w barażach. W eliminacjach zajęli dopiero trzecie miejsce, ale warto zaznaczyć, że trafili do wyjątkowo ciężkiej grupy, w której uznali wyższość Anglików i Włochów. Tych drugich mogli wyprzedzić w ostatniej kolejce i bezpośrednio awansować na turniej, ale w doliczonym czasie gry, przy stanie 0:0, sędzia nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla Ukrainy po faulu na Mudryku. W barażach drużyna Rebrowa pokazała charakter – najpierw pokonała Bośnię i Hercegowinę 2:1, a w finale w tym samym stosunku okazała się lepsza od Islandii. W obu przypadkach Ukraińcy tracili jako pierwsi bramkę i musieli gonić wynik.

2. Rebrow prowadzi reprezentację Ukrainy od czerwca ubiegłego roku. Pod jego wodzą zespół odniósł siedem zwycięstw, zanotował cztery remisy i doznał tylko dwóch porażek.

3. Tylko dwa razy za kadencji Rebrowa zdarzyło się, że przeciwnik strzelił Ukrainie trzy gole. Najpierw zrobili to Niemcy (remis 3:3), a później, niedawno, na Stadionie Narodowym Polacy (wygrana 3:1 naszej drużyny). Sztuka ta nie udała się ani Włochom, ani Anglikom.

4. Na poprzednich mistrzostwach Europy Ukraina nie błyszczała w grupie. Przegrała 2:3 z Holandią, wygrała, ale nie bez problemów 2:1 z Macedonią Północną, by następnie przegrać 0:1 z Austrią. Ale to wystarczyło do wyjścia z grupy z trzeciego miejsca. W 1/8 finału drużyna, prowadzona wówczas przez Szewczenkę, wygrała 2:1 po dogrywce ze Szwecją. W 121. minucie, gdy wszyscy szykowali się już do rzutów karnych, decydującą bramkę zdobył Dowbyk. W ćwierćfinale Ukraina nie miała już jednak szans z Anglią (0:4). Wynik Ukraińców w tamtym turnieju był, szczerze mówiąc, dużo lepszy, niż ich gra.

5. Tylko jeden zawodnik z kadry Ukrainy na EURO 2024 był również w składzie zespołu na mistrzostwa Europy 12 lat temu, które ten kraj organizował z Polską. To skrzydłowy Andrij Jarmołenko, który ma już na koncie 118 spotkań w reprezentacji (i 46 goli).

Wyjściowa jedenastka

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O FINALISTACH EURO 2024 NA WESZŁO: 

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Były reprezentant Francji: Polska i Szkocja to najsłabsze drużyny na tym EURO

Arek Dobruchowski
9
Były reprezentant Francji: Polska i Szkocja to najsłabsze drużyny na tym EURO

EURO 2024

EURO 2024

Były reprezentant Francji: Polska i Szkocja to najsłabsze drużyny na tym EURO

Arek Dobruchowski
9
Były reprezentant Francji: Polska i Szkocja to najsłabsze drużyny na tym EURO

Komentarze

18 komentarzy

Loading...